Zabójcze zwiedzanie
2008-03-18 10:49:11Tytułów opowiadających o jednej z najbardziej „medialnych" profesji świata- zawodowym mordercy powstało już na pęczki. Swój głos dorzuca Martin McDonagh filmem „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".
Początek rozwija się leniwie, jedynymi przerywnikami są padające raz po raz z ekranu mięsiste wiąchy przekleństw. Oto dwójka mężczyzn ląduje w Brugii. Nawet nie wiedzą, gdzie to jest. Po prostu, nagle z godziny na godzinę opuszczają Londyn i skrywają się w tym belgijskim mieście. Wyglądają na konserwatywnego ojca i krnąbrnego synalka, w rzeczywistości zaś są parą zabójców na zlecenie. Starszy Ken (Brendan Gleeson) jest mentorem młodego i początkującego Raya (Colin Farrell), który zdążył już spartolić swoje pierwsze zlecenie. Przez przypadek zabił bowiem nie tylko swą ofiarę, ale i niewinnego chłopca. Dlatego też ucieka, aż sprawa przycichnie.
Odległa Brugia przytłacza jednak tę ekscentryczną parę morderców gąszczem średniowiecznych uliczek, Raya dręczą wciąż wyrzuty sumienia, a nowe zlecenia jakoś nie nadchodzą.
Wielką zaletą „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj" jest sama Brugia, która wydaje się miejscem czarodziejskim. Nadaje filmowi klimatu tajemniczości, więc nawet dość szablonowy scenariusz wydaje się dzięki niej bardziej niezwykły. Niezwykła też jest zdolność bohaterów do szybkiej regeneracji sił - i to mimo licznych postrzałów, upadków i innych obrażeń.
Produkcja McDonagha dostarcza nam wszystkiego tego, czego oczekujemy od komedii sensacyjnej. Jest piękna kobieta, są samochodowe pościgi, są też huki wystrzałów, jest element refleksji (nieraz przydługawy). Do tego z ekranu atakują nas karzeł, do spółki z dzwonnicą i grubymi turystami. Jeśli dołożymy do tego świetnie spisującego się Colina Farrella, otrzymamy ciut sztampowy, ale z pewnością warty zobaczenia film.
"Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj" - reż. Martin Mc Donagh
Anna Kędzior
(anna.kedzior@dlastudenta.pl)