Misja Stone - recenzja
2023-08-12 16:25:00„Misja Stone” to kolejny wysokobudżetowy film akcji na platformie Netflix. Po przeciętnych „Gray Man” i „Czerwona nota” oraz niezłym „Tyler Rake 2” dostajemy kolejną próbę podbicia rynku hitem z gwiazdami w obsadzie, z ewidentnym założeniem sequela w razie sukcesu. Czy tym razem się udało? Przeczytajcie recenzję filmu „Misja Stone”!
Główną bohaterką jest Rachel Stone (grana przez Gal Gadot) – zdeterminowana agentka, która dotychczas miała jedynie siedzieć w samochodzie i hakować urządzenia wrogów, gdy reszta jej załogi nadstawiała karku w kolejnych misjach. Jednak podczas pierwszej okazji do zaprezentowania się w terenie okazało się, że Stone jest niesamowicie sprawna i kompetentna w boju, potrafi dosłownie wszystko i jest zabójczo skuteczna. Jak to możliwe?
Otóż protagonistka to tak naprawdę podwójna agentka, która po zdemaskowaniu musi ochronić swoich przyjaciół, pokonać nieoczekiwanego złoczyńcę oraz powstrzymać zagrożenie w postaci najnowocześniejszej technologii, która zdolna jest przejmować kontrolę nad wszystkimi elektronicznymi urządzeniami, dając właścicielowi potężną władzę (niemal nad światem!).
Jak widzicie, scenariusz nie jest tu zbyt oryginalny, a powracające motywy zbuntowanych agentów, zemsty na dawnym pracodawcy czy oprogramowania do przejmowania dowolnych komputerów przenikają się i to w dość kliszowy, schematyczny sposób. Z daleka widać inspiracje twórców serią „Mission: Impossible”, a czas pokaże czy „Misja Stone” pójdzie w ślady przebojów z Tomem Cruisem.
W przeciwieństwie do nudnej historii, sceny akcji są porządnie wykonane i emocjonujące. Jest sporo pościgów, strzelania i walki wręcz, a zawsze jest na to jakiś pomysł, choć nie ma co oczekiwać rewolucyjnych ujęć czy krwawych śmierci bohaterów. Początkowa sekwencja ze spadochronem, a także późniejsza scena spadania… bez niego, to najciekawsze momenty z całego seansu.
W tym dobrze odnajdują się zarówno Gal Gadot jak i Jamie Dornan, a krzywdzące byłoby tym razem stwierdzenie, że nie potrafią grać i robią ciągle tę samą minę. Reszta obsady kompletnie niczym się nie wyróżnia, co rodzi obawy odnośnie możliwej kontynuacji, bo postacie drugoplanowe mają być członkami nowego zespołu agentki Stone.
Widać, że twórcy chcieli tu połączyć kino akcji z głosem w sprawie aktualnej potęgi superkomputerów i zagrożeń wynikających z hakowania systemów obronnych czy wchodzeniem do baz danych agencji wywiadowczych. Złoczyńca ponownie jest tym gościem, którego kiedyś wystawili przełożeni, a tzw. niepowołane ręce to kwestia wybitnie zależna od punktu siedzenia. Ostatecznie Netflix ma w ofercie kolejnego akcyjniaka, którego nawet fajnie się ogląda, ale na drugi dzień nie będziecie tego pamiętać.
Ocena końcowa: 5/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix