Recenzje - Kino

Scoop złomu i pereł

2007-04-24 12:00:03
 Niepostrzeżenie i za pomocą metody przypominającej pączkowanie lub wiatropylność, pojawiło się mnóstwo interpretatorów artystycznej osobowości Woody’ego Allena. Tak naprawdę trwa to już ładnych kilkadziesiąt wiosen, a polega na stwierdzaniu, jaki jest naprawdę ów nowojorski reżyser.
 
Można w ten sposób bawić się beztrosko i właściwie bez końca. Wystarczy bowiem z pewną dozą perswazji udowodnić, że aktualnie wyświetlany na srebrnym ekranie film od czegoś odbiega. Że nie pasuje. Że to nie jest Allen. (W każdym razie nie ten prawdziwy). I tak przekomarzają się znawcy, wysokiej klasy allenolodzy, wszyscy posiadający największą wiedzę w przedmiocie. Z łatwością potrafią zdiagnozować : najprawdziwszy był w „Manhattanie”, w „Drobnych cwaniaczkach”, w „Annie Hall”, lecz już z „Miłością i śmiercią” (nie mówiąc już o „Celebrity”) - coś było nie tak. Z niewzruszoną powagą dowodzą, że to kolejny symptom potwierdzający tezę, iż mister Allen się zatraca. Kończy się pewnikiem, jak w pacierzu amen. Wypala. A nieco w oddaleniu, na bakier, sam główny bohater tych przepysznych diagnoz nieprzerwanie kręci wciąż swe autorskie perełki. Od kilkudziesięciu lat.

Trudno wymagać, nawet od reżysera tej klasy - ze wszech miar płodnego, tworzącego od dziesięcioleci co najmniej jeden film rocznie- samych arcydzieł, oszałamiających raz i na zawsze, wytyczających nowe ścieżki, nurty, horyzonty, czy cokolwiek (hulaj)dusza zapragnie. Trudno także zaprzeczyć, że mamy przyjemność obcowania z jedną z najwybitniejszych, ale i najbardziej wiekowych person współczesnego kina. „Scoop – Gorący temat” dowodzi tejże wiekowości. Trąci myszką jak jasny gwint. Igra jednym z najbardziej wyświechtanych schematów – seryjnego mordercy. By zapiąć ów schemat pod samą szyję, seryjny bandyta posiada swój opatentowany gadżet, który zostawia na miejscu zbrodni (kartę tarota). W ślad za perfidnym przestępcą podążają główni bohaterowie – tzw. „ambitna” studentka dziennikarstwa (Scarlett Johansson), współtworząca z iluzjonistą Splendinim (niejaki Woody Allen) niezawodny tandem. Intryga zgrabnie się wyplata, wyfruwają kolejne gagi, sytuacyjny a rozpoznawalny dowcip samoistnie skrzy się z ust siedemdziesięcioletniego neurotyka, który żwawo gestykuluje górnymi partiami swego mizernego korpusu. „Zwykłem być wyznania mojżeszowego. Ostatnio jednak przeszedłem na narcyzm”. Morderca wodzi tropicieli za koniuszek nosa, podmienia tropy. Z kamienną twarzą pozuje na niewinnego. Wszystko zgodnie z planem. Jak na kryminalną komedię przystało.

Bo jeśli coś miałoby wydźwignąć „Scoop – Gorący temat” ponad formułę komediowego kryminału i przenieść gdzieś hen daleko w rejestry ambitniejsze – to jedynie pozaziemski, nie doczesny wymiar. Podkreślmy – j e ś l i. Czytając w ten sposób ostatni z filmów charyzmatycznego nowojorczyka, oczywiście ryzykujemy popadnięcie w sekciarski ton nadinterpretacji. Ale niech tam, do stu tysięcy kartaczy. Liczy się przecież efekt końcowy. Zatem rozwikłajmy tajemnicę morderstw, w granicach dopuszczalnej recenzenckiej przyzwoitości, która pod żadnym pozorem nie zdradza zakończeń. Więc są w ilości przemysłowej uśmiercone kobiety. Jest niedosięgły sprawca uduszeń, skupiający wszelkie cechy gwarantujące nieuchwytność. Obrzydliwie bogaty i piekielnie ładny, nie rzuca na siebie nawet krzty podejrzenia, przez wzgląd na doskonale nieposzlakowaną reputację. Plus wyśmienite pochodzenie. Nic więc dziwnego, że przełom w beznadziejnie martwym ( nomen omen) śledztwie przynosi dopiero pomoc z zaświatów. Stamtąd, z krainy wiecznych łowów, przybywa w nieprawdopodobnych okolicznościach reporter, służący wskazówkami parze nieporadnych detektywów – amatorów. Przybywa deus ex machina z wielką korzyścią dla samego filmu, który bez drugiego wymiaru, równolegle przebiegającego, przepadłby bezpowrotnie. Skazany na zupełne zapomnienie. Na szczęście reżyser umiejętnie i z odpowiednią dla siebie manierą rozkłada rozmaite akcenty i tonacje, obracając wszystko w ironiczny – i co najbardziej warte uwagi : a u t o ironiczny – spektakl pełen dwuznaczności.

Od zapomnienia wydźwiga także nieustanna sprawność Allena w prowadzeniu swych narracji. Z gorszym czy lepszym skutkiem, jednak wciąż na odległość „wielu szmatów” drogi wyczuwa się jego znajomą twarz, unikalną stylistykę, autorski szlif. Miałem problem – i mam, prawdę mówiąc, nadal – z uznaniem poprzedniego obrazu, „Wszystko gra” za tytuł artystycznie udany. W przypadku „Scoop...” na odpowiednio szeroką skalę podobnego dylematu nie czuję, przyjąwszy film jako autotematyczną błahostkę, która bez większych, ambitniejszych pretensji staje się skinieniem reżysera w stronę śmierci. Woody Allen zawczasu podjął się zilustrowania na swą modłę koncepcji ostatniego pożegnania. Kilometry zużytej taśmy, kolejne aktorskie muzy, nowe twarze, dziesiątki tytułów – a czas nieubłagany mija, chichocząc. Kostucha tuż za drzwiami. Temu służyć miał w moim przekonaniu epizod zaświatowy z udziałem samego reżysera, który płynąc po odmętach wiecznej rzeki nie przestaje kipieć czarnym humorem. Dowcipkuje, zabawia pozostałych pasażerów rejsu w nieznane, niczym podstarzały prestidigitator dobywając z rękawa coraz to bardziej niewiarygodne sztuczki. Potwierdza to również świetna scena z reporterem, który usiłuje przekupić zielonym nominałem zakapturzoną Śmierć, dzierżącą wielki sierp, gdy zza jego pleców dochodzi kobiecy głos : „Nie ma szans. Już próbowałam”. A zagadka tajemniczych morderstw wyjaśnia się jakby na boku, od niechcenia.

Nie oczekujmy po „Scoop – Gorącym temacie” cudownych objawień. Perełek także jak na lekarstwo, mimo że sam Allen wychodzi z siebie, sypiąc gagami przy każdej okazji. Na ekranie jest po prostu sobą, uroczym oportunistą, marudą, tetrykiem. (Dawno, dawno już temu minął czas słynnych ekscesów, np. rola myślącego plemnika). W każdym razie warto zaszyć się w kinie na niezobowiązujący seans, popadając w cudowny stan rozleniwienia i wszechogarniającej relaksacji filmowi towarzyszącej. Gdzieś z boku, w rogu, na marginesie kryje się nierozłączna kpina z dyskretnego uroku burżuazji, dwulicowością podszytej. Warto poznać także kolejną z muz filmowego mistrza, skrytą za oprawkami owalnych binokli Scarlett Johansson, nieco jędzowatą, a mimo wszystko chętnie odwzajemniającą tę całą ironiczną aurę. Po sztucznie udramatyzowanym „Wszystko gra”, zmiana tonacji zapowiada kolejny zwrot w twórczości Allena, który prócz plagiatowania własnych chwytów dowodzi, że stać go jeszcze na niejedno. Ale tę bajkę opowiem już w przyszłym roku, jeśli Bozia da, a ciąg dalszy nastąpi. I z bocianiej paszczęki wypadnie nowy film.
 
 
Grzegorz Czekański
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • ambita komedia [0]
    Kika
    2007-04-24 19:40:46
    bardzo dobry film!! wsór tego wszytskiego co seruja nam kina jest to naprawde przyjemny film. polecam serdecznie!
Zobacz także
Władca mroku
Władca mroku - recenzja

Czy warto zobaczyć nowy horror twórcy "The Boy" i "Sierota: Narodziny zła"?

abigail film
Abigail - recenzja spoilerowa

Rodzice nie mówili, żeby nie bawić się jedzeniem?

Rebel Moon – część 2: Zadająca rany
Rebel Moon - Część 2: Zadająca rany - recenzja

Czy ten film Zacka Snydera jest lepszy niż pierwsza część?

Polecamy
Dakota Johnson w filmie "Suspiria"
Suspiria - recenzja

Czy ten horror ma coś wspólnego z filmem Dario Argento? Przeczytaj recenzję!

The Twin film 2022
The Twin - recenzja

Horror z dzieckiem w centrum wydarzeń i matką, która stawia czoła demonom. Czy warto zobaczyć ten film?

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Władca mroku
Władca mroku - recenzja

Czy warto zobaczyć nowy horror twórcy "The Boy" i "Sierota: Narodziny zła"?

abigail film
Abigail - recenzja spoilerowa

Rodzice nie mówili, żeby nie bawić się jedzeniem?

Popularne
25 najlepszych filmów wszech czasów
25 najlepszych filmów wszech czasów

Magazyn "Empire" wybrał najlepsze filmy wszech czasów. Zapraszamy do obejrzenia ścisłej czołówki rankingu!

Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi
Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi

Dym w płucach często łączy się z oglądaniem filmów. Prezentujemy 20 idealnych filmów na wieczór z zielskiem.

12 najlepszych filmów psychologicznych
12 najlepszych filmów psychologicznych

Przedstawiamy najlepsze filmy psychologiczne, które każdego oglądającego zmuszą do refleksji!