Rocketman - recenzja
2019-06-11 23:10:05"Rocketman" to historia Eltona Johna, jednego z najwybitniejszych artystów muzyki rockowej. Film biograficzny opowiada historię jego kariery od wczesnego dzieciństwa. Poznajemy Reginalda Dwighta, małego chłopca, którego największym pragnieniem jest miłość rodziców. Jest niedoceniany przez ojca, który nie potrafi okazywać swoich uczuć i nierozumiany przez matkę. Największe wsparcie otrzymuje od swojej babci. To ona proponuje zapisanie chłopca na lekcje gry na pianinie i odprowadza do elitarnej szkoły muzycznej. Młody artysta jest niezwykle uzdolniony, potrafi grać piosenki ze słuchu, jednak ma problem z pisaniem tekstów. W późniejszych latach poznaje Berniego., który zostaje jego tekściarzem. Dzięki wielkiemu talentowi, umiejętności wyróżniania się z tłumu i samozaparciu Elton John wbija się na szczyt, z którego bardzo łatwo spaść. Oglądając "Rocketmana" mimowolnie nasuwa nam się porównanie "Bohemian Rhapsody" i Freddiego Mercurego, którego historia jest bardzo podobna. Oboje są nieszczęśliwie zakochanymi homoseksualistami, wpadają w narkotykowy nałóg i czują się bardzo samotni. Obserwujemy głównie gorszą stronę sławy, nieszczęśliwego artystę, który nie potrafi zapomnieć o bolesnych chwilach z dzieciństwa, popełnia wiele błędów i gubi się.
Wiele nierozwiniętych wątków
To, co najbardziej zawodzi, jest fakt, że wiele ciekawych wątków nie zostało rozwiniętych. Całe dzieciństwo głównego bohatera zostało skrócone do kilku scen i zanim się obejrzymy, Elton jest już dorosłym mężczyzną. Jego pierwszy związek przedstawiony jest w kilku scenach, jednak największy niedosyt zostawiła historia jego pierwszego małżeństwa. Historia czteroletniej relacji została przedstawiona w trzech scenach - poznanie w studio, ślub i rozmowa o rozwodzie. Nie dane nam jest też obserwować walki głównego bohatera ze swoim narkotykowym i alkoholowym uzależnieniem, co mogłoby być ciekawe i wywołać wiele emocji. W jednej scenie widzimy wrak człowieka, żeby zaraz przejść do w pełni zdrowego mężczyzny.
Ciemna strona sławy
"Rocketman" pokazuje same minusy sławy. Elton John przez cały film cierpi i pragnie miłości, której nie może zaznać. Uzależnienie od kokainy, alkoholu, zmagania z bulimią i brak wsparcia ze strony najbliższych tworzą szary obraz. Uśmiech na twarzy odbiorcy pojawia się paradoksalnie tylko na napisach końcowych. Widzimy zdjęcia uśmiechniętego Eltona, do którego pozuje wraz z mężem i dziećmi, słyszymy, że założył organizację, która pomaga osobom chorym na AIDS. W filmie brakuje prawdziwego szczęśliwego zakończenia.
Muzyka i Taron Egerton
Mimo kilku niedociągnięć film ratuje muzyka i cudowny Taron Egerton, który wciela się w rolę Eltona Johna. “Rocketman” to musical i nie można tutaj narzekać na brak dobrej muzyki. Oprócz standardowych utworów Johna Eltona słyszymy też nowe piosenki. Śpiewa tu prawie każdy, utwory wplątane są w każdą możliwą scenę, co pomaga stworzyć odpowiedni klimat danej chwili i nie pozwala nam się nudzić. Taron Egerton idealnie poradził sobie z odzwierciedleniem Eltona. W jednej chwili błyszczy i szaleje na scenie, a w drugiej zmienia się w chorego człowieka, czym potrafi wzruszyć i wzbudzić współczucie. Dobrze oddaje emocje, które towarzyszą uzależnionemu i samotnemu artystowi. "Rocketman" to film, który spodoba się głównie fanom Eltona Johna, jednak ludzie lubiący filmy o życiu znanych muzyków też odnajdą tutaj coś dla siebie.
Ocena końcowa : 7/10
Paulina Sznajder
Film zobaczyłam w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. materiały prasowe