Opadające liście - recenzja przedpremierowa
2024-01-23 22:20:43„Opadające liście” w reżyserii Akiego Kaurismäkiego to fińska opowieść, która jest już czwartą częścią Trylogii Proletariackiej - jak przedstawia z autoironią reżyser. Akcja rozgrywa się w 2024 roku i dzieje się podczas wojny Rosja-Ukraina, co można zauważyć w komunikatach radiowych, występujących w filmie. Kostiumy i scenografia mogą jednak poddawać wątpliwości czas, w którym dzieją się wydarzenia. Premiera kinowa w Polsce odbędzie się już 9 lutego 2024 roku. O czym jest film? Czy jest warto czekać? Przeczytaj recenzję!
Film
przedstawia historię miłosną dwóch samotnych, zagubionych ludzi
szukających
szczęścia. Jest idelany dla osób, które pragną przeżyć razem z
bohaterami ich relację tworzącą się z dużymi trudnościami po drodze, jak
i dużym dystansem między nimi. Jeśli chcesz zobaczyć obraz
przedstawiający nietypową historię miłosną, ten film jest idealny dla ciebie!
Męczący, jak i komiczny
„Opadające liście” ukazuje życie zwykłych przedstawicieli fińskiej społeczności robotniczej. Głównymi bohaterami są Ansa, która trudzi się pracą fizyczną, żyjąc przy tym bardzo skromnie oraz Holappa – robotnik uzależniony od alkoholu. Para zauważa siebie podczas wieczoru karaoke i od tego czasu nieporadnie, wielokrotnie podejmuje próbę zbliżenia. Towarzyszy im przy tym duży dystans, który jest spowodowany brakiem odpowiedniej komunikacji między nimi. Ich brak rozmowy przy wspólnej kolacji może wydawać się odbiorcy niezwykle męczący, jak i komiczny. Bohaterowie nie pokazują w stosunku do siebie żadnych emocji, przez co wplątują się w pułapkę wzajemnego niezrozumienia. Po wielu nieudanych próbach, gdy para w końcu spotyka się – przebywają w milczeniu. Po dłuższym czasie jest to dosyć irytujące. Odbiorca może spodziewać się dużej melancholii trwającej niemal przez cały film oraz braku dynamicznej akcji.
Nieszczęśliwe społeczeństwo
Reżyser prezentuje rzeczywistość w nietypowy, ponury sposób. Mieszkańcy Finlandii są ludźmi nieszczęśliwymi, walczącymi z codzienną rytuną, niewidzącymi perspektyw na przyszłość. Kobiety traktowane są przedmiotowo – sytuacja przypomina powrót do przeszłości Polski. Reżyser pokazał też solidarność płci żeńskiej, która uwidacznia się w scenie, gdy właściciel marketu źle potraktował jedną z kobiet, ale i nie tylko.
Nałóg - problem społeczny
Holappa zmaga się z depresją, spowodowaną uzależnieniem od alkoholu. Mężczyzna w pewnym momencie dokonuje wyboru, który okazuje się być kluczowy w przyszłości. Film pokazuje, jak zgubne jest sięganie do używek. Główny bohater nie widzi świata poza alkoholem, przez co niejednokrotnie musi ponosić konsekwencje, takie jak utrata pracy. Mimo to, nie chce zmieniac swojego życia, gdyż nie widzi nawet innej drogi. Czy Holappa jest w stanie odmienić swój los, czy jednak nałóg zwycięży? Obejrzj film!
Aktorstwo oszczędne, ale dobre
Alma Pöysti świetnie wcieliła się w rolę zmęczonej ciężką pracą, nieśmiałej kobiety. Jej smutny wyraz twarzy, który odbiorcy widzą przez znaczną część akcji bardzo wływa na widza. Już niemal w pierwszych minutach seansu uczestnik utożsamia się z bohaterką, gdyż jej niezmienna mimika twarzy pozwala odczuć duży smutek, wyłaniający się z jej wnętrza. Prostota, jaką cechowała się odgrywana przez nią postać potrafiła przenieść wyobraźnią do praktykowania życia osoby z klasy robotniczej.
Bierna postawa Jussi Vatanego równie dobrze zaprezemtowała postać alkoholika pogrążąnego w depresji. Ciągłe zamyślenie, wzrok wlepiony w jeden punkt oddawały więcej niż tysiąc słów. Jego rozdrażnienie spowodowane pragnieniem alkoholu wyzwalało u odbiorcy poczucie niepokoju. Nieznajomość dalszych poczynań nieobliczalnego Holappy pozostawia widza w skupieniu.
Wiktoria Głowacz
Zwiastun filmu "Opadająced liście"
"Opadająced liście" reż. Aki Kaurismäki, Finlandia 2023, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa: 9 lutego 2024 roku.
fot. materiały prasowe
- Film "Opadające liście" w reżyserii Akiego Kaurismäkiego to fiński kandydat do Oscara. W rolach głównych wystąpili Alma Pöysti oraz Jussi Vatanen.
- To historia dwójki samotnych ludzi. Pewnego wieczoru ich drogi się krzyżują. Mimo że dzieli ich wiele, starają się stworzyć relację romantyczną.
- "Opadające liście" to "anty komedia romantyczna". Wyróżnia się na tle filmów, które romantyzują toksyczne i krzywdzące wzorce związków.
- Film otrzymał Nagrodę Jury na festiwalu filmowym w Cannes. Został nominowany do Złotych Globów w dwóch kategoriach: najlepszy film nieanglojęzyczny oraz najlepsza aktorka w komedii lub musicalu (Alma Pöysti). W kinach polscy widzowie będą mogli zobaczyć "Opadające liście" w okresie walentynkowym, a konkretnie - 9 lutego.
Ona - pracownica supermarketu, która wiedzie proste życie. Mieszka w małej, lecz urokliwiej kawalerce. Każdy jej dzień wydaje się być bardzo podobny. On - robotnik, który nie może znaleźć stałego miejsca. Smutki topi w alkoholu. Dzieli ich wiele, łączy jedno - przeszywająca samotność. Ich drogi krzyżują się pewnej nocy. Wystarcza jedno nieśmiałe spojrzenie, by narodziło się zaciekawienie i w finale - zauroczenie. Starają się zbudować coś na wzór relacji romantycznej, ale trzeba przyznać, że wychodzi im to opornie.
"Opadające liście" w reżyserii Akiego Kaurismäkiego to film o samotności. O milczeniu. O spojrzeniach. O nieco uroczej, ale zdecydowanie kłopotliwej dla bohaterów ułomności uczuciowej. Znalazło się też miejsce na specyficzny czarny humor. Fiński kandydat do Oscara rozbraja szczerą, aczkolwiek smutną historią miłosną dwójki zagubionych ludzi.
"Opadające liście" to moje pierwsze spotkanie z twórczością najważniejszego współczesnego fińskiego reżysera, Akiego Kaurismäkiego. Jego bohaterowie są pełni sprzeczności: z jednej strony chłodni, powściągliwi, z drugiej pełni pragnień, które pozostają głęboko schowane pod niezręcznym introwertyzmem i minimalną zdolnością do komunikowania się. Ansa i Holappa wiedzą, że ich związek nie ma racji bytu, jednak niewidzialna nić ciągnie ich do siebie. A może to chęć zastąpienia nieznośnej samotności?
Aki Kaurismäki zamyka bohaterów w stylistyce, w której dominują żywe kolory. Czerwień i żółć można wyraźnie dostrzec w przypadku kostiumów głównej bohaterki czy jej mieszkania. Może wydawać się, że film został osadzony w świecie sprzed dekad, lecz już na samym początku dowiadujemy się, że to teraźniejszość - w radiu nadawane są wiadomości z wojny w Ukrainie. Reżyser nawiązuje do współczesnych dzieł popkultury (bohaterowie idą do kina na seans "Truposze nie umierają"), ale także puszcza oczko do filmoznawców (postacie epizodyczne rozmawiają o "Dzienniku wiejskiego proboszcza").
Czasem akcji jest teraźniejszość, ale bohaterowie i ich historia zdecydowanie nie jest nowoczesna.
Film "Opadające liście" przywodzi mi na myśl dzieło w reżyserii Wonga Kar-Waia o tytule "Spragnieni miłości". Bohaterowie nie powinni ze sobą być, lecz nie potrafią oprzeć się wzajemnemu przyciąganiu. Żywa paleta barw, która sugeruje, co wewnętrznie przeżywają. I te spojrzenia, które potrafią powiedzieć więcej niż dialogi w najpiękniejszych filmowych historiach miłosnych.
Z ekranu bije przeszywająca melancholia. Seans można nazwać przeżyciem terapeutycznym. Choć film trwa zaledwie 80 minut, Kaurismäki stworzył widzowi przestrzeń na przeżycie własnych emocji, na chwilę oddechu, na odbodźcowanie się. Film "Opadające liście" to "anty komedia romantyczna". Jest odpowiedzią na współczesne schematyczne historie, nierzadko romantyzujące szkodliwe zachowania, którymi widzowie są regularnie obdarzani na najpopularniejszych platformach streamingowych.
8/10
Czytaj więcej na https://film.interia.pl/recenzje/news-opadajace-liscie-piekno-milczenia-i-pojedynczych-spojrzen-re,nId,7240064#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox