Zakonnica - recenzja
2018-09-10 09:42:40Film „Zakonnica” to kolejny horror z uniwersum „Obecności”. Wydarzenia w nim zaprezentowane skupiają się na tytułowej, upiornej zakonnicy, która przeraziła niejednego widza, podczas seansu „Obecności 2”. Czy film grozy, skupiony wokół niej jest solidnym straszakiem? Przeczytaj recenzję!
Akcja filmu rozgrywa się przed pozostałymi filmami z serii. Twórcy przenoszą nas do roku 1952, do ponurej rumuńskiej wioski i pobliskiego opactwa. To właśnie tam znajduje się antyczny klasztor, a zakonnice w nim mieszkające, od lat starają się utrzymać w ryzach zło pochodzące od demonicznej zjawy, która przybiera postać jednej z nich, lecz jak wiadomo, nie ma w niej niczego co dobre.
Do tego miejsca (po nieco zbyt długim wstępie) docierają nasi bohaterowie, by zbadać sprawę samobójczej śmierci pewnej zakonnicy. Jest wśród nich młoda duchowna (jeszcze przed ślubami), doświadczony ksiądz (posłany przez Watykan) i przewodnik z wioski (francuski bawidamek). Ten ostatni robi jedynie za przewodnika, lecz naturalnie jego rola w pewnym momencie okaże się kluczowa. Natomiast całość opowieści skupia się na dwójce duchownych (dziewczyna i ksiądz), którzy goszcząc w murach skąpanego w nocy klasztoru, będą musieli stawić czoła siłom nadprzyrodzonym ze złą zakonnicą na czele.
Wielką zaletą „Zakonnicy” jest już sama lokacja. Umiejscowienie akcji w ciemnym budynku z licznymi, ciasnymi korytarzami, podejrzanymi salami i kapliczkami było strzałem w dziesiątkę. Niezwykle klimatyczny jest też pobliski lasek i cmentarz, który się tam znajduje. Realizacja scen grozy w takich miejscach jest niemal naturalnie prosta i trzeba przyznać, że twórcom nie raz udało się stworzyć świetną podbudowę pod klasyczne patenty typu jump-scare.
Co więcej, nieźle wykorzystana jest sama postać upiornej zakonnicy, która w swoim czarno-białym habicie, wyłania się z mroku za plecami danej postaci. Trzeba jednak zaznaczyć, że w ciągu całego seansu nie zaprezentowano ani jednej tak mocnej sceny z jej udziałem, jak ta z obrazem w „Obecności 2”. Kilkukrotnie widzimy ciekawe pomysły, które mają wzbudzać w nas strach, ale nie ma tu czegoś co faktycznie zapadałoby w pamięć.
Twórcom znacznie lepiej wychodzi budowanie napięcia i niepokoju niż wieńczące je, wyskakujące nagle straszydło. Gdy tylko przestają działać na naszą wyobraźnię, a zaczynają łopatologicznie wszystko prezentować, film traci na klimacie i na jakości. Jest tu też sporo przestojów, w których niewiele się dzieje.
Na koniec dostajemy oczywiście twist fabularny, który potrafi zaskoczyć, ale też nie wzbudza wyjątkowo silnych emocji. Pozostawiono pewną furtkę względem dalszych losów postaci i jeśli „Zakonnica” odniesie kasowy sukces, być może doczekamy się kolejnego horroru z tej serii, który jeszcze bardziej wzbogaci już całkiem ciekawe uniwersum.
„Zakonnica” to horror, który jest raczej prosty i klarowny fabularnie, a wystraszyć stara się nas na klasyczne sposoby. Mimo to, wielu widzów wystraszy i zaskoczy. To nie będzie najbardziej przerażający seans w waszym życiu, ale zdecydowanie produkcja ta warta jest sprawdzenia, szczególnie jeśli nie chodzicie co niedzielę do kościoła.
Michał Derkacz
Zakonnica, reż. Corin Hardy, prod. USA, czas trwania 96 min, dystr. Warner Bros. Entertainment Polska, polska premiera 7 września 2018
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. materiały prasowe