Odwilż - recenzja odcinków 1-2
2022-04-04 10:22:51Seriale kryminalne to już od wielu lat dominujący gatunek w ofercie polskich stacji telewizyjnych. Wyrastają jak grzyby po deszczu i choć najczęściej są zrobione po prostu poprawnie, to czasem trafiają się totalne gnioty albo wyjątkowe perełki. Jak będzie z najnowszym tytułem, w którym akcja skupia się na śledztwie w sprawie morderstwa? „Odwilż” można oglądać od 1 kwietnia 2022 na platformie HBO Max. Na premierę dostaliśmy dwa odcinki i na ich podstawie postaramy się odpowiedzieć na podstawowe pytanie – czy warto dalej śledzić historię bohaterów tego serialu? Przeczytajcie recenzję odcinków 1-2!
Czy kolejny polski serial kryminalny w pierwszych odcinkach był w stanie czymś nas zaskoczyć? Na szczęście tak, choć jest w nim pewien zbiór oczywistych elementów, jakich nie udało się uniknąć. Zaczniemy jednak od rzeczy przyjemnych, a trochę ich tu jest.
Przede wszystkim, Szczecin jako miejsce akcji to doskonały wybór. Wymuszające przemieszczanie się łodzią, podmokłe tereny, jeziora i rzeki robią nam tu bardzo fajny, posępny i surowy „klimat”. Jest to dość smutne, a mimo to, że właśnie idzie wiosna, nikomu nie jest do śmiechu, nie tylko za sprawą tragicznych wydarzeń. Ten efekt potęgowany jest przez bardzo ładne zdjęcia oraz zimny, niebieski filtr. Uwagę zwraca na sienie także muzyka, dobrze podbijająca atmosferę scen i podbijająca nasze emocje. To nie tylko przypadkowe nuty w tle, ale faktycznie istotny element, którego zmiana byłaby zauważalna.
Jeszcze bardziej niż atrakcyjna strona wizualna, na pochwały zasługuje sposób pokazania i poprowadzenia historii. „Odwilż” pokazuje jak naturalnie i wiarygodnie można przechodzić między wątkami, łączyć je i rozwijać równolegle, w taki sposób, by widz zawsze orientował się o co chodzi, ale też nie miał poczucia sztuczności, nie mówiąc już o mieliznach fabularnych czy głupotach w zachowaniu postaci.
Fabuła jest początkowo banalna, ale dokładane z czasem okoliczności trzymają nas przed ekranem w oczekiwaniu na dalsze wydarzenia. Podobnie jak główna bohaterka, nawet nie mamy pojęcia, jak to się stało, że banalne i rutynowe wezwanie do trupa bezdomnego, przeradza się w szeroko zakrojone śledztwo w sprawie morderstwa córki prokuratora generalnego. Do tego mamy jeszcze wątek prywatny protagonistki, nie mogącej uwierzyć, że jej mąż (także policjant) jakiś czas temu popełnił samobójstwo.
Ogląda się to wszystko doskonale, a pomagają w tym bardzo popularne nazwiska w obsadzie. W mniejszych i większych rolach są tu takie gwiazdy jak Bogusław Linda, Sebastian Fabijański, Andrzej Grabowski, Cezary Łukaszewicz czy Piotr Żurawski. Na osobne omówienie zasługuje naturalnie nasza główna bohaterka oraz jej partner na służbie. Katarzyna Wajda jako trzydziestokilkuletnia policjantka, która zmaga się z prywatnymi problemami (wspomniana śmierć męża, ale też kiepska relacja z małą córeczką) jest wiarygodna i z tym nie ma najmniejszego problemu.
Problem i jak do tej pory, jedyna wyraźna wada tej produkcji, to sam pomysł na jej postać. Przez pierwsze dwa odcinki, cały czas można odnosić wrażenie, że w polskich serialach, które nie są komediami, główna bohaterka musi być silną kobietą po przejściach, która cały czas chodzi smutna albo zła, a jej jedyną cechą osobowości jest bycie twardą babką, która nie odpuszcza. To są fajne cechy, ale czy nie można tak konstruować postaci, by jednocześnie chciało nam się jej kibicować i ją polubić?
Serialowa Katarzyna Zawieja to jest kolejna taka sama protagonistka jak w praktycznie każdym polskim kryminale. Jeśli jej charakter i styl bycia nie odmieni się w kolejnych odcinkach (a na pewno tak się nie stanie), to niestety „Odwilż” będziemy dalej oglądać dla samej fabuły i… partnera Zawiei! Bartłomiej Kotschedoff i jego Krzysztof Trepa to idealna równowaga dla wiecznie spiętej i naburmuszonej koleżanki z pracy.
Nie jest sztucznie ani kuriozalnie zabawny, ale wzbudza sympatię w mgnieniu oka, kradnąc wszystkie sceny, w jakich się pojawia. Aż chciałoby się, by właśnie on wyszedł na pierwszy plan i stał się główną postacią serialu HBO Max. Widzowie wcale nie potrzebują dramatycznie smutnej podbudowy osobowości głównej bohaterki. Potrzebują kogoś, za kim chcieliby wyruszyć na poszukiwanie mordercy. Tym kimś jest Trepa, jedzący niesolone orzeszki, tylko dlatego, że są zdrowsze.
Michał Derkacz
Przeczytaj też: Recenzja odcinków 3-4 >>
A także: Recenzja odcinków 5-6 (finał) >>
fot. materiały HBO Max