Saint Maud - recenzja
2020-10-26 09:12:30Młoda dziewczyna, która opiekuje się byłą tancerka Amandą,
zaczyna widzieć w swoich działaniach ważną misję. Pielęgniarka ma na
celu ocalić zgubioną duszę artystki i naprowadzić jej życie na właściwą
drogę. Przez cały film obsesyjnie stara się wypełnić swoje
istnienie karą. Droga dziewczyny do własnego Boga leży poprzez
samookaleczenia i cierpienie. Jego makabryczny głos bezustannie
przemawia do niej, ukorzeniając jej wiarę. Satyra polega na tym, że
pragnąc uratować inne dusze, dziewczyna traci własną. Czy warto zobaczyć "Saint Maud"? Czy to dobry horror? Przeczytajcie recenzję filmu!
Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że mamy do czynienia z typowym filmem o satanizmie. Jednak przede wszystkim jest to historia samotności i odtrącenia. Paranoja Maud wyplenia z jej życia miłość, harmonię, eliminuje granice pomiędzy rzeczywistością a ciągle powracającymi halucynacjami. Nawet modlitwy do Zbawiciela brzmią z jej ust zbyt nieskromnie. Odczuwamy tę dziwną fizyczną bliskość bohaterki z Bogiem, w którym podświadomie ona znalazła kochanka. Przeżywając jego ciepłą obecność w swoim ciele, Maud staje się uzależniona od poczucia błogości i bezpieczeństwa. Fanatyczne poszukiwanie swojego przeznaczenia doprowadza bohaterkę do szaleństwa. Maud wytrwale pragnie spełnić misję, którą jej powierzył Bóg.
Zaskakujący debiut
"Saint Maud" jest pierwszym filmem obiecującej reżyserki Rose Glass, która też napisała scenariusz. W głownej roli - Morfydd Clark, walijska aktorka znana z dramatu kryminalnego "Alienista" i horroru "Pełzająca śmierć". Morfydd wnosi do roli chłodną wiarygodność. Nie gra Maud, tylko przeżywa całość uczuć bohaterki, zmagającej się z problemem zdrowia psychicznego. W rolę Amandy wcieliła się Jennifer Ehle - amerykańska aktorka znana jako Elżbieta Bennet w serialu "Duma i uprzedzenie".
Czym jest wiara?
Książka Williama Blake’a, podarowana dziewczynie Amandą, staje się dla niej źródłem inspiracji. Przyciąga ją twierdzenie, że zorganizowana religia jest przeszkodą dla prawdziwego życia duchowego. Jednocześnie Maud wycina z książki rysunki i tworzy ołtarz, modli się na łupinach orzeszków ziemnych, wkłada w buty wyprostowane gwoździe. W istocie cierpi na wszelkie sposoby, które może wymyślić jej szalony mózg. Co pewien czas intencje Maud zadziwiają, przerażają, nawet wydają się śmieszne. Niemniej jednak notorycznie martwimy się o los każdego, kto staje na drodze "świętej" pielęgniarki.
Czy horror "Saind Maud" jest straszny?
Satyryczne podejście Rose Glass do kultu wyróżnia ten film na tle innych. Psychologiczny dramat bohaterki staje się absurdalny, gdy ona zmaga się z rzeczywistością, ale nikt nie rozumie jej dobrej chęci. Akcja rozwija się powoli, jednak z zaskakującą intensywnością "Saind Maud" przeraża, zwłaszcza ostatnie ujęcie na długo pozostanie w pamięci. Pusty wzrok bohaterki, pełna niepokoju muzyka Adama Janota Bzowskiego, mroczna paleta kolorów tworzą napięty nastrój filmu, który idealnie się dopasuje do nocy przed Halloween. Polecamy "Saint Maud" każdemu, kto pragnie dotknąć chorobliwej historii o znaczeniu poczucia przynależności i twardej wierze w swoją wyjątkowość.
Ocena końcowa: 7/10
Olga Makarova
Film zobaczyłam w Dolnośląskim Centrum Filmowym.
Fot. materiały prasowe