Recenzje - Kino

Nie! - recenzja spoilerowa

2022-08-16 09:41:39

Uwaga: recenzja filmu zdradza kluczowe elementy fabuły

Jordan Peele zdążył już zasłynąć jako twórca horrorów, które czerpią ze znanych motywów, ale pokazują je na nowy, świeży, często szalony sposób. To nowofalowe kino grozy dostało teraz kolejnego reprezentanta w postaci  filmu „Nie!”, który ma bardzo wyraźne zalety, ale też zawodzi na kilku istotnych płaszczyznach.

Nie!

Wariacja na temat UFO

Fabuła i główny motyw filmu „Nie!” były do końca trzymane w tajemnicy. Plakaty oraz późniejszy zwiastun zapowiadały coś w stylu UFO i faktycznie się to potwierdziło. Peele zrobił horror o latającym spodku, który żywi się zasysanymi do wnętrza ludźmi oraz końmi. A główny bohater na swoje nieszczęście ma ranczo na terenie, który przybysz z kosmosu (?)wybrał sobie do polowania.

No właśnie, tutaj nie mówimy o statku kosmicznym, który na pokładzie na reprezentantów obcej cywilizacji. Autor wymyślił sobie, że oklepany motyw podkręci tak, że to będzie jedna żywa istota. Resztę natomiast zostawił bez zmian, a główną osią całej historii są próby uwiecznienia na wideo latającego spodka przez grupkę bohaterów, którzy widzą w tym paranormalnym zjawisku szansę na niezły zarobek i sławę po udziale programie The Oprah Winfrey Show.

Cały film w zasadzie sprowadza się do starań, by uchwycić w kadrze to dziwne coś, a łatwo nie jest, bo przybysz powoduje wyładowania elektryczne i wszystkie urządzenia na baterie padają w jego obecności. Co więcej, sam kontakt wzrokowy z ukrywającym się w chmurach bytem skłania go do wciągnięcia i strawienia ofiary (z późniejszym wydaleniem metalowych przedmiotów).

Problem w tym, że… to absolutnie nie jest straszne, a mimo usilnych prób, kolejne sceny grozy nie przyprawiają nas o gęsią skórkę, ani nie trzymają w napięciu. Możliwe, że przyczyną tego stany rzeczy jest fakt, że ten cały kosmita/UFO/latający spodek został zaprojektowany jako… latawiec, wyraźnie składający się z tkanki do złudzenia przypominającej wielkie płachty materiału, a jego zmiana formy pod koniec jest bardziej śmieszna niż straszna, podobnie jak sama scena śmierci. Trudno bać się czegoś tak kuriozalnego, więc paradoksalnie bardziej boimy się w pierwszej części filmu, gdy jeszcze nie wiemy co kryje się w chmurach.

Jedna genialna scena

Jest jednak w „Nie!” scena mrożąca krew w żyłach, która praktycznie nie ma żadnego znaczenia dla reszty fabuły, ale dodaje ciekawe zdanie do ogólnego przesłania filmu. Oto dostajemy retrospekcję (z akcją w 1998 roku), gdy szympans występujący w sitcomie familijnym zostaje spłoszony a jego odruchem obronnym jest atak na aktorów i ekipę w studio telewizyjnym. Peele wyreżyserował to kapitalnie, a Terry Notary (skryty pod technologią performance capture) znów pokazał mistrzostwo w roli, która natychmiast wywołuje skojarzenia ze słynną sceną bankietu w „The Square” (i całkiem słusznie, bo to ten sam aktor).

Niestety takich reżyserskich perełek jest tutaj niewiele, choć naturalnie ten film bardzo dobrze się ogląda i nie ma w nim szczególnie irytujących głupot czy dłużyzn. To też zasługa doskonałego aktorstwa, które jest największą zaleta tej produkcji. Daniel Kaluuya i Keke Palmer dają niesamowity popis charyzmy i wszechstronności, ale drugoplanowi Brandon Perea, Steven Yeun i Michael Wincott (co za genialny głos!) nie zostają za nimi daleko w tyle.

Przesłanie filmu

Wracając do przesłania filmu „Nie!”, to wyraźnie widać, że Jordan Peele chciał pokazać komentarz do szeroko rozumianej rozrywki w amerykańskim społeczeństwie. UFO jako szansa na kasę i sławę u Oprah Winfrey. Szympans jako ofiara ludzi, która miała bawić, ale się zbuntowała i ją zastrzelono. Plan reklamy, gdzie żywego konia lepiej jest zastąpić pomalowanym na zielono kawałkiem metalu. Walczący z traumą z dzieciństwa mężczyzna, który dziś sam zarabia na rozrywce. To wszystko podszyte jest smutkiem wynikającym ze znajomości ceny sukcesu. A czy sam horror „Nie!” można z czystym sumieniem polecić fanom kina grozy? Nie! Jednak fani talentu Peela czy poszczególnych gwiazd obsady powinni wybrać się do kina z nastawieniem na tak!

Ocena końcowa: 5/10

Michał Derkacz


fot. materiały prasowe

Słowa kluczowe: film, horror, 2022, Jordan Peele, ocena, opinia, analiza
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Władca mroku
Władca mroku - recenzja

Czy warto zobaczyć nowy horror twórcy "The Boy" i "Sierota: Narodziny zła"?

abigail film
Abigail - recenzja spoilerowa

Rodzice nie mówili, żeby nie bawić się jedzeniem?

Rebel Moon – część 2: Zadająca rany
Rebel Moon - Część 2: Zadająca rany - recenzja

Czy ten film Zacka Snydera jest lepszy niż pierwsza część?

Polecamy
Squid Game
Squid Game - recenzja serialu

Czy produkcja, która wywołuje tak wiele kontrowersji i rozgłosu jest aż tak dobra?

Oceniamy nowy film animowany z platformy Netflix.
Nowa generacja - recenzja

Oceniamy nowy film animowany z platformy Netflix.

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Władca mroku
Władca mroku - recenzja

Czy warto zobaczyć nowy horror twórcy "The Boy" i "Sierota: Narodziny zła"?

abigail film
Abigail - recenzja spoilerowa

Rodzice nie mówili, żeby nie bawić się jedzeniem?

Popularne
25 najlepszych filmów wszech czasów
25 najlepszych filmów wszech czasów

Magazyn "Empire" wybrał najlepsze filmy wszech czasów. Zapraszamy do obejrzenia ścisłej czołówki rankingu!

Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi
Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi

Dym w płucach często łączy się z oglądaniem filmów. Prezentujemy 20 idealnych filmów na wieczór z zielskiem.

12 najlepszych filmów psychologicznych
12 najlepszych filmów psychologicznych

Przedstawiamy najlepsze filmy psychologiczne, które każdego oglądającego zmuszą do refleksji!