Shadow - recenzja
2020-04-24 13:24:48"Shadow" (Cień) to nowy film w reżyserii Yimou Zhanga, twórcy kultowych produkcji "Hero" i "Dom latających sztyletów". Tytuł jest dostępny od 24 kwietnia 2020 na platformach VOD i już po seansie wiemy, czy warto poświecić czas na to widowisko, czy jednak nie jest to pozycja obowiązkowa. Przeczytajcie recenzję filmu "Shadow"!
Zobacz piękne zdjęcia z filmu >>
Film "Shadow" przedstawia historię Królestwa Pei, które jest obiektem walki o władzę, dominację i wpływy. Poznamy tu Królów, księżniczki, dowódców wojsk, wojowników i doradców, a wszyscy oni będą uwikłani w wyżej wymienione konflikty zwaśnionych stron Królestwa Pei. Yimou Zhang zrealizował bardzo efektowny wizualnie film, który jednak jest zupełnie inny niż jego poprzednie, światowej sławy dzieła z Ziyi Zhang w roli głównej.
W przypadku "Cienia" dostajemy znacznie mniej scen akcji (te pojawiają się dopiero w drugiej godzinie seansu), a więcej kulis "gry o tron", z motywem zdrady, podszywania się po inną osobę (stąd tytuł) oraz nieoczywistej miłości, a to wszystko jeszcze uzupełnione jest zaskakująco istotnym wątkiem... muzycznym. Tak, gra na cytrze (soli i w duecie) jest nie tylko piękna, ale i fabularnie istotna, zwłaszcza na początku opowieści, a muzykę wydobywającą się z tego instrumentu słyszymy właściwie przez cały czas trwania seansu.
Znakomicie uzupełnia ona poetycki klimat filmu i pasuje do powolnego tempa w jakim rozwija się akcja. Współgra też kapitalnie z niesamowicie skomponowanymi kadrami i kolejnymi ujęciami, które po zatrzymaniu i wydrukowaniu mogłyby stanowić efektowne obrazy w domach wszelkich miłośników Azji.
Niestety problemem nowego filmu Yimou Zhanga jest wspomniany wcześniej brak akcji, bo w zasadzie przez pierwszą godzinę niewiele się dzieje, a miłe dla oka zdjęcia nie są w stanie utrzymać uwagi widza, który może nieco przysypiać słysząc delikatne pobrzękiwania cytry w tle. Wszystko rozkręca się bardzo późno, ale wielu widzów może do tej chwili nie doczekać. Jednak jeśli już doczekają, zobaczą pomysłowe walki z wykorzystaniem... parasolki, mogącej służyć tu zarówno za tarczę, jak i okrągłe ostrze a nawet miotacz sztyletów!
Ostatecznie, film "Shadow" możemy polecić absolutnym fanom twórczości Zhanga, którzy chcą poznać spokojniejsze oblicze tego twórcy, znacznie bardziej skupione na opowieści niż na scenach walk, bo tych jest jak na lekarstwo. Fajnie, że do kilku fragmentów przemycono pewną dawkę humoru, a sam finał jest świetny, ale można mieć spore obawy, czy przeciętny widz wytrzyma do końca i pozna prawdziwe oblicze postaci rzucającej tytułowy cień.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe