Abyzou - recenzja
2023-02-13 10:52:11„Abyzou” to horror, który do polskich kin wszedł 10 lutego 2023 roku. Tytuł pochodzi od jednej z nazw dla tzw. Dybuka, czyli zbłąkanej duszy, która nie zaznaje spoczynku i wstępuje w ciało człowieka, by czynić zło. Tutaj jest to żeński demon znany z folkloru Bliskiego Wschodu i Europy, który morduje dzieci, a uwięzić można go jedynie w ciele człowieka, który popełni samobójstwo podczas specjalnego rytuału.
W tarapaty związane z Abyzou pakuje się Art i jego żona Claire, która jest już w zaawansowanej ciąży, gdy oboje trafiają do domu rodzinnego Arta, by pojednać się z jego ojcem i bratem, a przy okazji (a może przede wszystkim?) poprosić o wsparcie w kryzysowej sytuacji. Jednak w kostnicy, znajdującej się w piwnicy pod domem, leżą zwłoki starszego mężczyzny, który niedawno odprawiał wspomniany wcześniej, mroczny rytuał. Bliskość uwięzionego demona, który karmi się dziećmi nie zapowiada niczego dobrego…
„Abyzou” to horror, który nie stroni od typowych jumpscare'ów, ale na szczęście ma też do zaoferowania kilka naprawdę ciekawych motywów i interesujących rozwiązań realizacyjnych. Szybko zwraca się uwagę na spory nacisk na żydowskie wierzenia, obrzędy i rytuały – głownie te związane ze śmiercią, ale nie tylko. Osoby zainteresowane tą niezwykle bogatą kulturą będą zadowolone z seansu, ale oczywiście głównym zadaniem horroru jest nas wystraszyć. Jak twórcy postanowili to zrobić?
Spory wpływ ma samo miejsce akcji. Niby jest to tylko jeden dom i kostnica, to reżyser Oliver Park sprawnie ogrywa przestrzenie, a nawet posługuje się nimi do bardzo ciekawych chwytów montażowych, by pokazać jak eskalująca sytuacja z szalejącym demonem miesza w głowie poszczególnym bohaterom. Czasem doprowadza to do skręcenia karku, czasem do halucynacji, a czasem do zwrotów akcji, których sprawnie wodzony za nos widz może nie odgadnąć.
Nie ma tu epatowania przemocą i nie ma rozlewu krwi, ale grozy nie brakuje, bo twórcy uznali (bardzo słusznie), że najważniejszy jest niepokojący klimat i poczucie nadchodzącego zagrożenia. Niektóre sceny wciskają nas w fotel i to zanim na ekranie pojawi się tytułowa postać. Zdecydowanie lepiej „Abyzou” działa gdy bohaterowie stoją o krok od demona jeszcze go nie widząc, niż gdy maszkara ta pokazuje się w całej okazałości, choć uczciwie przyznamy, że CGI nie jest tu najgorsze.
Doświadczeni fani horrorów może nie dostaną tu czegoś nadzwyczajnego, ale kilka świeżych pomysłów trzeba zauważyć i docenić. Nie jest to też typowy horror ze śledztwem, a jeśli myślicie, że Art i Claire doczekają szczęśliwego zakończenia, to… myślcie tak nadal. „Abyzou” ma na tę sprawę trochę inne spojrzenie.
Michał Derkacz
fot. materiały Forum Film Poland