Wyprawa do dżungli - recenzja
2021-08-02 08:42:08„Wyprawa do dżungli”, czyli film nawiązujący do atrakcji z parku rozrywki Disneya, jest już w kinach. Dwayne Johnson i Emily Blunt to największe gwiazdy z obsady tej produkcji, które z pewnością przyciągną tłumy na seans. Czy jednak udało im się stworzyć na tyle ciekawy i zgrany duet, by chciało nam się im kibicować? Przeczytajcie recenzję filmu!
Zobacz dwa premierowe fragmenty filmu >>
Klasyczny film przygodowy
„Wyprawa do dżungli” to kawał kina przygodowego w bardzo klasycznej formie. Nie znajdziecie tu niczego innowacyjnego czy zaskakującego, co może być uznane za wadę, jednak poszczególne elementy zostały tu zrealizowane po mistrzowsku. Mamy uzdrawiające drzewo, mamy pradawne artefakty, mamy klątwę rzuconą na poszukiwaczy skarbów i cały szereg innych elementów, które widzieliśmy już ze sto razy, ale zrealizowano je tak dobrze, że po prostu działają.
Akcja jest emocjonująca, wartka i pokazana z wielką wprawą i luzem, bo niemal wszystko, co widzimy na ekranie jest doprawione szczyptą fantastycznego poczucia humoru. Zabawne są zarówno dialogi, jak też relacje między głównymi bohaterami czy scenki rodzajowe z drugiego planu. Tu trzeba zaznaczyć, że Dwayne Johnson i Emily Blunt spisali się doskonale, a ich ekranowa chemia jest naturalna i wiarygodna.
Bohaterowie, których musisz polubić
Postać nieokrzesanego i zuchwałego przewodnika (kapitana łodzi, pływającej po pełnych niebezpieczeństw rzekach) świetnie kontrastuje z pochodzącą z Wielkiej Brytanii, przebojową badaczką, która zadziwia wszystkich swoją determinacją oraz noszeniem spodni w czasach, kiedy było to uznawane za coś niezwykłego. Kompanię dopełnia jeszcze jej brat (Jack Whitehall), który nie pasuje do tej dzikiej scenerii tak bardzo, jak to tylko możliwe. Wystarczy wspomnieć, że na kolację w dziczy ubrał się w smoking.
Oczywiście z czasem brak zaufania ustępuje miejsca sympatii, a skrywane wcześniej kolejne tajemnice wychodzą na jaw w najmniej odpowiednich okolicznościach. Całej trójki nie da się nie polubić, ale ich zwariowane przygody nie byłyby pełne, gdyby nie antagoniści, depczący im po piętach przez cały seans. Tutaj widzimy iście karykaturalnego „złego Niemca” (Jesse Plemons) w łodzi podwodnej oraz pomagającego mu kapitana (Édgar Ramirez) przeklętej załogi, która wygląda jak żywcem wyjęta ze świata „Piratów z Karaibów”. Przeciwnicy mają jakieś tam motywacje, ale są tylko niezbędną przeciwwagą dla głównych bohaterów.
Akcja z rozmachem
Musicie wiedzieć, że „Wyprawa do dżungli” to film zrealizowany ze sporym rozmachem i wielką dbałością o stronę wizualną, natomiast efekty specjalne zdecydowanie wykonano na najwyższym poziomie. Animowana gepardzica (udomowiona przez naszego kapitana) wygląda tak realistycznie jak zwierzaki z „Króla Lwa” z 2019 roku. Do filmu dobrano też dość interesujące utwory muzyczne, czasem tak nieoczywiste jak cover Nothing Else Matters.
„Wyprawa do dżungli” to nie jest jakiś wybitny film, którzy zostanie nam w pamięci na lata, ale z pewnością będzie się do niego miło wracało przy kolejnych seansach. Nie jest ani głupi, ani infantylny, a ekranowe wydarzenia potrafią ekscytować dzieci i dorosłych. To nic nowego, ale typowe kino przygodowe Disneya zostało wykonane najlepiej jak się da. Bezpiecznie, bez niepotrzebnych eksperymentów, ale tak, by części składowe bawiły nas przez pełne dwie godziny.
Ocena końcowa: 7,5/10
Film widziałem w wersji oryginalnej z napisami, więc nie oceniam polskiego dubbingu.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Disney