Święta Kicia i Kobieta Zjawa
2006-11-09 15:54:11Jeśli urodziłeś się w latach siedemdziestątych, w małej katolickiej mieścinie, gdzieś w południowej Irlandii, matka porzuciła cię na schodach kościoła, o tym, kto jest twoim ojcem wiedzą tylko ptaszki, a w dodatku jesteś transwestytą - twoja przyszłość nie maluje się zbyt różowo.
Nie masz wielkich szans na przetrwanie, gdy przymierzasz sukienki swojej macochy, chodzisz do katolickiej szkoły, gdzie co rusz podpadasz konserwatywnym profesorom, i wolisz lekcje szydełkowania zamiast w-f.
Chyba, że jesteś Patrickiem Bradenem. Albo może raczej Patricią „Kicią" Braden. W takich okolicznościach sytuacja wygląda trochę inaczej. Mimo wszystkich przeszkód postanawiasz odnaleźć to, na czym najbardziej ci zależy. Tajemniczą Kobietę-Zjawę. Niewiele o niej wiadomo. Ptaszki ćwierkają, że była podobna do pewnej gwiazdy filmowej... A ludzie opowiadają, że połknęło ją wielkie miasto, które nigdy nie śpi.
Kicia postanawia opuścić swoją mieścinę. Po części dlatego, że ma już dość otoczenia, które nie akceptuje jej ekstrawaganckiej osobowości, a także po to, by zrealizować swój plan. Udaje się do Londynu. Nie może oczywiście obejść się bez ekscentrycznych przygód z wielką miłością do Bily'ego Hatcheta - lidera indiańsko-rockowego zespolu The Mowhaks, na czele. Jednak słodkiej Kici - squaw niedługo będzie dane cieszyć się idealnym związkiem...
Przyjdzie kolej na ciąg dalszy poszukiwań Kobiety-Zjawy. Jawa przeplata się ze snem. Nagle okaże się, że mieścina, z której Kicia się wyrwała trzyma ją na dość mocnej smyczy, którą są przyjaciele. Niewielu, ale za to wierni na całe życie. Dość podobni do Kici - na swój sposób odstający od tak zwanego „normalnego spoleczeństwa". Związani ze sobą od dziecka, a losy ich w zadziwiający sposób przeplatają się wraz z upływem czasu. Gdzieś w tle toczy się rewolucja. Kicia zostaje w nią przypadkowo wplątana w typowy dla niej groteskowy sposób.
I mimo wszystko nie traci niesamowitego uroku, jakiejś magicznej aury która ją otacza i stwarza świat a'la Mary Poppins (między innymi z powodu parasolki). Nawet gdy, by przetrwać pracuje jako show girl (w legalnej spółdzielni założonej przez podobne jej dziewczyny, dokąd wciągnął ją pewien znajomy policjant) ekscentrycznie - jak to ona.
Los dziwnie się plecie. Dziwnym trafem życie Kici zatoczyło pelne wrażeń koło. Znów te same kościelne schody, ale czy to samo życie? Czy może jednak historia o Kobiecie Zjawie będzia miała happy end? Czy jesteś szczęśliwa Kiciu?
Cillian Murphy stworzył w „Śniadaniu na Plutonie" postać niesamowitą. Przesyconą magią wywołującą uczucia wręcz skrajne. Sprawia, że śmiejesz się do rozpuku, by za chwilę mieć łzy wzruszenia w oczach. Historia nie niesie z sobą jakiegoś wielkiego przełomowego przesłania, raczej pokazuje żywot pewnej jednostki (fakt, innej niż wszystkie) w sposób dość niespodziewany. Pogodny i uroczy. Mimo wszystko. Może jednak astronomowie powinni zastanowić się nad tym, czy słusznie odebrali Plutonowi status planety - skoro to miejsce Kici.
Marta Mielczarek
(marta@dlastudenta.pl)