Siedmiu królów musi umrzeć - recenzja
2023-04-17 09:06:2514 kwietnia 2023 roku na platformie Netflix zadebiutował film „Siedmiu królów musi umrzeć”, który powstał na podstawie popularnego serialu „Upadek królestwa”. Czy fani produkcji historycznych znajdą tu dla siebie coś ciekawego? Czy warto zobaczyć ten film bez znajomości serialu? Przeczytajcie recenzję!
O czym jest film?
„Siedmiu królów musi umrzeć” to senna wizja, przepowiednia, której wypełnienia boją się nie tylko tytułowi nosiciele koron, ale też ich dzieci oraz wierni wojownicy. Czy będzie to samospełniające się proroctwo, czy jednak trzeba będzie wytoczyć wojny, aby się spełniło? Nie zdradzimy zakończenia, ale też nie spodziewajcie się, że tytuł zdradza całą fabułę.
Ta obraca się wokół kruchego pokoju, jaki nastał po trwającej sto lat wojnie. W niemalże zjednoczonym kraju zapanował pokój, a jedynie lord Uhtred z Bebbanburga, władca Northumbrii, nie ślubował jeszcze wierności koronie. Gdy umiera król Edward, pokój jest zagrożony, bo o tron walczyć zaczynają dwaj potencjalni spadkobiercy, Aethelstan i Aelfweard.
Kiedy Uhtred dowiaduje się, że Aethelstan - jego dawny podopieczny i protegowany - ma walczyć, rusza mu z odsieczą, jednak wkrótce zdaje sobie sprawę, że młody książę działa pod wpływem mrocznych sił i nie jest już tym samym chłopcem, którego znał. Gdy działania Aethelstana zaczynają zagrażać bezpieczeństwu Uhtreda, lord musi zdecydować, czy jest wierny królowi, czy ojczyźnie.
Czy warto zobaczyć?
Reżyser Edward Bazalgette, który pracował wcześniej przy „Upadku królestwa”, ale też skasowanym serialem „Przeznaczenie: Saga Winx” i (delikatnie mówiąc) niezbyt entuzjastycznie przyjętym „Wiedźminem”, w omawianym filmie niestety nie ma nam zbyt wiele do zaoferowania. Może fani serialu lepiej odnajdą się w fabule oraz motywacjach bohaterów, ale dla postronnego widza „Siedmiu królów musi umrzeć” nie ma zbyt wielu interesujących elementów.
Opowieść jest prosta i raczej każdy ją zrozumie, ale widać, że wątki są spłycone, jakby ktoś zamieniał scenariusz serialu na filmowy. Poszczególne postacie opisuje zazwyczaj jedna cecha, a patrząc na wydarzenia, w których biorą udział, czuje się obojętność i brak emocji, czy uda im się osiągnąć cele, czy też przyjdzie im umrzeć. Po premierze najwięcej mówi się i pisze w sieci o wątku homoseksualnym, a znaczenie filmu dla uniwersum jest totalnie przemilczane. Ciekawe, czy Netflix chciał właśnie takiej reakcji.
Największą zaletą filmu „Siedmiu królów musi umrzeć” jest finałowa bitwa oraz ogólna jakość wykonania kostiumów, rekwizytów, scenografii i ogólne tzw. oddanie epoki. Walki są naprawdę brutalne i krwawe, ale reżyser nie był w stanie zaproponować nam czegoś wyjątkowego. Wykonał swoje zadanie poprawnie, ale czy warto czekać na bitwę wcześniej się nudząc? Nie, no chyba, że nie macie w zwyczaju przewijania seansów online.
Ocena końcowa: 4/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix