Kowboj na betonowej prerii - recenzja
2021-04-07 10:05:022 kwietnia 2021 na Netflix pojawił się film "Kowboj na betonowej prerii", zrealizowany na podstawie powieści G. Neriego. Głównym bohaterem tej historii jest zbuntowany nastolatek Cole (Caleb McLaughlin), który sprawia tak wielkie kłopoty wychowawcze swojej matce, że ta wywozi go na przymusowe wakacje do ojca (Idris Elba). Chłopak wcale go nie zna, ale od teraz musi nauczyć się żyć z nim pod jednym dachem oraz zdecydować, czy bliżej mu do ulicznego funkcjonowania poza prawem, czy do niezwykłej subkultury miejskich kowbojów, do której należy jego ojciec.
"Kowboj na betonowej prerii" to dramat, który w mało wyrafinowany i subtelny sposób wpaja nam życiowe prawdy, że dom to nie miejsce, tylko rodzina. By dojść do tych wniosków potrzeba ponad 100 minut, podczas których widzimy jak Cole miota się po okolicy, i nie potrafi się zdecydować, czy woli z kumplem handlować narkotykami pod okiem groźnego przestępcy (wiemy, jak to się skończy), czy jednak pomagać w stajni, pracując przy koniach i pogrążać się w beznadziei codzienności, która jest bezpieczna, ale kompletnie nie rokuje na przyszłość.
Niestety opowieść jest raczej przewidywalna i idzie dokładnie w takim kierunku, jak się spodziewamy. Nie ma tu żadnego zwrotu akcji, który może zaskoczyć widzów, którzy widzieli choć kilka filmów z tego gatunku. Szkoda też, że tej wtórnej fabuły nie ratują nawet dialogi czy aktorstwo. Wszystko to jest solidne, ale brakuje choćby jednej postaci, którą byśmy zapamiętali.
Charyzmy i ekranowej prezencji nie odmawiamy oczywiście Elbie, ale i on nie ma tu wielu okazji do popisu. Największą z takich szans zaprzepaszczono w jednej z nielicznych scen dialogowych miedzy jego postacią ojca a głównym bohaterem, kiedy wyjaśniają sobie różne sprawy, siedząc na kanapie. To mogła być ocierająca się o Oscara scena, a przerwano ją zupełnie bez sensu.
Pochwalić można kilka scen z udziałem koni, np. kiedy Cole stara się okiełznać spłoszonego rumaka, który słucha się tylko jego. Ciekawą postacią jest także Smush (Jharrel Jerome), stary kumpel Cole’a, który teraz sprzedaje dragi i zbiera kasę, aby kiedyś wyrwać się z tego miasteczka bez przyszłości. Jego historia i przemyślenia są nieźle pokazane. To jednak nie wystarczy, aby polecić wam ten film. Zbyt mało tu wiarygodnych emocji, zbyt mało dobrych scen i zbyt mało kreacji aktorskich, które zapamiętamy.
Ocena końcowa: 5/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix