Gwiezdne wojny: Ahsoka - recenzja odcinka 1.
2023-08-24 10:36:3023 sierpnia 2023 roku na platformie Disney+ zadebiutował serial „Gwiezdne wojny: Ahsoka”, którego główną bohaterką jest tytułowa Jedi, była padawanka Anakina Skywalkera. Akcja rozgrywa się lata po upadku Imperium, a protagonistka stara się odszukać dawnego przyjaciela Ezrę. Poszukiwania dotyczą też losów złoczyńcy – genialnego stratega, admirała Thrawna, który gdzieś przepadł. Fani serialu animowanego „Wojny klonów” szybko odnajdą się w zaproponowanych wątkach i rozpoznają aktorskie wersje słynnych postaci. Czy jest to jednak tytuł dostarczający dobrej zabawy pozostałym widzom? Przeczytajcie recenzję pierwszego odcinka „Ahsoki”!
„Ahsoka” wrzuca nas na głęboką wodę, ale w pierwszym odcinku na szczęście fabuła jest na tyle prosta i klarownie przedstawiona, że nie ma mowy o poczuciu zagubienia czy dezorientacji odnośnie tego, kto jest kim. Wszyscy są tu przedstawieni i warto zaznaczyć, że reżyserujący premierowy epizod twórca serialu Dave Filoni robi to poprzez akcję a nie gadanie ekspozycyjne. Dzieje się tu bardzo dużo, a kolejne postacie są naprawdę ciekawe.
Ahsoka, Sabine czy Hera to bohaterki, które bardzo szybko można polubić, a grające je odpowiednio Rosario Dawson, Natasha Liu Bordizzo i Mary Elizabeth Winstead są świetne – wiarygodne i charyzmatyczne, a przy tym widać, że artyści od charakteryzacji dali z siebie wszystko.
Wcale z tyłu nie zostają antagoniści. Ray Stevenson jako Baylan Skoll oraz Ivanna Sakhno jako jego uczennica Shin Hati spisują się doskonale i po premierowym odcinku ich przeszłość interesuje nas nawet bardziej niż aktualne zadania postaci pierwszoplanowych.
Twórcy zadbali również o pojedynki na miecze świetlne, ale do tej pory sceny walk z ich wykorzystaniem nie są jakieś wyjątkowo ciekawe, a w dodatku na zakończenie pilota dostajemy głupią sytuację ze sztucznym budowaniem napięcia, gdy jedna z bohaterek zostaje przebita mieczem na wylot, ale doskonale wiemy, że nie zginie, co kłuci się z powszechnie przedstawianą nam prawdą, że taki cios jest śmiertelny (dzieje się to nawet w scenie otwierającej serial).
Pomijając jednak tę sytuację, trzeba przyznać, że historia z „Ahsoki” nie jest pełna absurdów i głupot fabularno-realizacyjnych, jak miało to miejsce nagminnie w poprzednich serialach z tego uniwersum, z „Obi-Wan Kenobi” na czele. Jest lekko, ekscytująco, zabawnie i przygodowo, więc zdecydowanie chcemy sprawdzić co wydarzy się w kolejnych odcinkach.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Disney