SNAFU - recenzja
2023-07-31 11:52:1528 lipca 2023 roku na platformie Netflix pojawił się film akcji „SNAFU” (choć w oryginale to znacznie logiczniejsze „Hidden Strike”). Gwiazdami międzynarodowej obsady są Jackie Chan i John Cena, a widzowie prawdopodobnie znają też Pilou Asbaeka. Produkcję osadzono w fikcyjnych realiach, kiedy to konwój eskortujący pracowników największej platformy wiertniczej na świecie staje się celem ataku bandytów.
Mad Max dla ubogich
Skojarzenia z „Mad Max: Na drodze gniewu” są natychmiastowe, gdy tylko zobaczymy, że miejscem akcji są postapokaliptyczne, pustynne tereny, a napastnicy dokonują zuchwałych abordaży na konwój autobusów. Niestety, jak można się spodziewać, na tym skojarzeniu cechy wspólne obu filmów się kończą.
„SNAFU” aż razi w oczy beznadziejnym green screenem, a niski budżet (albo nieudolne wykorzystanie dużego) doskwiera od początku do końca. Aż dziwne, że twórcy nie byli nawet w stanie nagrać w prawdziwych lokacjach scen dialogowych w pustynnej wiosce, nie wspominając już o pościgach czy strzelaninach. Taka miejscówka jak „autostrada śmierci” ma fajny klimat, ale ogólna sztuczność wizualna nie pomaga komfortowo zanurzyć się w akcję.
Jackie Chan i John Cena w akcji
Jackie Chan i John Cena są w tym filmie po prostu sobą, grając kolejny raz podobnych bohaterów co zwykle. Tutaj to dobranie postaci na zasadzie przeciwieństw ma więcej wad niż zalet. Różnice charakterów i zmuszenie do współpracy to klisza, którą można tolerować, jeśli jest dobrze zrobiona, a miedzy gwiazdami obsady jest „chemia”. W „SNAFU” wyszło to słabo, bohaterowie nie przechodzą żadnej drogi (w przenośni, bo dosłownie właśnie to robią), a problemem staje się także niespójność w stylistyce.
Jackie Chan jest tu bardziej komediowy niż sztywny i poważny John Cena (poza sceną gdy poznajemy tego drugiego). Jego charakterystyczne wykorzystywanie otoczenia w walce wprowadzono tu naprawdę nieźle (świetna akcja z rurą oraz walka na linkach), ale ton tego zupełnie mija się z nudnym strzelaniem i dialogami wołającymi o pomstę do nieba.
Jeśli chodzi o realizację, to przyczepić można jeszcze do notorycznie robiących salta w powietrzu ludzi albo pojazdów. Nie wygląda to efektownie, a jeszcze bardziej podkopuje zaufanie do reżysera, któremu brakuje wiedzy nie tylko na temat swojego warsztatu, ale też praw fizyki. Dajcie sobie spokój ze „SNAFU”. Jackie Chan i John Cena mają w dorobku znacznie lepsze tytuły.
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe