Miłość do kwadratu bez granic - recenzja
2023-08-25 11:13:29UWAGA: Recenzja filmu zdradza kluczowe elementy fabularne.
„Miłość do kwadratu bez granic” to polska komedia romantyczna, która 23 sierpnia 2023 roku zadebiutowała na platformie Netflix. Reżyser Filip Zylber przedstawia nam zakończenie (oby!) historii związku Moniki i Enzo, planujących wziąć ślub. Jednak, aby było im pod górkę (i w założeniu śmiesznie?) życie zakochanej pary komplikuje jego była dziewczyna, a co chyba jeszcze gorsze, główna bohaterka dostaje… o zgrozo… awans w pracy!
„Miłość do kwadratu bez granic” nie jest tak nieskończenie głupim filmem jak dwie poprzednie odsłony serii, a przynajmniej na początku, bo później scenarzyści rozkręcają się i wracają do poziomu, przy którym przypominają się słowa piosenki „mniej niż zero”. Natomiast na start jest nieźle! Monika zostaje dyrektorką w szkole, co oznacza więcej obowiązków, ale też realną szansę na wprowadzenie upragnionych zmian.
Pojawia się wątek ciąży, pokazujący, że Enzo stanąłby na wysokości zadania i dobrze odnalazł w roli przyszłego ojca. Co zaskakujące i ciekawe, test się myli, a badania wykazują, że Monika jednak w ciąży nie jest, co stanowi pretekst do ciekawej rozmowy i przyszłego konfliktu. Do tego dochodzi jeszcze sprawa oświadczyn i nadchodzącego ślubu, a i tutaj nie wszystko może iść jak z płatka.
Niestety, na tym etapie twórcy kończą z wciągającą historią kłopotów młodej pary na życiowym zakręcie, a zaczynają przypominać sobie, że robią komedię. Prezentują kretyński pomysł z problemami formalnymi (ciekawe w jakim uniwersum, bo z pewnością nie na tej planecie), związanymi z księdzem z rodzinnej wioski Enzo i koniecznością odszukania pewnej Ewy.
Ponieważ bohater romansował z… kilkudziesięcioma kobietami o tym imieniu (jest lepszy niż Piotr z „Pokolenia Ikea”) dostajemy prześmieszną (a na serio to żenującą) sekwencję poszukiwań tej jedynej Ewy-artystki, samotnie wychowującej syna… jego syna! Po co jednak robić testy genetyczne, skoro można zaufać na słowo niezrównoważonej życiowo i psychicznie kobiecie?
Ewa w dodatku wprasza się do domu Moniki i Enzo, stając się najbardziej irytującą postacią w polskim kinie w 2023 roku (o, jest jakiś sukces!) i sprawia, że podczas każdej sceny z jej udziałem trzymamy palec na strzałce w prawo. Finalnie okazuje się oczywiście, że jest oszustką (łał, zaskoczenie 200%), ale ponieważ to komedia romantyczna (choć w praktyce ani to, ani to), dostajemy zakończenie z natychmiastowym załagodzeniem wszelkich konfliktów i nawróceniem wszelkich antagonistów.
Absurdalne jest tu ostatnich kilka minut seansu, kiedy widzimy scenę rozstania Moniki i Enzo, po czym mijają 3 minuty i para staje na ślubnym kobiercu. Dlaczego? Jak? Co sobie powiedzieli? Co uzgodnili? To wszystko stało się poza kadrem, bo przecież solidna, dramatyczna scena dialogowa to coś, co przerosło scenarzystów i obsadę tej produkcji. No właśnie, aktorstwo jest fatalne, choć i tak lepsze niż w dwóch poprzednich filmach z serii. Tak czy siak, nie polecamy nadrabiać tego wszystkiego, jeśli jeszcze nie wiecie, ile wynosi miłość do kwadratu.
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. screen youtube.com/Netflix Polska