Zgubiony telefon - recenzja
2023-02-20 11:54:20„Zgubiony telefon” ( w oryg. „Unlocked”) to koreański film, który od 17 lutego 2023 roku można oglądać na platformie Netflix. Twórcy łączą thriller z kryminałem, by pokazać nam historię o tym, jakim koszmarem może zakończyć się zgubienie smartfona nawet po tym, jak zguba trafi znów w nasze ręce.
Zgubiony telefon, odblokowane życie
Pomysłowo zrealizowane otwarcie filmu jasno daje do zrozumienia, że główna bohaterka Na-mi (Chun Woo-hee) ma w telefonie całe swoje życie, a jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że w tych czasach nie jest ona w tym odosobniona, to jest to naprawdę przerażające. Tragedia Na-mi zaczyna się dopiero po zgubieniu cennego przedmiotu, który po podniesieniu przez psychopatę zamienia się w perfekcyjne narzędzie do inwigilacji.
Jun-yeong (Yim Si-wan), który znajduje telefon bohaterki, zwraca go (podając się za kogoś innego), jednak wcześniej instaluje na nim program szpiegujący. Dzięki temu ma kompletny wgląd w codzienne życie niczego nie świadomej dziewczyny. Szybko dowiaduje się o niej najbardziej szczegółowych informacji - co robi, co lubi, gdzie i z kim pracuje, ile ma pieniędzy, a nawet jaki jest kod do mieszkania.
Zbliża się do niej, mając najgorsze możliwe zamiary, a w dodatku świetnie zwodzi śledczych, którzy w tym samym czasie prowadzą dochodzenie w sprawie popełnianych zbrodni. Natomiast Na-mi cieszy się, że jej telefon się odnalazł. Jednak wkrótce jej całkiem udane życie całkowicie się zmienia i wymyka się spod kontroli. Czy zorientuje się, co się stało zanim będzie za późno? I jak dorwać sprytnego prześladowcę, który dobrze zaciera za sobą ślady?
Ku przestrodze
„Zgubiony telefon” to przede wszystkim lekcja dla nas wszystkich, przestroga na przyszłość, zwłaszcza jeśli telefon nie służy nam tylko do dzwonienia, ale też do płacenia oraz obsługi mediów społecznościowych, a zdjęcia na nim zawarte zdradzają co robimy i z kim.
Choć bohaterka nie zawsze wykazuje się należytą ostrożnością, a nawet po zgłoszeniu na policję nie dowiaduje się o programie szpiegującym, to jednak spokojnie możemy zrozumieć jej zachowanie, bo niewiele wskazywało, że coś z jej smartfonem może być nie tak. Dziwne jest, że znalazca nie oddał go osobiście, ale wiemy jak to jest. Bardziej cieszymy się z odnalezienia zguby niż analizujemy podejrzane, tzw. „czerwone flagi”.
Film dobrze pokazuje, jak cała sytuacja stopniowo eskaluje, aż staję się grą o życie lub śmierć. Nieco doskwiera nieudolność policjantów, którzy mają sprawcę niemal pod nosem, ale finał, choć nie tak zaskakujący jak byśmy chcieli, trzyma w napięciu. Nie pokazano nam tu czegoś nadzwyczajnego, ale reżyser Tae-joon Kim poza fajnym wprowadzeniem umie bawić się gatunkami, jak np. w scenie rodem z „Krzyku” gdy złoczyńca wysyła ofierze jej zdjęcia wykonane tu i teraz. Sprawdźcie, tylko wcześniej upewnijcie się, że na waszym smartfonie nie ma niczego kompromitującego.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix