Sekretne życie zwierzaków domowych 2 - recenzja
2019-07-03 10:36:03UWAGA: Recenzja zdradza istotne elementy fabuły.
Na ekrany kin 28 czerwca 2019 roku weszła animacja "Sekretne życie zwierzaków domowych 2". Film ten stworzony został przez wytwórnię Illumination, z której pochodzą takie filmy jak: "Minionki" czy "Jak ukraść księżyc". Wytwórnia ta specjalizuje się w mnożeniu części powstałych już bajek. Tak stało się i w tym przypadku. Przeczytajcie recenzję filmu "Sekretne życie zwierzaków domowych 2".
O czym jest ta animacja?
Trudno zarysować jest fabułę tej animacji, ponieważ mnogość wątków, które zostały w niej umieszczone przytłaczają. Właściwie jednoznacznie nie da się powiedzieć o czym jest to film. Tak, jak i w "Minionkach" dostajemy zlepek przypadkowych sytuacji, w których ciężko się połapać. Rozpoznawane postaci z pierwszej część wciąż elektryzują. Śmieszą, uczą i przeżywają nieprawdopodobne historie. Prosty przepis na sukces. Początkowy wątek jest o bohaterach pierwszej części Maksie i Duke’u. Najpierw dowiadujemy się, że ich właścicielka - Katie - znajduje chłopaka, z którym następnie bierze ślub. Następnie rodzi im się dziecko, z czego niezadowolony jest Maks. Pies boi się, że zostanie odrzucony na dalszy plan. Jednak później chłopczyk staje się oczkiem w głowie obu psów, a obawa o niebezpieczeństwo, na jakie może być narażone dziecko staje się lekką obsesją Maksa. Pozostałe wątki, to perypetie króliczka Snowballa, który wraz z psią przyjaciółką Daisy próbują uratować tygrysa z rąk okrutnego właściciela cyrku - Sergieja. Jego rosyjski akcent nie jest przypadkowy, bo kto jak nie Rosjanin może być antagonistą we wszelkich filmach. Nie są to wszystkie wątki tego filmu, ale nie będziemy streszczać całej tej zawiłej opowieści...
Inteligentne i zabawne żarty
Zdecydowanie największym plusem tego filmu są żarty. Szybkie przechodzenie z wątku do wątku wydaje się ciężkie, zwłaszcza dla dzieci, jednak co chwile dostajemy żart za żartem. Sprawia to, że film nie nudzi sie szybko. Dorosłych będą śmieszyć nawiązania do popkultury, a dzieci proste gagi związane z życiem pupili. Świetny zabieg następuje na samym końcu filmu. Wzięto śmieszne scenki ze zwierzętami umieszczone w serwisie YouTube i umieszczono w sekwencji końcowej wraz z napisami. Ludzie śmiejąc się wychodzili z sali kinowej, co na pewno mogło zatrzeć niesmak po braku umiejętnego podzielenia wydarzeń w animacji.
Zdecydowany plus to muzyka. Oszołomiona kocimiętką kotka przeżywa swój stan w rytm piosenki "White Rabbit" Jafferson Airplane, a sekwencje przygodowe mają motyw z Jamesa Bonda. Pod koniec filmu dostajemy również teledysk, w którym króliczek Snowhite rapuje do hitu "Panda" Desiignera.
Nadmierna agresja
Problememem tej animacji, w zestawieniu z miłością do zwierząt domowych, jest agresja jaką twórcy raczą widzów względem złych charakterów w tym filmie. Małpka Siergieja zostaje wystrzelona w powietrze, wilki spadają z rozpędzonego pociągu, a sam Sergiej, jako główny antagonista, zostaje potrącony przez samochód pełen kotów. Doskwiera to jeszcze bardziej, kiedy wiemy do kogo ta animacja jest kierowana. Twórcy uczą dzieci, że dobre zwierzątka muszą być pielęgnowane i zawsze wygrane, a te dzikie i złe trzeba likwidować. Po sensie rodzice powinni tłumaczyć dzieciom, że jest to jedynie świat przedstawiony i takich sytuacje nie zdażą się w prawdziwym życiu.
Werdykt
Ostatecznie warto wybrać się na ten film ze względu na żarty, które rzeczywiście śmieszą i szybką akcję, która nie wydłuża filmu. Najlepiej sklasyfikować tę bajkę, koło równie rozrywkowych i miłych dla oka produkcji z wytwórni Illuminations. Podczas seansu można dobrze się bawić i wybrać na niego z dziećmi, a również bez nich. Nie jest to jednak gwarancja świetnej zabawy.
Maja Kotoska
Film zobaczyłam w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. materiały prasowe