Czasem myślę o umieraniu - recenzja
2024-03-04 11:03:431 marca 2024 roku do polskich kin wszedł film „Czasem myślę o umieraniu”. Jest to kameralny dramat z wielką gwiazdą w obsadzie! Daisy Ridley wciela się w postać Fran - introwertyczki, która przeciętność swego samotnego życia urozmaica fantazjami na temat tego, w jakich okolicznościach mogłaby umrzeć. Czy warto to zobaczyć? Przeczytajcie recenzję!
Znacie to, prawda?
Fran to osoba, którą prawdopodobnie znacie. Mieszka sama, stroni od ludzi, w biurze niczym się nie wyróżnia, ale jest dobra w wykonywaniu codziennych obowiązków. Da się z nią zamienić dwa słowa, ale duszą towarzystwa to ona nigdy nie będzie. Jej życie jest precyzyjnie uporządkowane, ale trudno powiedzieć, czy ma jakiś plan na przyszłość.
Co może przełamać taki stan rzeczy i czy bohaterka da szansę sobie innym, aby do tego doszło? Jak to w życiu bywa, odmienić wszystko może poznanie kogoś o przeciwnym nastawieniu do rzeczywistości – w przypadku Fran jest to nowy kolega z pracy, Robert (Dave Merheje), który ku jej zdziwieniu nie tylko interesuje się jej osobą, ale w końcu postanawia zaprosić ją do kina. Czy ta znajomość ma szansę przerodzić się w coś poważnego? Jak uporać się z problemami przeszłości, kiedy strach przed odrzuceniem nie pozwala szczerze o nich porozmawiać?
Ciekawe wybory Daisy Ridley
„Czasem myślę o umieraniu” zadaje sporo ważnych i ciekawych pytań, nawet jeśli pozornie na ekranie nie dzieje nic interesującego. To kameralna produkcja, bez wartkiej akcji, ale jako opowieść o potrzebie kontaktu i zrozumienia sprawdza się idealnie. Jest tu sporo absurdu (sam koncept na fantazje protagonistki), ale też wyraźny czarny (dosłownie wisielczy) humor i solidnie napisane dialogi.
Daisy Ridley okazuje się być kolejną gwiazdą Hollywood, która postanowiła mieszać role w epickich superprodukcjach (nowa trylogia „Gwiezdnych wojen”) z bardziej ambitnymi projektami. Wyraźnie pasują jej bohaterki wewnętrznie stłumione, przytłamszone, pełne pozorów, które mylą. Widzieliśmy to niedawno w thrillerze „Córka króla moczarów” i widzimy także w „Czasem myślę o umieraniu”. Do tej pory jest to słuszna droga kariery – komfortowa dla Daisy Ridley i godna uwagi dla jej fanów i tzw. postronnych widzów, chętnych na seans czegoś nietypowego.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe