Serce w chmurach - recenzja
2023-09-18 10:42:2515 września 2023 roku na platformie Netflix pojawił się film „Serce w chmurach”. To ekranizacja książki Jennifer E. Smith pod tym samym tytułem. Czy warto sprawdzić tę romantyczną produkcję? Przeczytajcie recenzję!
O czym jest film?
Główną bohaterką jest tu Hadley (w tej roli Haley Lu Richardson), która spóźnia się na lot z Nowego Jorku do Londynu i przypadkiem spotyka na lotnisku Olivera (Ben Hardy). Młodzi szybko znajdują wspólny język i mają się ku sobie, ale na lotnisku para zostaje rozdzielona, a odnalezienie się w chaosie wydaje się niemożliwe. Jednak jak to bywa w tego typu opowieściach, los będzie pchał bohaterów na takie drogi, które w pewnym momencie po prostu muszą się przeciąć. Pytanie tylko, czy pierwsze zauroczenie przerodzi się w coś poważnego, gdy na jaw wyjdą prawdziwe problemy dnia codziennego?
Serce w chmurach, emocje w koszu
„Serce w chmurach” to nie jest typowa komedia romantyczna, bo w zasadzie próżno szukać tu większej ilości zabawnych scen, a nacisk kładziony jest raczej na romantyczną historię dwojga osób, które chcą się spotykać, choć los raz ich od siebie oddala, a raz łączy. Całość utrzymana jest w naprawdę infantylnym stylu bajki dla młodzieży, z narratorką wszechwiedzącą i całą tą otoczką sprawiającą, że jest miło i sympatycznie nawet gdy bohaterowie rozmawiają o poważnych problemach.
Na ekranie czasem pojawiają się statystyki dotyczące związków oraz Hadley i Olivera, ale to bardziej stylistyczna ciekawostka niż coś wzbogacającego historię. Wszystko to jest tak tandetne i mdłe, jak to tylko możliwe, a niestety sytuacji nie ratują Haley Lu Richardson i Ben Hardy. Są mili i ładni, ale jej roztargnienie, entuzjazm i naiwność nie są zbyt równoważone jego brytyjskim akcentem, spojrzeniem zbitego psa i blond loczkami w takim stopniu, aby dało się na to patrzeć bez odruchu wymiotnego.
Dla kogo jest ten film?
„Serce w chmurach” to film dla nastoletnich romantyczek, które lubią trzymać kciuki za bohaterki w historiach, w których zakończenie jest znane od samego początku, a seans mija szybko podczas malowania paznokci. Do niczego innego się ta produkcja nie nadaje. Fani gwiazd obsady może znajdą tu coś dla siebie, ale na pewno nie będzie to fabuła, bo błyszczą one tylko gdy są razem na ekranie, a niestety po wprowadzeniu, nie ma tych sytuacji zbyt wiele.
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix