Hawkeye - recenzja serialu
2021-12-23 22:15:52W recenzji pierwszych dwóch odcinków zdecydowanie chwaliliśmy serial Marvela i okazało się, że „Hawkeye” trzyma wysoki poziom aż do końca, choć nie odbyło się bez znaczących wpadek.
Najważniejsi oczywiście są główni bohaterowie, a ci w „Hawkeye” są fantastycznie napisani i zagrani. Duet Clint Barton i Kate Bishop przechodzi przez poszczególne wydarzenia mając wzloty i upadki, a aktorski duet Jeremy Renner - Hailee Steinfeld ogląda się wyśmienicie. Chemia między postaciami, ich charyzma i ciekawa relacja mentor - niepokorna uczennica przechodzi stopniowo w przyjaźń, która prawdopodobnie będzie trwać jeszcze w kolejnych produkcjach MCU.
Oczywiście, nie da się ukryć, że postać Kate bywa irytująca, ale większość jej nieprzemyślanych zachowań wynika z młodzieńczej naiwności i lekkomyślności, choć trzeba uczciwie przyznać, że w takich dialogach jak z Yeleną (Florence Pugh) w 5. oraz 6. odcinku dziewczyna mimo swojej gadatliwości nie jest w stanie przedstawić oczywistych i logicznych argumentów przeciw zabójczyni, ślepo żądnej śmierci Clinta.
Ogólnie znajomość realiów i prawdy o relacjach Natashy z Clintem (jej najlepszym przyjacielem!) przez Yelenę jest absurdalnie mała, a jej motywacje służą scenarzystom tylko do napisania scen akcji, w miejsce długiej rozmowy, która przy filiżance herbaty, zakończyłaby cały konflikt. Takich głupotek fabularnych jest tu jeszcze kilka, na przykład w wątku, w którym Maya Lopez też obwinia Clinta za zabójstwo ojca, zamiast dowiedzieć się, kto owe zabójstwo zlecił. Komiksowa Echo jeśli ma dostać własny serial, koniecznie musi być napisana lepiej, bo w serialu „Hawkeye” jej znaczenie jest marginalne.
Doskonale niejedno wymiarowe są natomiast postacie Jacka Duquesne'a (Tony Dalton) i Eleanor Bishop (Vera Farmiga). Ten pierwszy, kreowany na (nazbyt oczywistego) złoczyńcę, okazuje się wcale nim nie być, a matka Kate wręcz przeciwnie - choć ze zrozumiałych pobudek, potrafiła brudzić sobie ręce, współpracując z postrachem Nowego Jorku - Kingpinem, którego w ostatnim odcinku znów tak fantastycznie gra Vincent D'Onofrio.
Nie możemy zapominać też o Piotrze Adamczyku, który gra zbira z gangu dresiarzy, a jego Tomas kradnie każdą scenę, w jakiej się pojawia. Polski aktor zrobił sobie świetną reklamę, a nam dostarczył kilka scenek, z których przezabawne, polsko-angielskie teksty już szaleją po sieci, jako memy czy klipy na YouTube.
„Hawkeye” to serial prosty, ale przeuroczy, a jego świąteczny klimat i motyw bohatera, który musi pokonać złoczyńców tak szybko, by zdążyć wrócić do rodziny na Boże Narodzenie działają doskonale, spychając wpadki fabularne na bok. Nie ma tu silenia się na powiększanie uniwersum i nie ma epickich pojedynków, od których zależą losy świata i to jest właśnie najlepsze. Trzymamy kciuki za powrót do domu Clinta i obserwujemy narodziny nowej superbohaterki, która ma go kiedyś zastąpić, a Avengersi pojawiają się jedynie w kapitalnym musicalu „Rogers”, którego spory fragment dostajemy w scenie po napisach finałowego odcinka. Zobaczcie to!
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Disney/Marvel