Pierwszy gol - recenzja przedpremierowa
2024-01-03 12:54:36„Pierwszy gol” (w oryg. „Next Goal Wins”) to oparta na prawdziwych wydarzeniach (choć mocno podkoloryzowana) historia reprezentacji Samoa Amerykańskiego w piłce nożnej. Kiedyś jako najgorsza drużyna świata (dziś są już nieco wyżej w rankingu FIFA) zasłynęła spektakularną klęską, przygrywając 0:31 z Australią w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 2001 roku. Aby kiedykolwiek zdobyć bramkę, zatrudniono tam Thomasa Rongena – kontrowersyjnego, byłego napastnika i upadłego trenera po przejściach. Właśnie tę postać gra Michael Fassbender. Czy warto zobaczyć ten film? Przeczytajcie recenzję!
Taika Waititi nie udaje, że zna się na piłce nożnej. Jego „Pierwszy gol” to film, który nie zajmuje się taktyką czy meandrami warsztatu szkoleniowego. To typowe „kino trenerskie”, z licznymi scenami, podczas których główny bohater stara się dotrzeć do swoich fatalnych podopiecznych, a oni z czasem stają się lepsi i bardziej zdeterminowani, ale wszystko zostało zrobione w sposób komediowy. Kto zna specyficzne poczucie humoru tego reżysera, ten wie, że trzeba spodziewać się tony absurdu i dziesiątek scen, z których część rozbawi do łez, część zdezorientuje, a reszta zażenuje jako nietrafione suchary.
Na szczęście pod kołderką głupiej komedii o nieudacznikach w życiu i na boisku kryje się dobrze zarysowany i świetnie zagrany dramacik. Michael Fassbender niesie tę rolę zaskakująco wiarygodnie, zaliczając drugi doskonały występ z rzędu po kompletnie innym gatunkowo „Zabójcy”. Role drugoplanowe nie mają już tej głębi, może z wyjątkiem postaci Jaiyah, reprezentującej fa'afafine - trzecią płeć obecną w społeczeństwie polinezyjskim.
Taika Waititi na szczęście unika wyśmiewania mniejszości oraz często dziwnych (z naszej perspektywy) zwyczajów panujących na terenie Samoa Amerykańskiego. Jego film jest poprawny, ale nie ma tutaj żadnej większej głębi czy komentarza społecznego. To fajna komedia, przeznaczona nie tylko dla fanów piłki nożnej czy kina trenerskiego. Historia jest zrozumiała dla wszystkich, w przeciwieństwie do poczucia humoru reżysera. Jeśli go lubicie, to nie ma się nad czym zastanawiać. Jeśli go nie znacie, to lepiej poczekać aż „Pierwszy gol” padnie gdzieś online.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe