The Last of Us - recenzja odcinka 8.
2023-03-07 09:29:278. odcinek serialu "The Last of Us" nosi tytuł "Gdy będziemy w potrzebie" i trzeba przyznać, że Joel i Ellie są w potrzebie jak nigdy wcześniej. Nadal mamy zimę, a po wydarzeniach z 6. oraz 7. odcinka nastoletnia bohaterka nadal musi opiekować się rannym towarzyszem, a w dodatku sama potrzebuje prowiantu.
Podczas polowania spotyka przywódcę głodujących ludzi z pobliskiego miasteczka i tak zaczyna się znakomity i bardzo emocjonujący wątek, który twórcy serialu żywcem zaczerpnęli z gry. Była to świetna decyzja, bo pokazane wydarzenia rozwijają postać Ellie mocniej niż jakakolwiek retrospekcja. Bohaterka nie tylko pokazuje tu jak zdeterminowana i sprytna potrafi być, ale też uczy się, że w tym świecie nie ma miejsca na zaufanie, a brutalna przemoc może być jedynym rozwiązaniem. Tu zdajemy sobie sprawę, że Bella Ramsey naprawdę umie znakomicie grać sceny dramatyczne. Szkoda, że tak długo trzeba było na to czekać.
Gdy w finale Ellie staje oko w oko ze złoczyńcą, Joel nie jest w stanie (nie zdążył) znów jej obronić, a starcie z Davidem (Scott Shepherd znakomicie zagrał połączenie księdza z kanibalem i pedofilem) to nie tylko doskonale nakręcona scena (sekcja skradankowa niczym w pierwowzorze), ale i ostateczny pokaz samodzielności dziewczyny.
Gdy na koniec pada w ramiona Joela, widzowie mają już 100% pewność, że ta dwójka zrobi dla siebie wszystko, a on wypowiadając z czułością „Baby girl” chyba nawet sam nie zdaje sobie sprawy, że ostatni raz takie słowa kierował w stronę córki wiele lat temu. Nie można się temu jednak dziwić, bo Ellie bardzo wiele zrobiła, aby postawić konającego przyjaciela na nogi.
Może zbyt naiwnie pokazano to w tym odcinku, ale Joel tuż po odzyskaniu części sił, był na tyle zdeterminowany, aby ponownie przyjąć postawę pozbawionego skrupułów oprawcy, byle tylko dowiedzieć się, gdzie jest Ellie. Scena, w której przesłuchuje i morduje dwóch związanych członków grupy Davida jasno dowodzi, że kiedy trzeba (nie ma czasu, ani skuteczniejszych metod) nasz bohater staje się tym dawnym, złym gościem, zdolnym do wszystkiego co niemoralne by przeżyć czy ochronić najbliższych.
Jeśli chodzi o elementy, do których można się przyczepić, to w przeciwieństwie do 6. odcinka, ten prezentuje nam miasteczko z liderem, po którym z kilometra widać, że coś jest nie tak, a za powłoką surowego, ale troskliwego ojca (jak sam się określa) kryje się totalnie popaprany psychopata. Tu nie ma zaskoczenia, gdy okazuje się, że głód posunął mieszkańców do kanibalizmu, a religia jest tylko narzędziem Davida do sterowania wystraszonymi ludźmi.
Szkoda też, że po dramatycznym finale 8. odcinek tak natychmiastowo się kończy. Twórcy nie chcieli kłaść nacisku na wątek pozostałych mieszkańców miasteczka, ale to jest naprawdę dziwne, że po zamordowaniu przywódców i spaleniu jednego z budynków, nikogo nie widzimy i nikt nie ściga Joela i Ellie. Para głównych bohaterów rusza spokojnie w dalszą drogę, a przed nami kolejny przeskok w czasie i finał!
Michał Derkacz
fot. materiały HBO