Nie tak miało być - recenzja przedpremierowa
2020-08-01 10:48:53Gdy w filmie sportretowana jest historia rozbitej rodziny, zazwyczaj to ojciec okazuje się tym, który opuszcza swoje dzieci, aby te żyły tylko z matką. Z kolei filmowe przedstawienia matek często bywają ukazane z perspektywy dwóch ekstremów. Są one albo kochającymi ponad wszystko i czułymi opiekunami dla swoich pociech, albo brakuje im instynktu macierzyńskiego oraz cechuje je pewnego rodzaju obłęd, co skutkuje różnymi okrucieństwami. W przypadku „Nie tak miało być”, filmu młodej szwedzkiej reżyserki Amandy Kernell, jest jeszcze inaczej, a kreacja głównej bohaterki jest dość skomplikowana z psychologicznego punktu widzenia. Przeczytajcie naszą recenzję filmu, który do polskich kin wejdzie już 7 sierpnia 2020.
Na mroźnej północy
Alice (Ane Dahl Torp) odbiera telefon on swojego 8-letniego syna Vincenta (Troy Lundkvist), który zapłakany i przerażony informuje ją o tym, że już nie chce mieszkać z tatą. Telefon się urywa i nie dowiadujemy się, co było tego powodem. Alice, na co dzień mieszkająca w Sztokholmie, bez zwłoki rusza na północ Szwecji, aby zobaczyć się z dziećmi i wyjaśnić sprawę. Tam dowiadujemy się, że Mattias (Sverrir Gudnason), były mąż Alice, potrafi być agresywny. Nie wiemy jednak, czy zachowuje się tak tylko w stosunku do niej, czy może byłby zdolny wyrządzić krzywdę dzieciom. Mieszkańcy miasteczka nie są jej przychylni i da się wyczuć, że stoją po stronie Mattiasa. Zdesperowana Alice, której uniemożliwia się swobodny kontakt z dziećmi, właściwie porywa je i udaje się na tygodniowe wakacje na Teneryfę.
Rajska (?) wyspa
Z mroźnej i śnieżnej scenerii szwedzkiej północy przenosimy się na Teneryfę, gdzie nie brakuje słońca, a rajskie krajobrazy sugerują, że od tej pory wszystko będzie dobrze. Jednak zmiana otoczenia na cieplejsze nie pomaga Alice w przełamaniu lodów między nią, a jej córką Eliną (Tintin Poggats Sarri). Dziewczyna ma jej za złe, że ich opuściła i odmawia otwarcia się przed matką. Gdy Alice odkrywa siniaki na plecach Eliny, zaczyna się coraz bardziej martwić o bezpieczeństwo swoich dzieci pod opieką ojca.
Psychologiczna złożoność
Amanda Kernell nie stawia sprawy jasno. Nie pokazuje jednoznacznie po czyjej stronie leży prawda i tak naprawdę do samego końca nie wiemy komu powinna być powierzona opieka nad dziećmi. Mimo że Alice jest główną bohaterką filmu i mimowolnie to właśnie jej kibicujemy, nie da się ukryć, że działa impulsywnie, nawet lekkomyślnie. Mimo że jej intencje są dobre i trudno wątpić w jej miłość do dzieci, to oskarżenia Mattiasa dotyczące niestabilności psychicznej Alice wciąż szepczą do naszego ucha i nie pozwalają na całkowitą akceptację poczynań głównej bohaterki.
W czasach, gdy tak wiele rodzin doświadcza rozwodów, film ten z portretu konkretnej rodziny przeradza się w szerszą krytykę społeczeństwa. Ukazuje, że w batalii o prawo do opieki nad dziećmi to właśnie one zostają najbardziej poszkodowane, a niestabilność ich sytuacji życiowej i konieczność wyboru między jednym rodzicem a drugim przyczynia się do ich problemów natury emocjonalnej (Elina cierpi na zaburzenia odżywiania, a Vincent doświadcza nagłych wybuchów agresji). „Nie tak miało być” to film niełatwy i nieoczywisty. Wiele kwestii pozostawia niedopowiedzianymi i zmusza widza do samodzielnej oceny postaci. Jednak nie jest to tytuł skupiający się na ustaleniu, kto jest tym dobrym rodzicem, a kto tym złym. To film o psychologicznej złożoności ludzi i relacji międzyludzkich, a także o konfliktach dorosłych, w które tak często wplątane są dzieci - mimowolni świadkowie wszystkich wydarzeń.
Marta Wójtowicz
fot. materiały prasowe