Ulica Strachu - część 3: 1666 - recenzja
2021-07-20 08:42:16Uwaga: Recenzja filmu „Ulica Strachu - część 3: 1666” zdradza istotne elementy fabuły.
„Ulica Strachu”, trylogia horrorów z platformy Netflix, właśnie znalazła swoje zakończenie. 16 lipca zadebiutował ostatni film z cyklu pt. „Ulica Strachu - część 3: 1666” i trzeba przyznać, że jest to udana produkcja, działająca nie tylko jako domknięcie wszystkich wątków, ale też po prostu jako solidny slasher.
Rok 1666
Nie da się ukryć, że przed seansem trójki najlepiej jest jednak znać wydarzenia z poprzednich dwóch filmów, bo powracają i postacie i wątki, związane z trwającą setki lat historią morderstw w Shadyside. Trzecia część, zgodnie z tytułem przenosi akcję do roku 1666, dzięki czemu poznajemy genezę całej klątwy jaką miała przynieść wiedźma Sarah Fier. Złoczyńca okazał się jednak być kimś innym, a po zdobyciu tej wiedzy, główna bohaterka (oraz akcja) wraca do 1994 roku, by raz na zawsze uporać z całą sytuacją i odzyskać dziewczynę.
Ciekawą decyzją było obsadzenie w głównych rolach tych samych aktorów, którzy grali w dwóch poprzednich częściach. Są tu niczym poprzednie wcielenia samych siebie. Za duży atut „Ulicy strachu 3” trzeba też uznać fakt, że twórcy mieli pomysł na pokazanie wydarzeń z 1666 roku i nie skupili się na banalnej opowieści o czarownicach czy innych wiedźmach, które w wiosce z XVII wieku nie miały szans na przetrwanie. Dostaliśmy za to historię, skupioną na zwykłej dziewczynie (Sarah Fier), która zbiegami okoliczności wplątała się w fatalną sytuację, którą zakończyła na stryczku, wcześniej tracąc dłoń.
Rok 1994
Ten wątek zajmuje połowę filmu, a gdy wracamy do 1994 roku, to akcja pędzi już w stronę finałowego starcia z szeryfem Goode i zamknięcia całej trylogii. Oczywiście jak na dobry slasher przystało, właśnie w drugiej części powracają zamaskowani mordercy z nożami i siekierami, a nasza paczka bohaterów musi stawić im czoła i robią to bardzo kreatywnie! Wszystko dzieje się w centrum handlowym nocą, co ładnie łączy się z początkiem pierwszej „Ulicy strachu”.
Finał trylogii
Finał jest satysfakcjonujący, dostajemy nawet happy end, ale jak to horrory mają w modzie, ostatnie ujęcie daje nam do zrozumienia, że w przypadku sukcesu trylogii na Netflix, mogą powstać kolejne części. Widzimy, jak ktoś zabiera księgę z zaklęciem, które może zapoczątkować nowy układ z diabłem. Aż dziwne, że taki przedmiot nie został zniszczony przez bohaterów, gdy była ku temu okazja, ani też nie został zabrany przez policję jako dowód rzeczowy. To głupota, ale wiemy, że twórcy musieli jakoś otworzyć sobie furtkę na nowe filmy. Ostatecznie - cała trylogia „Ulicy strachu” okazuje się być zaskakująco udana i nie mamy nic przeciwko tego typu inicjatywom, jeśli tylko poszczególne filmy będą realizowane z pasją i świeżym podejściem do gatunku.
Ocena końcowa: 7/10
Michał Derkacz
Polecamy przeczytać też:
Ulica Strachu - część 1: 1994 - recenzja
Ulica Strachu - część 2: 1978 - recenzja
fot. materiały prasowe Netflix