#BringBackAlice - recenzja odcinków 1 i 2
2023-04-16 16:43:00Światowa premiera nowego serialu "#BringBackAlice" na HBO Max miała miejsce 14 kwietnia 2023 roku. Opublikowano dwa pierwsze odcinki, natomiast następne będą się ukazywać co tydzień. Czy warto oglądnąć ten serial? Zapraszamy do recenzji odcinków 1 i 2 by się tego dowiedzieć.
Pierwsza część rozpoczyna się standardowym wprowadzeniem w fabułę serialu, czyli od okoliczności zaginięcia Alicji Stec – popularnej siedemnastoletniej influencerki. Wraz z grupą przyjaciół w pechowym dniu brała udział w imprezie, na której alkohol lał się strumieniami, a narkotyki były brane jak cukierki. Właśnie w takich okolicznościach Alicja była po raz ostatni widziana. Ze względu na jej popularność - szukało jej całe miasto. Po roku została odnaleziona, lecz cierpiąc na amnezję, ma ona jedynie skrawki pamięci. Z dnia na dzień wraca do Alicji więcej wspomnień, które okazują się niejasne i przerażające, stawiając jej przyjaciół w coraz to gorszym świetle.
Popularność przede wszystkim
Oprócz głównej fabuły - równocześnie rozgrywa się historia Weroniki, która rzekomo miała zaginąć w tych samych okolicznościach, co Alicja. Jej brat Tomek to typowy łobuz, który za wszelką cenę próbuje ją odnaleźć i wyciągnąć z Alicji jak najwięcej informacji. Chłopak uwodzi jej przyjaciółkę, czy też sam chwilowo ją porywa, wierząc że dziewczyna coś ukrywa.
Tutaj jawi się widzowi ważny problem poruszony przez twórców - całe miasto żyło i próbowało znaleźć popularną influencerkę Alicję Stec, mimo zaginięcia Weroniki. Jej brat nie może znieść tego, jak została potraktowana jego siostra tylko dlatego, że nie była znana. W dzisiejszym świecie również tak jest – im sprawa bardziej nagłośniona i dotyczy publicznej osoby tym więcej będzie odzewu od społeczeństwa.
Polska "Euforia"?
Twórcy nie omieszkali zaoszczędzić na przedstawieniu "hardcorowych" imprez, które powtarzają się kilka razy w ciągu dwóch odcinków. Z pewnością zamysł był taki, by przedstawić środowisko współczesnych licealistów w dobie internetu i social mediów, lecz nagromadzenie w serialu takiej ilości imprez, zabawy i używek zdecydowanie pogorszyło stan ogólny fabuły i aktorstwa.
Ponadto nie przypomina to środowiska polskich nastolatków czy nieco starszych ludzi wchodzących w dorosłość. Dostajemy bardziej wzór tego, jak te grupy są pokazywane za granicą, np. widać tu wiele podobieństw z serialem "Euforia". Świadczy to o tym, jakby twórcy nigdy nie byli w liceum i opierali się jedynie na dzisiejszych stereotypach i tym, jak to przedstawiane jest w zagranicznych produkcjach. Aktorstwo również pozostawia wiele do życzenia, bo niemal nikt nie wypada tu naturalnie i wszyscy sąjakby teatralnie przerysowani. Mamy też więcej gorszych technicznie scen, niż lepszych, gdzie widz czuje się często niezręcznie, obserwując płytkie rozmowy i zachowania postaci. Uznanie należy się chyba tylko Sebastianowi Deli, który wcielił się w wyrazistą postać Tomka. Mamy nadzieję, że reszta obsady dobije do niego poziomem w kolejnych odcinkach.
Mroczna intryga
Serial toczy się uporządkowanym torem wydarzeń, co zdecydowanie jest jedną z największych zalet "#BringBackAlice". Zawiązanie intrygi w pierwszym odcinku i zakończenie sprawiają, że widz od razu sięga po drugą część, w której tworzy się jeszcze więcej tajemnic. Jednocześnie powstają liczne pytania, nie tylko w umyśle Alice, ale także osób, które są zamieszane w jej roczne zaginięcie. To intryga z potencjałem i osobiście mamy nadzieję, że twórcy nie zepsują swojej wizji.
W drugiej części również stworzono napięcie pełne coraz to większych sekretów, lecz sama końcówka zdecydowanie zniechęca do sięgnięcia po trzeci odcinek, który ukazać ma się 21 kwietnia. Jakość produkcji i fabuła były obiecujące, ale zostało to zaprzepaszczone zapowiedzią wydarzeń w zakończeniu drugiej części. Twórcy szybko porzucili wizję Alicji jako ofiary, przemieniając ją z powrotem w influencerkę, która tym razem "chce ukazywać całą prawdę o świecie" - jak to oświadcza w najnowszym filmiku na YouTube.
Czy warto oglądać ten serial?
Zakończenie wyglądało bardzo tandetnie, niezręcznie i zniechęcająco, lecz jaki naprawdę okaże się kolejny trzeci odcinek? Nie spodziewamy się radykalnego polepszenia jakości aktorstwa, które nie nastąpiło przez dwie pierwsze części, ani zredukowania licznych elementów stereotypowego środowiska bogatych licealistów. To co twórcy zafundowali na razie – sprawia, że nie czekamy niecierpliwie na kolejne odcinki. Czy warto oglądnąć "#BringBackAlice"? Na pewno dla relaksu czy do obiadu, lecz jeśli ktoś spodziewa się czegoś więcej niż podróbki "Euforii", połączonej z elementami kryminalnymi, na pewno mocno się rozczaruje.
Aleksandra Bladosz
fot. materiały prasowe HBO
Światowa premiera nowego serialu #BringBackAlice na HBO Max miała miejsce 14 kwietnia 2023 roku. Opublikowano dwa odcinki, natomiast następne będą się kolejno ukazywać co tydzień. Czy warto oglądnąć ten serial? Zapraszamy do recenzji dwóch pierwszych odcinków, by się tego dowiedzieć.
Pierwsza część rozpoczyna się standardowym wprowadzeniem w fabułę serialu, czyli od okoliczności zaginięcia Alicji Stec – popularnej siedemnastoletniej influencerki. Wraz z grupą przyjaciół w pechowym dniu brała udział w imprezie, na której alkohol lał się strumieniami, a narkotyki były brane jak cukierki. Właśnie w takich okolicznościach Alicja była po raz ostatni widziana. Ze względu na jej popularność - szukało jej całe miasto. Po roku została odnaleziona, lecz cierpiąc na amnezję, ma ona jedynie skrawki pamięci. Z dnia na dzień wraca do Alicji więcej wspomnień, które okazują się niejasne i przerażające, stawiając jej przyjaciół w coraz to gorszym świetle.
Popularność przede wszystkim
Oprócz głównej fabuły - równocześnie rozgrywa się historia Weroniki, która rzekomo miała zaginąć w tych samych okolicznościach, co Alicja. Jej brat Tomek to typowy łobuz, który za wszelką cenę próbuje ją odnaleźć i wyciągnąć z Alicji jak najwięcej informacji. Chłopak uwodzi jej przyjaciółkę, czy też sam chwilowo ją porywa, wierząc że dziewczyna coś ukrywa.
Tutaj jawi się widzowi ważny problem poruszony przez twórców - całe miasto żyło i próbowało znaleźć popularną influencerkę Alicję Stec, mimo zaginięcia Weroniki. Jej brat nie może znieść tego, jak została potraktowana jego siostra tylko dlatego, że nie była znana. W dzisiejszym świecie również tak jest – im sprawa bardziej nagłośniona i dotyczy publicznej osoby tym więcej będzie odzewu od społeczeństwa.
Polska “Euforia”?
Twórcy nie omieszkali zaoszczędzić na przedstawieniu “hardcorowych” imprez, które powtarzają się kilka razy w ciągu dwóch odcinków. Z pewnością zamysł był taki, by przedstawić środowisko współczesnych licealistów w dobie internetu i social mediów, lecz nagromadzenie w serialu takiej ilości imprez, zabawy i używek zdecydowanie pogorszyło stan ogólny fabuły i aktorstwa.
Ponadto nie przypomina to nastolatkowego środowiska polskiego, a bardziej na wzór tego, jakie jest pokazywane za granicą, np. wiele podobieństw z serialem “Euforia”. Świadczy to o tym, jakby twórcy nigdy nie byli w liceum i opierali się jedynie na dzisiejszych stereotypach i tym, jak to przedstawiane jest w zagranicznych produkcjach. Aktorstwo również pozostawia wiele do życzenia - więcej gorszych technicznie scen, niż lepszych, gdzie widz czuje się często niezręcznie obserwując płytkie rozmowy i zachowania postaci. Wyjątkowo szacunek należy się Sebastianowi Deli, który wcielił się w wyrazistą postać Tomka.
Mroczna intryga
Serial toczy się uporządkowanym torem wydarzeń, co zdecydowanie jest jedną z największych zalet #BringBackAlice. Zawiązanie intrygi w pierwszym odcinku i zakończenie sprawiają, że widz od razu sięga po drugą część, w której tworzy się jeszcze więcej tajemnic. Jednocześnie powstają liczne pytania, nie tylko w umyśle Alice, ale także osób, które są zamieszane w jej roczne zaginięcie. To intryga z potencjałem i osobiście miałam nadzieję podczas pierwszego odcinka, że twórcy #BringBackAlice nie zepsują swojej wizji.
W drugiej części również stworzono napięcie pełne coraz to większych sekretów, lecz sama końcówka zdecydowanie zniechęca do sięgnięcia po trzeci odcinek, który ukazać ma się 21 kwietnia. Produkcja i fabuła #BringBackAlice miały na siebie naprawdę dobry pomysł, ale zostało to zaprzepaszczone zapowiedzią wydarzeń w zakończeniu drugiej części. Twórcy szybko porzucili wizję Alicji jako ofiary, przemieniając ją z powrotem w influencerkę, która tym razem “chce ukazywać całą prawdę o świecie” - jak to oświadcza w najnowszym filmiku na YouTube.
Czy warto obejrzeć ten serial?
Zakończenie wyglądało bardzo tandetnie, niezręcznie i zniechęcająco, lecz jaki naprawdę okaże się kolejny trzeci odcinek? Nie spodziewam się polepszenia jakości aktorstwa, które nie nastąpiło przez dwie pierwsze części, ani zredukowania licznych elementów stereotypowego środowiska bogatych licealistów. To co twórcy zafundowali na razie – sprawia, że nie czekam niecierpliwie na kolejne odcinki. Czy warto oglądnąć #BringBackAlice? Na pewno dla osobistego “odmóżdżenia”, czy do obiadu, lecz jeśli ktoś spodziewa się czegoś więcej niż podróbki społeczeństwa “Euforii” połączonej z elementami kryminalnymi – na pewno mocno się rozczaruje.
Aleksandra Bladosz
fot. materiały prasowe