Moja zbrodnia - recenzja
2023-08-07 12:38:50„Moja zbrodnia” to nowy film Francois Ozona (scenariusz i reżyseria), w którym słynny francuski twórca zabiera nas do Paryża lat 30-stych, aby opowiedzieć historię Madeleine (Nadia Tereszkiewicz) oraz jej przyjaciółki i współlokatorki Pauline (Rebecca Marder).
Kiedy przegrać znaczy wygrać
Ta pierwsza jest początkującą, średnio utalentowaną aktorką i już na samym początku wplątuje się w sprawę morderstwa słynnego producenta. Ta druga jest prawniczką bez sukcesów, dla której kłopoty Madeleine mogą być szansą na przełamanie złej passy. Paradoksalnie, przyznanie się do zabójstwa i głośny proces jest dla obu kobiet trampoliną w karierze.
Zdaje się, że bez względu na wyrok, uzyskany rozgłos to pożądany przez przyjaciółki sposób na wyrwanie się z biedy i braku perspektyw. Problem pojawia się, kiedy zdetronizowana gwiazda kina niemego Odette Chaumette (Isabelle Huppert) oznajmia głównym bohaterkom, że to ona jest prawdziwą morderczynią, a Madeleine ukradła jej profity z procesu. Kto by pomyślał, prawda?
Rok 1935 jak rok 2023
Francois Ozon nie pozostawia złudzeń, że pokazywana przez niego historia spokojnie mogłaby rozgrywać się współcześnie, a postacie Madeleine oraz Odette to po prostu celebrytki, bardziej znane z afer, dram czy tabloidów niż faktycznych dokonań artystycznych. W niezwykle zabawny, a przy tym subtelny i wysmakowany sposób reżyser ukazuje mechanizmy zakulisowego prowadzenia rozpraw (kuriozalna postać sędziego czy oskarżyciela), a także show biznesu, gdzie pożądana jest każda postać potrafiąca sprzedawać bilety na kolejne seanse filmów czy spektakli ze swoim udziałem.
„Moja zbrodnia” to przewrotny kryminał, który ma elementy komedii, ale krzywdzące byłoby szufladkowanie go w tym gatunku, bo jest to porcja znacznie lepiej dobranych składników niż głupawe gagi czy dowcipne dialogi wywołujące salwy śmiechu. Tutaj mamy raczej do czynienia z ogólnym, lekkim i wesołym klimatem kryminału, który działa na wielu płaszczyznach, a im lepiej dostrzegamy odniesienia do teraźniejszości, tym lepiej się bawimy.
Jest na co (i kogo) popatrzeć
Doskonała jest także strona wizualna. Zdjęcia, ruchy kamery, kompozycje kadrów, scenografie i reszta tzw. „oddania epoki” składają się na bardzo przyjemny obraz, który nie męczy, a pomaga w odbieraniu wrażeń fabularnych. Na pochwały zasługują wymienione wcześniej aktorki, ale też męska część obsady (m. in. Fabrice Luchini, Dany Boon, Andre Dussollier, Olivier Broche) gra fantastycznie, choć często w przerysowany, teatralny i groteskowy sposób.
Cały film „Moja zbrodnia” można uznać, za idealny materiał na sztukę teatralną i także na taką wersję chętnie byśmy się wybrali. Tymczasem polecamy seans kinowy, bo słynny reżyser jest w dobrej formie!
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe