Pokój tajemnic - recenzja
2020-05-22 12:38:00Uwaga: Recenzja filmu zdradza niektóre elementy fabuły.
"Pokój tajemnic", który niedawno pojawił się na VOD, to ciekawe połączenie dramatu rodzinnego z thrillerem science-fiction. Główne role grają w nim Olga Kurylenko i Kevin Janssens. Wcielają się w małżeństwo, które kupuje nowy dom w pięknej okolicy, a robiąc remont natrafiają na pokój spełniający wszystkie życzenia. Jednak to cudowne z pozoru miejsce ma też swoją mroczną tajemnicę, a za zbyt śmiałe marzenia trzeba będzie zapłacić. Choć punkt wyjścia przypomina klasyczne horrory, to tym razem mamy do czynienia z kompletnie innym miksem gatunkowym, o którym pisaliśmy na samym początku.
Zaczyna się standardowo. Kiedy tylko para odkrywa magiczne moce pokoju, obserwujemy teledyskowy przegląd tego, co chyba każdy człowiek zrobiłby w takiej sytuacji. Niekończąca się impreza, najdroższe ubrania, jedzenie, alkohol, biżuteria, sprzęt domowy i miliony w gotówce - to pojawia się w ich domu, a oboje oczywiście rzucają pracę i wszystko wydaje się być doskonale poukładane, aż do czasu, kiedy okazuje się, że nic, co powstało w pokoju nie może być wyniesione poza dom, bo rozsypuje się w pył w błyskawicznym procesie starzenia. To jeszcze, choć smutne, nasi bohaterowie mogliby zaakceptować, ale co zrobić, kiedy Matt i Kate od jakiegoś czasu są... rodzicami dziecka, które "zamówili" sobie w pokoju?
Ta sytuacja wywraca wszystko do góry nogami i od tego momentu film nabiera i tempa i emocji. Staje się też bardziej nieprzewidywalny, ale tu niestety szybko pojawiają się spore problemy jakie możemy mieć z tą produkcją. Po pierwsze, nadprzyrodzone działanie pokoju i fakt, że można w nim zrobić wszystko służy twórcom do uzasadniania wielu dziur fabularnych. Trudno uzasadnić niektóre zwroty akcji i sceny, w tym większość z dorosłym synem, który jest nagle klonem Matta.
Słabym zagraniem jest też sytuacja, w której mówi nam się o przeszłości domu i rodzinie, która kiedyś tam mieszkała. Dowiadujemy się, że spotkało ich niemal dokładnie to samo co Matta i Kate, więc emocje widza zamiast wzrastać, nagle maleją, gdy uświadamiamy sobie, że wszystko idzie tym samym torem, a różnicą będzie tylko sam finał. Dostajemy w nim pewien twist fabularny, ale jest on do przewidzenia jakieś 15 minut wcześniej.
Ostatecznie "Pokój tajemnic" rozczarował nas, bo z dobrze obranej drogi i fajnego pomysłu, skręcił w stronę niepotrzebnego mieszania w fabule. Tym razem większa prostota i nacisk na dramat rodziców powinien był wygrać z elementami science-fiction. Tak się nie stało, a szkoda.
Ocena końcowa: 4/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe