Eter - recenzja
2018-12-10 12:11:25Krzysztof Zanussi po czteroletniej przerwie powraca z nowym filmem. „Eter” to koprodukcja pięciu krajów z Jackiem Poniedziałkiem w roli głównej. Czy mistrz reżyserii po nieudanym „Obcym ciele” teraz znów pokazał formę? Przeczytajcie recenzję!
„Eter” rozgrywa się w 1912 roku w austriacko-węgierskiej twierdzy, gdzie główny bohater znajduje schronienie i zatrudnienie jako doktor. Jego przełożeni nie wiedzą, że jakiś czas temu nasz bohater nieumyślnie zabił młodą kobietę, kiedy to próbując ją odurzyć, podał jej zabójczą dawkę eteru. Potem cudem uniknął stryczka i trafił do więzienia, skąd uciekł. A teraz? Teraz jego życie zaczyna układać się perfekcyjnie, bo w zamkniętej twierdzy ma dostęp nie tylko do pacjentów, ale też do laboratorium, w którym może kontynuować eksperymenty ze swoim ukochanym eterem, wmawiając wszystkim, że jego badania mogą pomagać w walce, a wszelkie cierpienie jakie zadaje jest uzasadnione postępem nauki. Eter jako lekarstwo na wszystko i trucizna doskonała w jednym stanowi dla doktora największą wartość, cenniejszą nawet od własnego życia.
To wyjątkowo ciekawy, ale też ryzykowny pomysł, by główny bohater filmu był z gruntu złym, moralnie spaczonym i rządnym władzy człowiekiem, który powie i zrobi wszystko, byle tylko nadal mieć swobodę w dalszym eksperymentowaniu z eterem. Widz takiego antybohatera nie może polubić, wiec jak ma się z nim utożsamić, jak ma mu współczuć, jak jego losy mają go obchodzić? A jednak Zanussiemu udało się nie tylko przykuć uwagę widza do ekranu, ale i sprawić, że seans pochłania nas od początku do końca - końca, który dla wielu będzie największą wadą filmu, a dla innych wielką wartością dodaną, bez której, jak dla samego twórcy, „Eter” nie miałby sensu.
Jacek Poniedziałek zagrał doktora tak, że z jednej strony mamy ochotę własnoręcznie go udusić, a z drugiej bić brawo na stojąco. To interesująca kreacja całkiem wielowymiarowej postaci, która nie trafia się w polskim kinie zbyt często. Także chłodne barwy, ładne zdjęcia i znakomite kostiumy oraz pieczołowicie zebrane rekwizyty sprawiają, że „Eter” jest filmem szalenie „klimatycznym”. Czas i miejsce akcji tylko potęgują ten efekt, a twórcy świetnie korzystają z realiów nadchodzącej I wojny światowej, by pokazać wszelkie osobliwe zwyczaje i porządki wśród jakich musiał obracać się główny bohater, który dosłownie zaprzedał duszę diabłu.
A o co chodzi z tym kontrowersyjnym zakończeniem, które jest obiektem sporych rozbieżności w ocenach filmu. Zanussi zdecydował się na dodatkowy rozdział, po zamknięciu głównej historii doktora, w której pokazuje nam ponownie kilka tych samych scen, lecz z dodatkowym punktem widzenia. Dość łopatologicznie zostaje nam wytłumaczone, dlaczego z bohaterem działo się to, co się działo i kim jest tajemnicza postać człowieka w ciemnym garniturze, który przewijał się w tych kilku scenach.
Zanussi nie pozostawia nam absolutnie żadnego pola do własnej interpretacji, pokazując jedyny słuszny trop, który w jego mniemaniu dodaje opowieści metafizycznego, drugiego dna i znacznie wzbogaca ostateczny wydźwięk. Niestety, tym samym odbiera nam możliwość samodzielnego interpretowania ekranowych wydarzeń. Z pewnością dało się zawrzeć przesłanie twórcy w bardziej nienachalny sposób, który dawałby do myślenia i powodował refleksje u widzów, którzy tego potrzebują. Prawdą jednak jest, że ta „wartość dodana” od Zanussiego może się spodobać i najlepiej przekonać się samemu, czy „Eter” podziała na nas zbawiennie, czy spowoduje drażniący ból głowy.
Michał Derkacz
Eter, reż. Krzysztof Zanussi, prod. Polska/Ukraina/Węgry/Włochy/Litwa, czas trwania 117 min, dystr. Next Film, polska premiera 30 listopada 2018
Film zobaczyłem w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
Zobacz też: Krzysztof Zanussi i gwiazdy obsady na premierze filmu "Eter" [FOTO] >>
fot. Maciej Szcześniak/materiały prasowe