Recenzje - Kino

Emeryt mściciel

2010-01-20 14:20:25
 Koncepcja byłego pracownika budżetówki, mszczącego się za zabójstwo bliskiej mu osoby jest obecna w kinie od dawna i często wykorzystywana. „Harry Brown” jest według mnie jednym z lepszych wypełnień tego filmowego szablonu.


Co tu dużo mówić – Harry Brown (legendarny Michael Caine) ma ciężkie życie. Jest starszym panem, najwyraźniej chorującym na astmę i pogrążonym w samotności, szczególnie po śmierci jego żony w szpitalu. Codziennie zmaga się z tymi samymi czynnościami, bezwiednie, automatycznie i ponuro. Jedyną jego odskocznią od towarzystwa własnej osoby jest jego rówieśnik Leonard, z którym pogrywa w szachy w pobliskim pubie. Leonard zwierza mu się, że jest prześladowany przez okoliczną młodzież, która do najgrzeczniejszych nie należy i że obawia się o własne życie. Niedługo później do drzwi Harry’ego Browna dzwoni policjantka Frampton (Emily Mortimer), przynosząc mu przykrą wiadomość o śmierci Leonarda. Po chwili załamania, poczciwy staruszek decyduje się na wymierzenie sprawiedliwości oprawcom swojego przyjaciela, wobec których bezradna jest nawet policja. Pomocna w tym celu okazuje się być wojskowa przeszłość Browna, drobną przeszkodą jest jego zaawansowany wiek.

I właśnie od tego chciałbym tak naprawdę zacząć. „Harry Brown” reklamowany jest jako podobny do „Uprowadzonej”. Rzeczywiście, brutalna i przyziemna konwencja jest tutaj absolutnie zachowana. Tak samo jak Liam Neeson, Michael Caine gra człowieka z pewnymi umiejętnościami, które nabył w trakcie swojej zawodowej kariery i  jest zmuszony do ich użycia. W postaci Harry’ego Browna urzekło mnie przede wszystkim jego nie-supermeństwo (za to słowo profesor Miodek zabiłby mnie celnym rzutem słownikiem poprawnej polszczyzny) – jak już wspomniałem, jest on w podeszłym wieku i każde jego działanie nosi piętno nieubłaganego upływu czasu. Brown traci oddech, męczy się i nie wykonuje w ogóle żadnych karkołomnych akrobacji, które byłyby nienaturalne dla człowieka z tak starym PESEL-em (czy co to tam oni mają na tych Wyspach). Harry Brown jest po prostu starszym panem, co prawda lekko zdenerwowanym i dającym wyraz temu zdenerwowaniu, jednak konsekwentnie jest on ukazywany jako właśnie ten starszy pan. Uważam, że ten realizm jest dużym plusem filmu, który dzięki temu wydaje się być autentyczny, a co za tym idzie – bardzo sugestywny.

Drugą kwestią, jaką muszę poruszyć, jest obraz młodzieży, trzęsącej całą dzielnicą, której mieszkańcem jest nasz emeryt-mściciel. Harry Brown tak porównuje ich do swoich przeciwników z czasów wojska: „tamci o coś walczyli, dla jakiejś sprawy, a dla tych to zwykła rozrywka”. To zdanie jest kluczowe w kontekście ukazania zezwierzęcenia tej patologicznej młodzieży, gromadzącej się w siedlisku zła-przejściu podziemnym, dla której przemoc jest sposobem na spędzanie wolnego czasu. Brutalni, wulgarni, wydający się być wyzutymi z jakichkolwiek hamulców moralnych, narkotyzujący się zarówno zapachem czyjejś krwi i odgłosem czyjegoś bólu, jak i innymi specyfikami, w ogóle się z tym nie kryjąc. Policja pozostaje wobec nich bezsilna, wszelkie próby przesłuchania tych ludzi rozbijają się o solidny mur, z namalowanym na nim graffiti: „no comment”. Mała dygresja: jak silne jest utożsamianie się z grupą, skoro pomimo wyzbycia się empatii, współczucia czy innych, ludzkich odruchów, wewnątrz grupy wciąż obowiązuje omerta i lojalność.

Ci zdegenerowani chłopcy, dla których dzień bez „złego uczynku” jest dniem straconym, są grani w sposób idealny. Zastanawiam się, skąd trafili do obsady „Harry’ego Browna” – w ogóle bym się nie zdziwił, gdyby zostali wzięci po prostu z ulicy. Tak właśnie, jak zobaczyłem na ekranie, wyobrażam sobie przestępców tego pokroju. Oglądanie tak genialnego odwzorowania bandytów, siedząc w bezpiecznym kinie jest tym bardziej straszne, że ulice są pełne ludzi tego typu. Co chwila słyszymy przecież o brutalnych pobiciach czy zabójstwach przy użyciu noża, a jest to zapewne tylko ułamek tego, co tak naprawdę dookoła nas się dzieje – nie każdy zgłasza na policję fakt bycia pobitym czy ugodzonym, przez co statystyki są delikatnie wypaczone.

Pozostaje pytanie: co z tym zrobić? Harry Brown ukazuje nam jedną możliwość – wziąć sprawy w swoje ręce, odpowiedzieć przemocą na przemoc i wyręczyć policję, wychodząc z założenia, że nikt po takich szumowinach nie będzie płakał. To stawia nas jednak przed istotnym dylematem natury moralnej. Nie dość bowiem, że podjęte przez nas działania będą pogwałceniem prawa, to tak naprawdę niczym nie będziemy się różnić od tych bandytów, oprócz tego, że będziemy działać w „słusznej” sprawie. Tutaj znowu dochodzimy do definicji „słuszności”, a to z kolei wymagałoby zajęcia stanowiska w sprawie względności prawdy i relatywizmu wartości – to na pewno nie czas, ani miejsce na takie rozważania, które z pewnością nie zmieściłyby się w objętości prostej recenzji. „Harry Brown” jednak pobudza do zastanowienia się nad tym, jak zachować się w niemal patowej sytuacji -  z jednej strony ograniczającego prawa, a z drugiej strony nieefektywnej policji. Co więcej należałoby również rozważyć kwestię samoobrony i samoobrony prewencyjnej, wyprzedzającej, a w zasadzie dopuszczalność tej drugiej. Czy antycypując zagrożenie z czyjejś strony, możemy mu zapobiec przed samym zmaterializowaniem się owego zagrożenia?

Z filmu Daniela Barbera wynurza się bardzo ponury, do bólu autentyczny i przesiąknięty realizmem obraz, który zdecydowanie i krwawo potwierdza słowa „to nie jest kraj dla starych ludzi”. W mojej opinii „Harry Brown” jest godny polecenia. Szare, mroczne zdjęcia, świetny Michael Caine i absolutnie fantastyczni aktorzy (oby byli aktorami), wcielający się w postacie „tych złych” – to tylko nieliczne argumenty na rzecz tego filmu. Jasne, że pomysł jest dość oklepany, co więcej, było dużo lepszych filmów o pokrewnej fabule – ale według mnie ten film po prostu warto obejrzeć. Powinien wstrząsnąć.

Wojciech Busz

(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Recenzja powstała dzięki:

Słowa kluczowe: Michael Caine, Harry Brown, cinema city, premiera, kino, film, recenzja, Barber Daniel
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Władca mroku
Władca mroku - recenzja

Czy warto zobaczyć nowy horror twórcy "The Boy" i "Sierota: Narodziny zła"?

abigail film
Abigail - recenzja spoilerowa

Rodzice nie mówili, żeby nie bawić się jedzeniem?

Rebel Moon – część 2: Zadająca rany
Rebel Moon - Część 2: Zadająca rany - recenzja

Czy ten film Zacka Snydera jest lepszy niż pierwsza część?

Polecamy
Wysoka dziewczyna
Wysoka dziewczyna - recenzja

"Wysoka dziewczyna" to najnowsza komedia romantyczna Netflixa. Sprawdźcie, czy warto zobaczyć ten film!

Utoya, 22 lipca
Utoya, 22 lipca - recenzja przedpremierowa

Poznaj historię masakry dokonanej przez Breivika, pokazaną z perspektywy ofiary.

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Władca mroku
Władca mroku - recenzja

Czy warto zobaczyć nowy horror twórcy "The Boy" i "Sierota: Narodziny zła"?

abigail film
Abigail - recenzja spoilerowa

Rodzice nie mówili, żeby nie bawić się jedzeniem?

Popularne
25 najlepszych filmów wszech czasów
25 najlepszych filmów wszech czasów

Magazyn "Empire" wybrał najlepsze filmy wszech czasów. Zapraszamy do obejrzenia ścisłej czołówki rankingu!

Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi
Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi

Dym w płucach często łączy się z oglądaniem filmów. Prezentujemy 20 idealnych filmów na wieczór z zielskiem.

12 najlepszych filmów psychologicznych
12 najlepszych filmów psychologicznych

Przedstawiamy najlepsze filmy psychologiczne, które każdego oglądającego zmuszą do refleksji!