Bańka - recenzja
2022-04-05 10:13:07„Bańka” to komedia, która 1 kwietnia 2022 roku weszła do oferty platformy Netflix. Judd Apatow proponuje nam, osadzoną w czasach pandemii, historię ekipy filmowej, pracującej nad szóstą odsłoną popularnej serii o latających dinozaurach. Na czas zdjęć wszyscy zamknięci są w tytułowej „bańce”, co oznacza, że spędzają kilka miesięcy w odosobnieniu i są skazani tylko na siebie, aż film zostanie nakręcony. Reżyser chce nam pokazać, jak covidowe warunki wpływają na zdrowie psychiczne aktorów i twórców, a stosuje do tego komediową formę, coś na kształt pastiszu, wyśmiewając jednocześnie niskobudżetowe produkcje z gatunku horroru czy science fiction.
„Bańka” miała w krzywym zwierciadle pokazać przemysł filmowy z naciskiem na wszelkie okoliczności covidowe (testy, izolacja, kwarantanna, maseczki itd.), jednak kompletnie nie udało się połączyć tego z interesującą historią, którą widz chciałby śledzić. Trwający dwie godziny film szybko robi się koszmarnie nudny, a oprócz kilku zabawnych scen na planie filmowym, zawodzi także jako komedia.
Scenki jakie musimy oglądać są raczej żenujące niż zabawne, a najlepszym określeniem jakie je opisuje jest „festiwal krindżu”, z tym, że ewidentnie ta żenada nie była częścią planu, a jej poziom wybija poza skalę wytrzymałości przeciętnego widza. Z kilometra widać również, że znakomita obsada tej produkcji, wcale nie daje z siebie wszystkiego, a poszczególne gwiazdy grają tak, jakby pod przymusem musiały wypełnić swój kontrakt z Netfliksem.
W „Bańce” zobaczycie takie sławy jak Karen Gillan, Pedro Pascal, David Duchovny, Keegan-Michael Key czy Maria Bakalova, a na ekranie epizodycznie pojawiają się też Daisy Ridley oraz James McAvoy (jako on sam). To jednak nie zmienia faktu, że „Bańka” to film męczący i nieśmieszny, choć uczciwie trzeba przyznać, że w czasie tych dwóch godzin twórcom udało się przemycić sporo autoironii (pytanie czy planowanej), skierowanej w inne tytuły od Netflix.
Nie da si nie pomyśleć o „Wiedźminie”, gdy jeden z dialogów między bohaterami wygląda w następujący sposób. Aktor na planie filmu: - Może poprawimy scenariusz i odwołamy się w tej scenie do inteligencji widza? Producent: - Daj spokój. Odbiorcy naszego filmu to kretyni, dzieciaki. Henry Cavill miały na ten temat coś do powiedzenia…
„Bańka” jako komentarz na temat kondycji Hollywood nie sprawdza się, choć pomysł wyjściowy był niezły. Ostatecznie jednak jest to spore rozczarowanie. Judd Apatow zrobił film, który zamiast wyśmiewać produkcje klasy C, sam się nią stał. Niech najlepszym jego podsumowaniem będzie złość ambitnego reżysera, który po sukcesie na festiwalu w Sundance, robi teraz szmirę o latających dinozaurach: - Dlaczego nie jestem Patty Jenkins? Robiłbym teraz film z Gal Gadot, a nie z tymi poje**mi!
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix