The Last of Us - recenzja odcinka 5.
2023-02-12 10:52:285. odcinek „The Last of Us” to kontynuacja wydarzeń w postapokaliptycznym Kansas City, gdzie bezwzględna Kathleen kontynuuje poszukiwania Henry’ego i Sama. Nie bez powodu epizod ten nosi tytuł „Wytrwać i przeżyć”, bo właśnie to jest głównym celem bohaterów w wielkiej opresji. Czy po sta potkaniu Joela i Ellie całej czwórce uda się opuścić niebezpieczne ulice z szalejącą armią rebeliantów?
4. odcinek był pełen akcji i tym razem jest podobnie, a nawet jeszcze lepiej. Gigantyczne emocje wzbudza zarówno wyprawa do tuneli, gdzie teoretycznie jest bezpiecznie, jak też genialnie zrealizowany finał. Strzelanina z hordą klika czy i spurchlakiem na czele (ależ mistrzowsko go pokazano!) jest zachwycająca i znów pokazuje imponujący rozmach produkcji.
Zanim jednak to zobaczymy, czeka nas kolejna, ale tym razem dość krótka retrospekcja. Przedstawia ona nowych, tymczasowych towarzyszy dla naszych głównych bohaterów i to właśnie na nich skupia się większość odcinka. Jak wiadomo, taki zabieg wcale nie musi oznaczać, że Henry i Sam zostaną z nami na dłużej, a zabieg ten raczej potęguje emocje związane z ich stratą.
Twórcy znów puszczają oczko w stronę graczy, pokazując akcję rodem z gier wideo, zwłaszcza kiedy Joel musi osłaniać swoich towarzyszy, strzelając z karabinu snajperskiego. Na szczęście znalazło się też trochę czasu na kolejne rozmowy, przybliżające motywacje i trudną historię Henry’ego. To moment, w którym zdajemy sobie ponownie sprawę, że w tym świecie nie ma ludzi po prostu złych, albo całkowicie dobrych. Każdy robi to co musi, aby ochronić bliskich, nawet jeśli są tro rzeczy paskudne.
W 5. odcinku dostajemy także chwilę oddechu ze świetną sceną zabawy Ellie i Sama, kiedy ich opiekunowie zdają sobie sprawę, że dawno czegoś takiego nie widzieli i jest to coś o co warto walczyć. Przygnębiające zakończenie (w tym znakomita scena dialogowa Sama z Ellie) jest w tym kontekście jak policzek dla wszystkich romantyków, liczących, że na wszystkich czeka szczęśliwa przyszłość, a krew dziewczyny działa uzdrawiająco niczym magiczna mikstura.
Szkoda tylko, że już na etapie 5. odcinka, serial „The Last of Us” wchodzi w schemat, polegający na tym, że kiedy tylko Joel i Ellie dostają osoby towarzyszące, te błyskawicznie zostają pogryzione, zakażone i muszą zginać, bo wędrówka pary głównych bohaterów planowo ma toczyć się tylko we dwójkę. Jasne, to jest historia ich relacji, to Joel i Ellie mają być w centrum wydarzeń, ale zabieg ten i tak potrafi doskwierać.
Michał Derkacz
fot. materiały HBO