"Nienasyceni" - nie daj się wyprowadzić z równowagi [RECENZJA]
2016-05-29 19:07:06Idylliczny nastrój początku może zmylić najbardziej wytrawnego widza. Jest słońce, są nagie ciała, jest seks. Wszystko to w otoczce znakomitych krajobrazów i wyciszającej muzyki. Ale tak jak w prawdziwym życiu piękne widoki są niejednokrotnie tylko warstwą zakrywającą prawdziwe problemy.
"Nienasyceni" to film zaliczający się do kina ambitnego, ale nie "niestrawnie" ambitnego. Fabuła opowiada zaskakującą historię Marianne - gwiazdy rocka, w którą wciela się Tilda Swinton, prezentując jak jej przeszłość zderza się z poukładaną teraźniejszością.
Pierwsze minuty seansu upływają w prawie niczym niezmąconej ciszy. Nie usłyszymy głosów bohaterów; otoczy nas szum wiatru i odgłosy pluskającej wody. Idylla dwojga zakochanych ludzi Marianne i jej ukochanego Paula granego przez Matthiasa Schoenaertsa, nie będzie trwała długo, zostanie zakłócona przyjazdem dwójki kolejnych bohaterów, Harrego (Ralph Finnes) i jego córki Penelope (Dakota Johnson).
Początkowo można odnieść wrażenie, że prezentowane na ekranie sceny nie mają ze sobą połączenia, a brak spójności może niecierpliwych wyprowadzić z równowagi. Nikt przecież nie spodziewa się tego, że będzie to układanka, intryga, gra prowadzona z widzem od pierwszych chwil. W zorientowaniu się w niej może nam pomóc muzyka, dobrana jako drogowskazy naprowadzające.
Trudne tematy prezentowane w otoczce piękna powinny być łatwiej przyswajalne, a jednak wprowadzają pewien dysonans, niemożność odprężenia się. Bo jak słuchać z rozwagą o samobójstwie, kiedy opowiada o nim biuściasta młoda dziewczyna, z drażniącą manierą w głosie. Wprowadzenie tematu imigrantów, tak szeroko dyskutowanego na całym świecie, ukazuje hipokryzję zachodu, myślenie o tym, że kiedy wydarzy się coś złego, najlepiej "zrzucić to" na obcego. A może właśnie ze względu na zestawienie piękne i brzydkie, tak bardzo zwracamy uwagę na prezentowane problemy i dlatego tak bardzo nam przeszkadzają.
Nie można zapomnieć oczywiście o znakomitej grze aktorskiej. Czworo aktorów, odgrywających głównych bohaterów, zaprezentowało całą paletę swoich możliwości. Poczynając od ekscentrycznej Tildy Swinton, przyciągającej wzrok w każdej roli do najmłodszej Dakoty Johnson znakomicie wcielającej się w niepokorną, młodą dziewczynę ukrywającą prawdziwe uczucia.
Na wyróżnienie zasługuje Ralpf Finnes, który zupełnie wyszedł poza swój schemat, stworzył bohatera charakterystycznego, irytującego, skomplikowanego i pełnego przeciwności. To właśnie on sprawia, że widz nie czuje się jak niewidoczny obserwator, zagranie bezpośrednio do kamery, usuwa tę czwartą ścianę oddzielającą aktora od oglądających.
Film „Nienasyceni” to obraz warty obejrzenia. Pobudza zmysły, wymaga od widza skupienia a prowadzona intryga podsyca zainteresowanie aktywując szare komórki.
Anna Respondek
Nienasyceni, reż. Luca Guadagnino, prod. Francja/Włochy, czas trwania 120 min, dystr. Kino Świat, polska premiera 20 maja 2016