Wędrowcy na krawędzi - recenzja festiwalowa
2021-11-24 09:32:40„Wędrowcy na krawędzi” to chiński film szpiegowski z 2021 roku, który mieliśmy okazję zobaczyć w ramach 15. Azjatyckiego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków we Wrocławiu. Reżyser Zhang Yimou pokazuje historię, rozgrywającą się w latach 30. XX wieku, kiedy to czwórka chińskich agentów ma wykonać trudną misję na terenie Mandżukuo, marionetkowego państwa założonego przez Japonię. Szybko okazuje się, że ktoś ich zdradził, przez co wszyscy znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a cała misja jest zagrożona.
Film „Wędrowcy na krawędzi” robi doskonałe pierwsze wrażenie, które twórcom udaje się utrzymać prawie przez cały seans. Zdjęcia realizowane w zimowych plenerach (najpierw las, a później miasto) są bardzo ładne, a inne techniczne aspekty jak montaż czy muzyka dodają sporo napięcia do i tak emocjonujących wydarzeń.
Na pochwały szczególnie zasługuje kilka scen, w których poprzez akcję fabuła pchana jest ostro do przodu. Ratowanie agentki w opałach w pociągu, strzelanina w ciasnych uliczkach czy doskonały pościg samochodowy to momenty, które zdecydowanie zapadają w pamięć i udowadniają, że współczesne kino chińskie nie zostaje w tyle za światowymi standardami.
Oczywiście, jak na film szpiegowski przystało, dostajemy tu wiele scen, w których obserwujemy kolejne etapy planowania i wykonywania misji, która już na początku zmusiła bohaterów do ostrej improwizacji. Ten szpiegowski wątek nie jest łopatologicznie tłumaczony, więc czasem można się pogubić w tym, co i dlaczego aktualnie robią poszczególne postacie, ale jeśli uważne śledzicie fabułę, to film nie powinien stracić waszego zaangażowania.
Jeśli chodzi o obsadę, to wszyscy zagrali po prostu poprawnie, bez większych popisów czy zauważalnej charyzmy kogokolwiek. Nie da się jednak nie skupić wzroku na Haocun Liu, którą chińskie media już teraz porównują do Gong Li czy Zhang Ziyi. Ta 21-letnia aktorka wygląda tak młodziutko, że można mieć wątpliwości czy aby na pewno pasuje do roli, natomiast w jednej scen jest powiedziane, że jej postać posiada cechy niezbędne do tej misji. Widzimy ją też w kilku scenach, w których pokazuje sprawność fizyczną i spryt. Także jej bohaterka jest w niemal każdej scenie ubrana w inny zestaw ubrań zimowych, co może wydawać się absurdalne, biorąc pod uwagę warunki i przebieg akcji.
Jednak jeśli już o kostiumach mówimy, to zdecydowanie są one elementem, który bardzo rzuca się w oczy, ale tym w pozytywnym znaczeniu. Czarne płaszcze i kapelusze to stroje, które doskonale kontrastują z pokrytym śniegiem miastem, a w scenach akcji robią jeszcze większe wrażenie. „Wędrowcy na krawędzi” to bez wątpienia bardzo ładny film, z kilkoma fragmentami wciskającymi w fotel. Choć do klasyki gatunku nie przejdzie, to warto go zobaczyć, jeśli będziecie mieć ku temu okazję.
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe