Towar - recenzja
2020-05-24 22:33:33"Towar" to portugalski dramat z 2018 roku w reżyserii Bruno Gascona. Tytuł odnosi się do mrożącej krew w żyłach fabuły, która skupia się na handlu ludźmi. W roli głównej można zobaczyć Michalinę Olszańską, znaną z produkcji takich jak "Anatomia zła" czy "Córki dancingu". Film miał trafić w marcu do kin, lecz ze względu na pandemię, ukazał się na platformie mojeekino.pl. Czy warto obejrzeć? Przeczytajcie recenzję!
Przerażająca historia
Film rozpoczyna się od krótkiego wyjaśnienia, iż ukazana historia ma swoje podłoże w realnych wydarzeniach. Choć nie jest to opowieść oparta na faktach, to prawdą jest, że upadek imperium sowieckiego przyczynił się do znaczących transformacji ekonomicznych we wschodniej Europie. Do tego właśnie zjawiska częściowo nawiązuje fabuła dramatu. Już w pierwszych scenach widzimy ciężarówkę wypełnioną ludźmi, którzy z przerażeniem uświadamiają sobie, iż zostali uwikłani w handel żywym towarem.
Jedną z tych osób jest Viktoria (Michalina Olszańska), czyli młoda kobieta, porwana przez przemytników. W obliczu okrutnej rzeczywistości, dziewczyna może się skupić tylko na jednym: walce o przetrwanie. Jednakże, nie tylko przechwyceni ludzie usiłują się wyrwać z sideł tego horroru. Antonio (Vitor Norte) to kierowca ciężarówki, na którym ciąży świadomość przewożonego przez siebie ładunku. Czy uda mu się znaleźć wyjście z układu, w jaki się uwikłał? Co więcej, czy Viktoria zdoła uciec? Głównie na tych kwestiach koncentruje się fabuła filmu.
Emocje vs. dialogi
Tym, na co przede wszystkim warto zwrócić uwagę, jest skupienie na emocjach zamiast na dialogach. W filmie jest wiele cichych scen, podczas których nikt się nie odzywa, jednak mimo to wiadomo, o co w danej chwili chodzi. Jest to zdecydowanie dobry zabieg, gdyż pokazuje, że nie trzeba widzom wszystkiego podawać na tacy. Mogą przecież pozostać pewne niedomówienia, których i tak się domyślimy. Tutaj zostało to dodatkowo świetnie wykorzystane do podkreślenia mrocznego klimatu wydarzeń.
Jedna scena w szczególności pokazała, iż czasem nawet nie trzeba znać języka drugiej osoby, aby i tak móc się wzajemnie zrozumieć. Wystarczą uniwersalnie rozpoznawane emocje i gesty, dzięki którym relacja może być równie autentyczna. Ten przekaz zdecydowanie dodał dramatowi wartości.
Problematyczne tempo akcji
Aspektem, którego nie dało się niestety zignorować, było tempo całej historii. Jako że w filmie ukazano przestępczość, gwałty, morderstwa i desperackie ucieczki, można by oczekiwać, że otrzymamy wartką, trzymającą w napięciu akcję. Tak się jednak nie stało. Dramat składał się w dużej mierze ze zbyt długich scen i mocno przeciągniętych ujęć. Wielokrotnie można szybko stracić zainteresowanie danym momentem, który powinien trwać o wiele krócej, aby nadal utrzymać uwagę widza.
Powolne chwile w filmach mają oczywiście swoją wartość, gdyż zazwyczaj możemy wówczas bliżej przyjrzeć się emocjom bohaterów. Tutaj niestety przesadzono z tym zabiegiem, przez co tego typu sceny nie były refleksyjne, lecz monotonne.
Handel ludźmi
Bez względu na wady technicznej strony filmu, przedstawienie samego problemu zostało zrobione niezwykle realistycznie. Sceny przemocy, gwałtów i rozpaczy wyglądały tak przejmująco prawdziwie, że trudno było nie czuć przerażenia bohaterów. Szczególna uwaga należy się aktorom, gdyż zarówno Michalina Olszańska, jak i Vitor Norte, którzy odgrywali główne role, wykonali to w sposób bardzo wiarygodny. Obsada zdecydowanie ratuje kiepską akcję.
Otwiera oczy
Nie można powiedzieć, iż film jest świetny, czy że jest to obowiązkowa pozycja, bo tak nie jest. Dramat ma swoje wady, szczególnie jeśli chodzi o skupienie uwagi widza. Jest to mimo wszystko ważna historia, ze względu na tematykę. Realia handlu ludzkiego mrożą krew w żyłach, a ta opowieść należycie oddaje wagę problemu. Nie jest to zatem film, który trzeba koniecznie obejrzeć. Jednak w celu lepszego zagłębienia się w temat współczesnej formy niewolnictwa, "Towar" dostarcza wielu niezapomnianych i wstrząsających obrazów.
Film można obejrzeć na stronie: https://mojeekino.pl/vods/vod.112
Ocena końcowa: 6/10
Julia Sałdan
fot. materiały prasowe Spectator