Utoya, 22 lipca - recenzja przedpremierowa
2018-11-06 13:35:4322 lipca 2011 roku na wyspie Utoya w Norwegii doszło do masakry na członkach młodzieżowej organizacji Norweskiej Partii Pracy, dokonanej przez prawicowego ekstremistę - Andersa Behringa Breivika. W ciągu niemal półtorej godziny, przebrany za policjanta, 32-letni Breivik zastrzelił 69 osób, a 110 zranił. Główną bohaterkę filmu „Utoya, 22 lipca” - 18-letnią Kaję poznajemy na 12 minut przed pierwszym wystrzałem. A potem kamera nie odstępuje jej ani na krok, aż do końca. Pytanie tylko, czy taka produkcja ma sens, czy może jest to tylko żerowanie na tragedii? Przeczytaj recenzję!
Film „Utoya, 22 lipca” prezentuje wydarzenia z perspektywy 1 dziewczyny – głównej bohaterki, która jak pozostałe dzieci, została zmuszona do walki o życie, w chwili, gdy wszystkim uczestnikom obozu na tytułowej wyspie zdawało się, że są w najbezpieczniejszym miejscu na świecie, daleko od centrum Oslo, gdzie doszło do wybuchu bomby pod budynkami rządowymi. Niestety, gdy okazuje się, że w panice trzeba uciekać przed „policją, która strzela do ludzi”. Ofiary nie miały pojęcia, że napastnik jest jeden, a narastający strach i brak informacji, nie pozwalał im się skutecznie przeciwstawić temu co nadeszło.
Od momentu rozpoczęcia masakry, przez 72 minuty kamerą podąża za Kają, prawdopodobnie pokazując wszystko na jednym ujęciu. Taki zabieg oznacza, że widz jest w centrum wydarzeń, widzi i słyszy, tyle co bohaterka. Skutkiem ubocznym jest to, że gdy Kaja jest przez dłuższy czas w ukryciu, to na ekranie nic się nie dzieje. Jedynie nieustające, monotonne, pojedyncze strzały w oddali trzymają widza w napięciu, że napastnik w pewnym momencie może wziąć na cel także Kaję.
Twórcy postawili na realizm, na surowe odtwarzanie tragedii, stroniąc od komentarza i pozostawiając wszelkie refleksje widzowi. Obraz nic nie sugeruje i nic nie zgłębia, co faktycznie może być uznawane za wadę, ale też zaletę. Wszelkie wnioski widz wysnuwa sobie sam.
Co ciekawe, samego Breivika nie ma na ekranie chyba ani razu, a Kaja spotyka tylko biegających w popłochu znajomych, co rusz napotykając na zwłoki swoich kolegów i koleżanek. Bohaterka co jakiś czas zmienia miejsce swego ukrycia, nie tylko w celu przetrwania, ale też odnalezienia siostry, która jest gdzieś tam, na otoczonej lodowatą wodą wyspie – pułapce.
„Utoya, 22 lipca” to film, który pokazuje nam tragedię w bardzo sugestywny i wymowny, wręcz brutalnie realistyczny sposób. Ta obrana przez twórców forma może sprawiać, że dla wielu widzów produkcja będzie nic nieznacząca. Dla pozostałych powinna okazać się jednak ważna, bo właśnie ta perspektywa sprawia, że najlepiej zdajemy sobie sprawę z tego, co przeżyły (bądź nie) ofiary bezdusznego mordercy, który po dobrowolnym poddaniu się, został skazany na… ledwie 21 lat więzienia (takie norweskie prawo), z możliwością nieograniczonego przedłużenia wyroku, jeśli nadal będzie uznawany za zagrożenie dla społeczeństwa.
Michał Derkacz
Utoya, 22 lipca, reż. Erik Poppe, prod. Norwegia, czas trwania 90 min, dystr. Aurora Films, polska premiera 16 listopada 2018
fot. materiały prasowe