„Sierociniec” – inteligentny dialog o strachu
2008-05-21 09:00:16„Sierociniec" debiutanta Juana Antonio Bayony to horror na wskroś nieamerykański - przemyślany i do samego końca trzymający widza w niepewności. A przy tym pozbawiony tanich hollywoodzkich chwytów - hektolitrów krwi, naiwnych blond bohaterek i ostrych narzędzi.
Laura, 40-latka, która wychowała się w domu dziecka, postanawia kupić budynek, w którym mieścił się sierociniec. Wprowadza się do starego, ponurego gmachu wraz z mężem i adoptowanym synkiem, 4-letnim Simonem, nosicielem wirusa HIV. Nie zdaje sobie sprawy, że niewidzialni przyjaciele, z którymi rozmawia chłopiec, przekroczyli granicę między fantastycznym a realnym światem, a dom, w którym się wychowała, kryje w sobie mroczną tajemnicę...
„Sierociniec" został wyprodukowany przez Guilermo del Toro, mistrza mrocznego fantasy („Labirynt fauna") i inteligentnego horroru („Kręgosłup diabła"). Trudno o lepszą rekomendację. Być może to właśnie udział reżysera „Mutanta" sprawia, że pierwszy film Juana Antonio Bayony nie razi typowym dla debiutanta infantylizmem, nie jest przepełniony przemocą i kałużami krwi.
To fakt - horror ma wywoływać strach. Ale przyspieszone bicie serca nie jest chyba uzależnione od ilości zwłok, czy ociekających krwią poobcinanych palców. Strach tkwi w umyśle. W wyimaginowanej rzeczywistości, którą jest w stanie nakreślić nasza wyobraźnia.
W przypadku „Sierocińca" to ona właśnie gra pierwsze skrzypce. Ten film to nie historia o starym nawiedzonym domu, w której tanie efekciarstwo - umiejętne łączenie muzyki z nagłymi zwrotami akcji i krwawą jatką - wywołują skręt żołądka. Juan Antonio Bayona prowadzi z widzami inteligentny dialog o strachu. „Sierociniec" opowiada przecież o pokonywaniu własnych słabości i lęków, o tym jak traumatyczna przeszłość ściera się z teraźniejszością, o obłąkańczej wierze i miłości, która pokonuje przerażenie.
Małgorzata Kaczmar
(malgorzata.kaczmar@dlastudenta.pl)
Bilety na ten film mozesz zarezerwować tu: