Recenzje - Kino

Wednesday - recenzja serialu

2022-11-28 10:02:05

Od 23 listopada 2022 roku na platformie Netflix można oglądać serial „Wednesday” w reżyserii samego Tima Burtona. Jak tytuł wskazuje główną bohaterką jest nastolatka pochodząca z ekscentrycznej rodziny Addamsów. Wednesday, nazywana pieszczotliwie przez ojca „burzową chmurą” i „śmiertelną pułapką”, musi poradzić sobie w nowych warunkach, gdy trafia do Akademii Nevermore.

Wednesday serial Netflix

Miejsce to teoretycznie jest idealne dla uczniów o nadludzkich cechach, ale Addamsówna wpasuje się tu z zupełnie innego powodu. Ku jej uciesze, szybko stanie się niedoszłą ofiarą zamachu czy bohaterką lokalnej klątwy, a także poprowadzi prywatne śledztwo w sprawie krwawych ataków potwora.

Po drodze Wednesday  pozna oczywiście całą plejadę bardziej i mniej dziwacznych rówieśników oraz grono pedagogiczne. Czeka ją również trudna współpraca z lokalnym szeryfem i… uwaga… rozterki sercowe, czyli aspekt, który wcześniej był dla niej tylko przyprawiającą o odruch wymiotny, emocjonalną błazenadą.

Jaka jest serialowa Wednesday?

Serial „Wednesday” robi fantastyczne pierwsze wrażenie, paradoksalnie stwarzając obawy, że wysoki poziom może nie być utrzymany do końca. Na szczęście, na przestrzeni 8 odcinków historia (prawie do samego finału) jest wciągająca, „addamsowy” klimat z doskonałym czarnym humorem wylewa się z ekranu (głównie za sprawą protagonistki), a Tim Burton wyjątkowo sprawnie łączy tzw. teen dramę z horrorem i kryminałem, które często są na skraju kategorii wiekowej R.

Rozkładanie „Wednesday” na czynniki pierwsze zaczniemy oczywiście od głównej bohaterki. Jenna Ortega, wybierająca dotychczas głównie role w horrorach, idealnie sprawdza się jako wiecznie ponura dziewczyna z rodziny, dla której im bardziej makabrycznie, ponuro, złowieszczo i smutno tym lepiej. Bohaterka ta nie jest jednak chodzącym smutkiem i naburmuszoną wersją Sheldona z „Teorii wielkiego podrywu”, lecz postacią z którą jakimś cudem szybko zaczynamy sympatyzować.

Twórcy z premedytacją przedstawiają nam ją w sytuacji, kiedy pragnąc zemsty na łobuzach, prześladujących w szkole jej brata (a tylko ona może go prześladować!), Wednesday sięga po bardzo kreatywne i krwawe rozwiązanie. Wszystkie najważniejsze cechy bohaterki poznajemy poprzez jej czyny w pierwszych minutach pilotowego odcinka. Tak się powinno pokazywać centralne postacie seriali i Burton ma tego świadomość. Choć w „Wednesday” dialogów jest naprawdę dużo (zazwyczaj niesamowicie dobrze napisanych, zwłaszcza jak na produkcję o nastolatkach), to wszystko co dotyczy rozwoju postaci dostajemy zgodnie z zasadą „pokazuj zamiast mówić”.

Makabra i czarny humor

Wednesday ewoluuje z odcinka na odcinek, jednak jej przemiana zachodzi stopniowo i powolnie, dzięki czemu kompletnie nie dziwimy się jej decyzjom z finału, które przy złym scenariuszu i poprowadzeniu aktorki byłyby niezrozumiałe, naciągane i poza charakterem. Jej teksty, nawiązujące do czerpania przyjemności z rzeczy, które dla reszty osób (spoza jej rodziny) wydają się traumatyczne i okropne są zaskakująco zabawne od początku do końca i nigdy się nie nudzą. Nie da się przygotować na kolejne komentarze bohaterki (często jako narratorki), która będąc zamknięta w kostnicy prosi o dodatkowe kilka minut przyjemności…

Makabry jest w tym serialu naprawdę sporo i choć czasem można mieć pretensje o zbyt „zwyczajną” prezentację wizualną jak na tak charakterystycznego twórcę, to nie można przejść obojętnie obok pięknie skomponowanych kadrów (nie zawsze, ale bardzo często) oraz licznych zbliżeń na twarz głównej bohaterki, która potrafi drobnym gestem albo grymasem wyrazić więcej niż tysiąc słów. Jedyną wyraźną rysą na technicznej stronie serialu jest fatalne CGI potwora (tzw. Hyde), do którego nie można się przyzwyczaić, a jego sztuczność kontrastuje z tak genialnie wykonaną robotą jak „postać” Rączki.

Bohaterowie drugoplanowi

Rączka jako najbliższy współpracownik Wednesday staje się bohaterem o znacznie większej roli i osobowości niż można było przypuszczać, biorąc pod uwagę, że to tylko… poruszająca się ludzka dłoń, pochodząca od niewiadomego właściciela. Jeśli naszym ulubionym bohaterem drugoplanowym jest Rączka, to znaczy, że klimat Addamsów jest zachowany, ale też ludzcy (choć bardziej w stylu X-Menów) towarzysze Wednesday nie są zbyt interesujący.

Wyróżnić możemy tu chyba tylko Enid (w tej roli Emma Myers) – wilkołaczkę, która jeszcze ani razu nie przemieniła, a jej współlokatorska przyjaźń z protagonistką została zbudowana na zasadzie przeciwieństw i skrajności upodobań, od stylu ubierania, przez lubione kolory (albo ich brak), aż po muzyczne preferencje. Znacznie lepiej od drugoplanowych nastolatków wypadają dorośli, w których wcielają się Catherine Zeta-Jones, Luis Guzmán (jako rodzice Wednesday), Gwendoline Christie czy Christina Ricci. Świetny jest także Fred Armisen jako wujek Fester, ale niestety jego postać znika tak szybko i nagle jak się pojawia.

Zakończenie jest najsłabsze

(uwaga na spoilery!)

No właśnie, jeśli mamy wskazać na słabe punkty tej produkcji, to oprócz kiepskich efektów komputerowych w scenach z potworem, będzie to zakończenie. Fabuła ogólnie jest niezła i cały czas kibicujemy bohaterce w jej przygodach, ale pod koniec wszystko idzie w stronę dokładnie tak, jak z dużym wyprzedzeniem przewidujemy. Wątek romantyczny jest przewidywalny. Przemiana Enid do walki z Hydem jest przewidywalna. Pojawienie się czarnego charakteru z przepowiedni jest oczywiste, a ujawnienie, że jedyna „normalna” postać w szkole jest złoczyńcą chyba nikogo nie zdziwiło. Ewidentnie twórcom zabrakło kreatywności podczas pisania zakończenia, a ciekawe śledztwo prowadzi nas do banalnego rozstrzygnięcia.

Podsumowanie i ocena

Ostatecznie jednak serial „Wednesday” bardzo nam się podobał, a jeśli usłyszycie czy przeczytacie gdzieś, że to kolejna typowa teen drama, to nie będzie to do końca prawda. Burton tylko obudował swój nowy projekt w takie ramy, ale przystroił go też wieloma innymi gatunkami i ciekawymi patentami. Jeśli wszystkie teen dramy miałyby być na takim poziomie, to byłby to chyba najlepszy gatunek w historii telewizji.

Ocena końcowa: 8/10

Michał Derkacz


fot. materiały Netflix

Słowa kluczowe: Netflix, 2022, ocena, opinia, Tim Burton
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Tyle co nic
Tyle co nic - recenzja i relacja ze spotkania z twórcami

Artur Paczesny i Grzegorz Dębowski spotkali się z widzami po seansie filmu w Dolnośląskim Centrum Filmowym.

Dama plakat filmu
Dama - recenzja

Millie Bobby Brown w filmie fantasy z okazji Dnia Kobiet. Czy warto go zobaczyć?

Tylko nie ty
Tylko nie ty - recenzja

Sydney Sweeney i Glen Powell w komedii romantycznej. Czy warto zobaczyć ten film?

Polecamy
Ferajna z Baker Street
Ferajna z Baker Street - recenzja serialu

Losy Sherlocka Holmesa przedstawione w zupełnie inny sposób, ale czy udany? Przeczytaj recenzję serialu!

W trÃłjkącie film
W trójkącie - recenzja festiwalowa

Ruben Östlund dostał za ten film Złotą Palmę w Cannes. Czy faktycznie jest to tak dobre?

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Tyle co nic
Tyle co nic - recenzja i relacja ze spotkania z twórcami

Artur Paczesny i Grzegorz Dębowski spotkali się z widzami po seansie filmu w Dolnośląskim Centrum Filmowym.

Dama plakat filmu
Dama - recenzja

Millie Bobby Brown w filmie fantasy z okazji Dnia Kobiet. Czy warto go zobaczyć?

Popularne
impresjonisci film
Impresjoniści - recenzja

Film pokazuje przebieg wspólnego życia malarza Pierre Bodnarda i jego ukochanej Marthe. Czy warto to zobaczyć?