The Old Guard - recenzja
2020-07-10 20:15:5310 lipca 2020 na platformie Netflix zadebiutował film sensacyjny "The Old Guard". Gwiazdą obsady jest tu Charlize Theron, grająca liderkę grupy nieśmiertelnych najemników. Na czym polega ta nieśmiertelność? Czy akcja jest wciągająca? Czy jest potencjał na sequel? Na te pytania odpowiadamy w spoilerowej recenzji filmu!
Zalety wady i spoilery
Zdradzenie kluczowych elementów fabuły jest tym razem niezbędne, by precyzyjnie wskazać poważne wady tej produkcji, natomiast możemy już teraz uspokoić was, że nie jest to tytuł kompletnie nieudany, który powinno się omijać z daleka. Może zacznijmy sobie właśnie od zalet.
Przede wszystkim twórcom udało się utrzymać niezłe tempo akcji, a kolejne wydarzenia łączą się w bardzo zwięzła i spójną całość. Nie ma tu zbędnych scen, dłużyzn, bezsensownych dialogów czy wymuszonego humoru rodem z imprezy w koszarach. Sceny akcji i kolejne strzelaniny nakręcono poprawnie, a Charlize Theron, będąc twarzą tej produkcji spełnia swe zadanie jak należy, pokazując charyzmę i starając się, by jej postać wypadła tak wiarygodnie, jak to tylko możliwe.
Niestety, w zbyt wielu aspektach, autorzy tej historii poszli najłatwiejszą, najbardziej oczywistą i skrajnie przewidywalną ścieżką, jaką tylko mogli. Stosują tu niedopowiedzenia, które są im bardzo na rękę. Nie zadają kluczowych pytań, by nie trzeba było na nie odpowiadać. Natomiast zadaniem krytyka, ale i widza, jest dociekliwość i wytykanie takich uproszczeń, które psują odbiór całości i pozbawiają nas pełni radości z seansu.
Nieśmiertelność niedopowiedziana
Dlaczego cała grupa naszych nieśmiertelnych jest w podobnym wieku, jeśli chodzi o wygląd (bo kalendarzowo wiemy, że mają nawet po kilkaset lat)? Bohaterowie są tu zakonserwowani niczym wampiry, tuż po przemienieniu i zawsze już będą wyglądać tak samo. To uproszczenie, które ucieka od pytania - gdzie są nieśmiertelni o wyglądzie dziecka czy staruszka? Wiadomo - nie mogliby brać udziału w misjach. Albo kwestia "tej nowej" - tak bardzo na rękę scenarzystom, by okazała się zawodowym żołnierzem, a nie na przykład uczennicą liceum, studentką informatyki czy kelnerką.
Sama nieśmiertelność także jest źródłem niedopowiedzeń. Przez cały seans nie ma ani jednej sytuacji, w której komuś wybuch oderwałby kończynę. Czy odrośnie jak u Deadpoola? Czy regeneracja naprawia tylko ciało, które jest pokiereszowane, ale całe? Czy rozjechanie walcem na miazgę zabiłoby dokumentnie?
Dlaczego gość, który zdradził tego nie spróbuje, skoro tak bardzo pragnie śmierci? Dlaczego musi zdradzić na rzecz "złej" (choć chce stworzyć lekarstwo na raka itd.) korporacji medycznej, skoro wiemy, że po jakimś czasie nieśmiertelność sama wygasa? Właśnie, po jakim? Ta motywacja zdrajcy i jego rychłe nawrócenie się to zabiegi kompletnie idiotyczne i źle pokazane. Im więcej o tym myślimy tym cała fabuła jawi się coraz gorzej.
The Old Guard - zabity na śmierć
Niestety z naszym zdrajcą związany jest jeszcze wielki "zwrot akcji", który rozgarnięty widz sam przewidzi i to już w scenie, kiedy to dwoje bohaterów zostaje porwanych, ale nie zdrajca (przyszły). Od razu wiadomo, że to on wskazał miejsce kryjówki naszej grupy i to on nie został pojmany (nawet jako zabity), choć porywacze wiedzieli o jego zdolnościach regeneracyjnych.
To są szczegóły, ale ich ilość potrafi popsuć seans, nawet jeśli wcześniej nastawiamy się na bezmyślne kino akcji z wątkami fantasy. Ostatecznie tym właśnie "The Old Guard" jest - bezmyślnym filmem z wartką akcją, przy którym może nawet miło spędzicie czas, ale oprócz kilku scen mordobicia, nie znajdziecie w nim niczego godnego zapamiętania, a tym bardziej potencjału na kontynuację.
Ocena końcowa: 5/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix