X-Men: Mroczna Phoenix - recenzja
2019-06-10 11:25:37„X-Men: Mroczna Phoenix” to zakończenie serii, którą od lat serwowało nam studio 20th Century Fox. Teraz marka trafiła do Disneya i bohaterowie z komiksów Mavela zapewne dostaną swoich nowych odpowiedników. Jednak zanim to się stanie, mamy okazję pożegnać się z Profesorem Charlesem Xavierem (James McAvoy), Magneto (Michael Fassbender) czy Mystique (Jennifer Lawrence). Jak wypada to pożegnanie? Czy „X-Men: Mroczna Phoenix” to dobry film? Przeczytajcie recenzję!
Wokół „X-Men: Mroczna Phoenix” powstała „aura gniota”, która prawdopodobnie może zaburzać osąd wielu widzom, którzy od miesięcy zdążyli nasłuchać się już o tym jaki to będzie słaby film, jaki montowany od nowa, jaki „dokręcany” i jaki niepotrzebny. Stąd biorą się też głosy krytyki tej produkcji, powstałe na skutek „samospełniającego się proroctwa”. Tymczasem, trzeba przyznać przed samym sobą, że dzieło Simona Kinberga (scenariusz i reżyseria) jest nawet „spoko”, a w pewnych momentach to całkiem przyzwoite superbohaterskie kino akcji. Tylko tyle i aż tyle.
„X-Men: Mroczna Phoenix” to prezentuje nam bardzo prostą, liniową historię, w centrum której postawiono Jean Grey (Sophie Turner). Konflikt zbudowany jest wokół jej relacji z Charlesem, a stawkę podbija fakt, że bohaterka już na początku filmu została „obdarowana” gigantyczną mocą, pochodzącą z dziwnej kosmicznej substancji. Przez to właśnie jej nieokiełznana złość staje się śmiertelnie niebezpieczną mieszanką, zagrażającą wszystkim pozostałym x-menom, a nawet całemu życiu na Ziemi.
Pomysł ten jest całkiem udany, jednak zupełnie niewystarczająco dużo czasu poświęcono na ukazanie przemiany Jean z dobrej w złą. Dla widza taki obrót spraw jest niewiarygodny, przez co nasze zaangażowanie emocjonalne nie jest na takim poziomie, jak powinno. Na szczęście mamy w pamięci poprzednie odsłony serii i siłą rzeczy głowni bohaterowie, znani od „Pierwszej klasy”, a nawet ci przedstawieni dopiero w „X-Men: Apocalypse”, są dla nas ważni i trzymamy kciuki, by nic im się nie stało.
Film nie ma wielkiego rozmachu, ale tempo akcji jest na dobrym poziomie i w zasadzie nie ma tu wielu przestojów pomiędzy kolejnymi potyczkami bohaterów, zarówno między sobą, jak i przeciwko grupie kosmicznych intruzów, którym przewodzi tajemnicza Smith (Jessica Chastain). Postać antagonistki została potraktowana zupełnie po macoszemu, ale i to nie jest wielką wadą, bo nasza uwaga ma skupiać się na innych postaciach.
Zadowalający jest finał w (oraz na) pociągu, kiedy akcja skupia się na wykorzystaniu mocy naszych bohaterów oraz ich współpracy, kiedy uzupełniają się w walce z wspólnym wrogiem. Z tego typu kooperacji zawsze słynęła seria X-Men i bardzo fajnie, że pokazano to także tym razem. „X-Men: Mroczna Phoenix” oczywiście nie jest arcydziełem, ale fatalne opinie o tym filmie są zdecydowanie krzywdzące. Dostaliśmy godne, napakowane akcją zakończenie serii, w którym na pierwszym planie są relacje między ulubionymi bohaterami. To warto docenić.
Ocena końcowa: 7/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
X-Men: Mroczna Phoenix, reż. Simon Kinberg, prod. USA, czas trwania 114 min, dystr. Imperial - Cinepix, polska premiera 7 czerwca 2019
Zobacz też: Gwiazdy "Mrocznej Phoenix" na premierze w Hollywood [FOTO, WIDEO] >>
Polecamy także: "X-Men: Saga Mrocznej Phoenix" - powieść Marvela wkrótce w księgarniach >>
fot. materiały prasowe 20th Century Fox