Heil, heil, heil...
2008-10-01 16:34:06Akcja toczy się w przeciętnym liceum na terenie Niemiec. Może zdarzyć się wszędzie. Nie ma nic szczególnego w jej bohaterach. Do klasy przychodzi liberalny nauczyciel i rzuca temat „autokracja". Kurs ma trwać tydzień. Ale taki temat nie trafia do zblazowanych uczniów. Uważają, że już dawno przebrzmiał, bo Hitler przecież nie wróci. Nauczyciel musi zaktywizować uczniów. Eksperyment czas zacząć!
Liczy się dyscyplina. Nauczyciel najpierw nakazuje podnosić rękę, kiedy uczniowie chcą coś powiedzieć, a kiedy pozwoli im na to, mają odpowiadać na stojąco. Potem zamienia miejsca siedzenia uczniów, aby rozbić klasowe grupki przyjaciół. Kolejny pomysł to chodzenie w takich samych ubraniach, co pozwala poczuć się dobrze, bo nie widać różnic społecznych. Młodzież nie jest zadowolona z takiej reorganizacji. Po pewnym czasie zaczynają się przekonywać. Wspólnie tworzą organizację, którą nazywają - „fala". Dla niej tworzą też logo i stronę internetową. Wkrótce „fala" zaczyna żyć własnym życiem, które wymyka się im spod kontroli. Jeśli koledze czy koleżance nie podoba się bycie w organizacji, to zostaje z niej wykluczony/a. Organizacja myśli za ciebie. Dobro wspólne jest ważniejsze niż osobiste.
Reżyser Dennis Gansel nakręcił „Falę" na podstawie fikcyjnej powieści Martina Rhue. Natomiast inspiracją książki były autentyczne wydarzenia. W Cubberley High School w Kalifornii jesienią 1967 roku nauczyciel historii Ron Jones przeprowadził taki sam eksperyment, o którym traktuje film.
Ale po co ten eksperyment? Przesłanie jest jasne i konkretne. Nazizm nie umarł. Może się odrodzić w każdej chwili. Rzadko zdarzają się osoby, które nie są na niego podatne. Szczególnie dotyka samotnych i nieradzących sobie z życiem jednostek, słabych psychicznie i emocjonalnie. Ale to już wiemy dawno. Ciągle jednak warto takie filmy kręcić. Warto też zastanawiać się głębiej, jak je kręcić. „Fala" nie trzyma w napięciu. Zamiast dramatycznej fabuły mamy przewidywalną ilustrację ćwiczeń z książek do psychologii. Ciekawie brzmi muzyka. Film toczy się w rytmie piosenek, których słuchają licealiści.
Zamiast na kolejną ekranizację jakiejś szkolnej lektury nauczyciele z uczniami powinni wybrać się na „Falę". Można pokazać, że szkoła ani historia nie są nudne, że każdego można zmanipulować i trzeba aktywizować się w słusznej sprawie.
Marta Jadwiga Chowaniec
(marta.chowaniec@dlastudenta.pl)
Patronat medialny: