Recenzje - Kino

Kolejne 365 dni - recenzja spoilerowa

2022-08-19 11:48:17

Uwaga: recenzja filmu zdradza kluczowe elementy fabuły!

19 sierpnia 2022 roku na platformie Netflix zadebiutował film „Kolejne 365 dni” – prawdopodobnie ostatnia już odsłona popularnej serii na podstawie erotyków Blanki Lipińskiej. Po koszmarnym teledysku z kilkoma przerwami na dramę jakim był „365 dni: Ten dzień” twórcy pokusili się o lepsze wyważenie klipowej narracji, scen seksu oraz dialogów. Czy warto w takim razie zobaczyć ten film? Przeczytajcie recenzję!

Kolejne 365 dni plakat

Film jest kontynuacją „Tego dnia”, więc na początku Laura ciągle słyszy o tym, że powinna odpoczywać (postrzelono ją), jednak bohaterka zaznacza, że sama najlepiej wie czego potrzebuje, a decydowanie o sobie zaczyna od picia wina na śniadanie. Dochodzi też do wniosku, że wbrew zakazom lekarzy jest już na siłach by wyciągnąć Massimo z narady gangsterów na szybki numerek. Początek zatem jest idiotyczny, czego można się było spodziewać, ale później przychodzi czas na kilka miłych niespodzianek.

Po pierwsze – znacznie większą rolę odgrywa tu Olga, najlepsza (tzn. jedyna) przyjaciółka Laury, która choć nadal jest irytująca i kreskówkowo głupia, to jednak często zdarza jej się udzielać głównej bohaterce dobrych rad, a jej obserwacje relacji Laury z Massimo i Nacho są całkiem trafne i przemyślane.

Po drugie – wspomniany Nacho nieśmiało przypomina się, że nadal myśli o Laurze i chce dostać od niej drugą szansę. Wie, że pierwszą zaprzepaścił kłamiąc i podając sięga kogoś innego, ale jego wyznania są nawet logiczne i wiarygodne, zwłaszcza jak na średni iloraz inteligencji bohaterów tej serii. Spokojny i cierpliwy Nacho stanowi oczywistą równowagę dla porywistego Massimo, a zę obaj są bogaci i przystojni, to Laura staje przed poważnym dylematem.

Po trzecie – jak wspinaliśmy we wstępie, sama struktura filmu jest znacznie lepsza niż ostatnio. Sceny seksu są, ale jest ich najmniej z trylogii i są już tylko z obowiązku, bo nie wymyślono w tym aspekcie niczego ciekawego. Teledyskowe wstawki w celu sztucznego rozwleczenia seansu też dodano, ale tym razem dialogów jest znacznie więcej. Pomijając to, że (poza finałem) są one fatalnie napisane i zagrane, to jednak wiemy na czym polega drama i jakie są motywacje postaci.

Bohaterowie rozmawiają ze sobą o skrywanych tajemnicach i poruszają niewygodne tematy, czyli prawie jak w prawdziwym związku, ale nie zapominajmy, że to „365 dni”. Mamy zatem przerywanie rozmów atakami złości i fochy, które kończą się tygodniami mijania się bez słowa, a tylko ze spojrzeniami pełnymi pogardy albo obojętności. To etap, w którym główna bohaterka wyznaje: - Moje małżeństwo jest w d*pie więc zajmuję się karierę. Chodzi o pracę przy pokazie mody, który naturalnie jest sukcesem, a w tzw. międzyczasie widz dostaje scenę seksu z udziałem Natalii Siwiec.

Aby jednak nie było tak fajnie, w ramach punktu zwrotnego Laura w końcu naprawdę zdradza Massimo z Nacho, aby później powtarzać kilkukrotnie, że chce odejść od Massimo, ale potrzebuje jeszcze czasu na decyzję o nowym związku. Co ciekawe, włoski ogier gdy dowiaduje się o całym zajściu nie robi z siebie durnia jak 20 razy wcześniej, a wykazuje się zrozumieniem. Wyznaje, że winę za śmierć ich dziecka (zakończenie pierwszej części) ponosi właśnie on i (dopiero) teraz zdaje sobie sprawę, że gdy się kogoś kocha trzeba dać mu wolność.

Laura, która w finale filmu przyszła z nim zerwać (albo zginąć, bo jego się nie zdradza), nagle widzi, że może jednak ten gość na w sobie jakieś pokłady autorefleksji. Gdy Massimo pyta czy wróciła do niego, duet reżyserski Barbara Białowąs i Tomasz Mandes (pokusił się nawet o rolę epizodyczną) serwują nam długie ujęcia na stojących naprzeciwko siebie kochanków po czym wchodzą napisy końcowe. Czyż to nie piękne zakończenie? Takie niedopowiedziane? Takie dające szansę na kontynuację (oby nie)? To zabieg, dzięki któremu ten bardzo słaby film, dostaje od nas cały punkt więcej!

Ocena końcowa: 3/10

Michał Derkacz


fot. materiały Netflix

Słowa kluczowe: film, 2022, Netflix, opinia, ocena
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Tyle co nic
Tyle co nic - recenzja i relacja ze spotkania z twórcami

Artur Paczesny i Grzegorz Dębowski spotkali się z widzami po seansie filmu w Dolnośląskim Centrum Filmowym.

Dama plakat filmu
Dama - recenzja

Millie Bobby Brown w filmie fantasy z okazji Dnia Kobiet. Czy warto go zobaczyć?

Tylko nie ty
Tylko nie ty - recenzja

Sydney Sweeney i Glen Powell w komedii romantycznej. Czy warto zobaczyć ten film?

Polecamy
Oceniamy najnowszą produkcję wyreÅźyserowaną przez Clinta Eastwooda.
Przemytnik - recenzja przedpremierowa

Oceniamy najnowszą produkcję wyreżyserowaną przez Clinta Eastwooda.

BÃłl i blask
Ból i blask - recenzja festiwalowa

Antonio Banderas i Penélope Cruz w nowym filmie Pedro Almodóvara.

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Tyle co nic
Tyle co nic - recenzja i relacja ze spotkania z twórcami

Artur Paczesny i Grzegorz Dębowski spotkali się z widzami po seansie filmu w Dolnośląskim Centrum Filmowym.

Dama plakat filmu
Dama - recenzja

Millie Bobby Brown w filmie fantasy z okazji Dnia Kobiet. Czy warto go zobaczyć?

Popularne
impresjonisci film
Impresjoniści - recenzja

Film pokazuje przebieg wspólnego życia malarza Pierre Bodnarda i jego ukochanej Marthe. Czy warto to zobaczyć?