Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham - recenzja
2021-09-17 22:54:28Kochacie się lub nienawidzicie. Śmiejecie się razem albo krzyczycie na siebie, aż zabraknie wam głosu i chęci. Mieszkacie razem albo uciekacie od siebie jak najdalej. Budujecie i burzycie. Wspieracie się i opadacie z sił. Tak bywa w niejednej relacji. Nieważne, czy będzie ona długotrwała lub krótka, ale intensywna. Te wszystkie stany i uczucia można przypisać parom, rodzicom, rodzeństwu, a nawet przyjaciołom. Można też mówić w ten sposób o jednej z podstawowej więzi: matki z dzieckiem. To właśnie ona wzbudza najwięcej pytań, kontrowersji, a choć przepełniona miłością - przeplata się z bólem. Paweł Łoziński, w filmie "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" ukazuje relację matki z córką, a cały ich kontakt przedstawia w formie spotkań terapeutycznych. Film można obejrzeć w ramach Millennium Docs Against Gravity na stronie internetowej festiwalu.
Zobacz także recenzję "Filmu balkonowego" w reżyserii Pawła Łozińskiego. >>
Czy możesz przytulić sama siebie?
Terapia jest czymś, przed kim jedni będą się bronić i uciekać, a drudzy skorzystają i poczują ulgę. Nie ma wątpliwości, iż każdy, kto potrzebuje pomocy, musi dojrzeć sam do podjęcia decyzji o wizycie u specjalisty. Temat staje się coraz bardziej popularny, a to świadczy o wzrastającej świadomości społeczeństwa, a także o jej skuteczności. Paweł Łoziński postanowił przyjrzeć się intymnej relacji matki z córką i potowarzyszyć im podczas spotkań z profesorem Bogdanem de Barbaro. Już na wstępie należy sprostować istotny wątek i rozwiać wszelkie wątpliwości - nie została złamana zasada tajemnicy zawodowej, co nie oznacza, że film nie klasyfikuje się do dokumentów. Dialogi, postawy, gesty oraz uczucia nie zostały wyreżyserowane. Główne bohaterki, Ewa Szymczyk i Hania Maciąg, nie są tak naprawdę dla siebie matką ani córką. Informacja ta pojawia się na sam koniec, a więc tym bardziej wzbudza podziw autentyczności. W tym miejscu należy skierować pierwsze ukłony w stronę reżysera.
Bohaterkami są dwie dorosłe kobiety, zmagające się z przeszłością. Ta z kolei wpływa na ich teraźniejszość, nie pozwalając na trwałe zbudowanie relacji. Są zagubione, pełne niewypowiedzianych słów, a z ich wnętrza powoli wylewają się rozmaite emocje. To nie jest ckliwy obraz, który wzbudzi chwilową empatię. Ewa, jako matka, chce na wszelkie sposoby pokazać swoją miłość do Hani. Dziewczyna natomiast jest wycofana. W pewnym momencie pada bolesne zdanie: "Ja chyba nie potrzebuje matki". Wiedząc o tym, iż mamy do czynienia z podstawionymi aktorkami, szokuje fakt reakcji Ewy. Zachowuje się dokładnie tak, jakby całe życie bała się tego usłyszeć, choć wiedziała, że może to być prawda. Godna podziwu jest gra kobiet, które idealnie się zgrały. Tutaj można się jednak zastanowić, co jest grą, a co realnym życiem?
Proces
Pomoc psychologa, regularne spotkania oraz odpowiednie wyciąganie wniosków, są procesem. Ten, kto chce przejść przez to efektownie, musi zaufać specjaliście. Nie jest to proste, bowiem należy otworzyć się przed obcym człowiekiem i, najprościej mówiąc, wyspowiadać mu się. Brzmi abstrakcyjnie, a okazuje się niezwykle pomocne. Profesor Bogdan de Barbaro wydaje się być osobą, której możesz powiedzieć prawdę. Nie chodzi tylko o jego tytuł naukowy, pozycję społeczną oraz pracę, jaką się trudzi. On po prostu wygląda na człowieka, który swoim doświadczeniem i wiedzą, potrafi pomóc. Niejednokrotnie poprawnie odczytał z gestów, pozy ciała i zachowania stan, w którym znajduje się dana bohaterka. Wypowiedział też znaczące słowa, które mogą mieć uniwersalne znaczenie. Mianowicie: "Budowanie więzi z drugą osobą zajmuje całe życie". Raz utworzona, musi być pielęgnowana, by przetrwała.
Paweł Łoziński stworzył historię, w której widz, towarzyszy bohaterkom podczas pierwszego spotkania i zostaje z nimi do końca. Każdy, kto ogląda, może odczuwać ich emocję, napięcia, wzloty i upadki. Już od pierwszej sceny, dowiadujemy się o powodzie wizyty: Hania przyszła dla mamy, a mama dla Hani. Nie ma tam żadnej zbędnej otoczki, a od razu sedno sprawy. Co ciekawe, wraz z rozwojem sytuacji, okazuje się, że każda z pań potrzebowała tej terapii przede wszystkim dla samej siebie. W pewnym momencie otwierają się tak bardzo, że można pogubić się, co jest grą, a co ich rzeczywistością. Niesamowity obraz, w którym odbiorca balansuje na granicy prawdy i fikcji.
"Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" jest pięknym ujęciem drogi do zbudowania solidnej relacji. To opowieść o dwóch oddzielnych światach, które powoli stają się jednością. To nie tylko walka z samym sobą, choć niewątpliwie, Ewa i Hania, stają twarzą w twarz ze swoimi słabościami. Fascynujące, ile może się zadziać w jednym pomieszczeniu. Przez cały czas trwania filmu nie zostaje zmienione sceneria, a krótkie, czarne plansze, symbolizują kolejną sesję terapeutyczną. Nie burzy to minimalistycznego i jakże intymnego obrazu. Historia warta obejrzenia i wysłuchania, choćby po to, by przez pięć minut zastanowić się, jaka jest moja relacja ze sobą, z mamą, tatą, partnerem czy siostrą. Czy jest czas, by to naprawić?
Klaudia Kowalik
fot. materiały prasowe