Miażdżące recenzje "Bitwy pod Wiedniem"
2012-10-15 11:31:24Włoscy producenci "Bitwy pod Wiedniem" zgotowali naszym krytykom małą ucztę. Film o bitwie, "której wynik zadecydował o losach Europy", okazał się dla większości z nich niestrawny. Zebraliśmy dla Was kilka co ciekawszych wypowiedzi.
Tomasz Raczek, www.facebook.com/tomasz.raczek
To nie jest film źle zrobiony. Prymitywne animacje komputerowe, baśniowe interwencje białego wilka w opowiadaną historię, tekturowe mury itp. mieszczą się w konwencji kina parafialnego. Ale jeśli na "Bitwę pod Wiedniem" mają być prowadzone szkoły to proszę tylko o jedno: niech to się nie dzieje na lekcjach historii; niech dzieciaki prowadzi do kina katecheta w ramach lekcji religii.
Jacek Sobczyński, Głos Wielkopolski
To policzek, wymierzony każdemu widzowi z choćby ułamkiem procenta wrażliwości estetycznej. Chcecie iść na "Bitwę pod Wiedniem"? Najpierw skonsultujcie się z lekarzem lub farmaceutą.
Karolina Korwin-Piotrkowska, www.korwinpiotrowska.natemat.pl
W „Tańcu z gwiazdami“, aby ukryć przed okiem jury niedociągnięcia tańczących celebrytów, puszczano po podłodze dym. W „Bitwie pod Wiedniem“ niejaki Martinelli puszcza dym, mgłę i komputerowy śnieg, aby ukryć przed widzem to, czego i tak ukryć się nie da. Brak talentu.
Marek Sadowski, Rzeczpospolita
Bitwa pod Wiedniem, mimo że uznawana za przełomową w dziejach świata, nie doczekała się dotąd ekranowego wizerunku. Film Renzo Martinelleiego nieudolnie wypełnia tę lukę.
Zamaskowany Widz, deser.pl/blogi/zamaskowany_widz
Na „Bitwie pod Wiedniem” największą bitwę stoczyłem z myślami – zostać czy wyjść i szczegóły doczytać z podręczników do historii? Koniec końców dzielnie zostałem aż do napisów. Niewiele się dowiedziałem, dlatego za taką laurkę to ja dziękuję.
Kinga Kołacka, plasterlodzki.pl
Chciałam bronić dzieła skrytykowanego tak mocno przez media, jeszcze zanim wszedł na ekrany. Ale po pobycie w kinie zrozumiałam, dlaczego nasi polscy aktorzy wstydzili się mówić o dziele i z pokazu przedpremierowego wyszli po angielsku, tylnymi drzwiami.
orange.pl
"Bitwa pod Wiedniem" nie tylko baśnią jest topornie jarmarczną i podszytą prokatolicką ideologią na poziomie socrealistycznych produkcyjniaków, ale przede wszystkim - w sensie filmowym - pierwszorzędnie spartaczoną.
Kamil Śmiałkowski, stopklatka.pl
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Taki wniosek nasuwa się po pierwszym porównaniu „Bitwy pod Wiedniem” z zeszłoroczną „1920 Bitwą Warszawską”. Bo jest naprawdę znacznie gorzej. A jeśli porównać najnowsze międzynarodowe widowisko historyczne z naszą klasyką – wszak „Pan Wołodyjowski” pokazuje inny fragment tego samego wieloletniego konfliktu – to po prostu wstyd.
Joanna Ostrowska, interia.pl
Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek narzekał na słynnego smoka z "Wiedźmina", był w błędzie. W końcu zwierzęta w ruchu to nie lada gratka dla współczesnych speców komputerowych... "Bitwę..." warto zatem uznać po prostu za nieudany film animowany, w którym nawet sceny w cesarskich wnętrzach wymagały blueboxa. Nie wspominając o oblężeniu samego Wiednia. Tego co widać (bądź nie...), nie da się po prostu opisać.
Zdzisław Pietrasik, Polityka
Dzieło nieznanego szerzej Renzo Martinellego nie broni się nawet jako widowisko, za dużo w nim bowiem komputerowych efektów, do złudzenia przypominających grafikę słabych gier komputerowych.
Jedynka Polskie Radio
Reżyser, Włoch Renzo Martinelli nagromadził w filmie środki artystyczne w postaci nadużywania zwolnionego tempa i kiczowatych zachodów słońca. Do tego mamy błędy, takie jak orzeł w polskim godle z głową odwróconą w prawo zamiast w lewo.
Jacek Demiańczyk, Dziennik Gazeta Prawna
Polskie kino historyczne znów przegrywa. Bitwę warszawską przegrał niedawno Jerzy Hoffman, ale żeby ponieść klęskę pod Wiedniem, musieliśmy sięgnąć po pomoc zaciężną: armię Sobieskiego pogrążył Włoch Renzo Martinelli.
Zebrał: MAS