Civil War - recenzja
2024-04-15 09:02:45Alex Garland to dobry reżyser i jeszcze lepszy scenarzysta, którego wcześniejsze filmy zawsze miały jakiś ciekawy koncept, ale realizacyjnie bywało różnie. Tymczasem w przypadku „Civil War” mamy do czynienia z paradoksem, bo prosty, niemal pretekstowy scenariusz ustąpił (a raczej został wyparty) rewelacyjnej reżyserii, która wbija w fotel, łapie za gardło i w zasadzie nie puszcza przez cały seans, czasem tylko lekko luzując uścisk. Po wyjściu z kina łapiemy głęboki oddech, ciesząc się, że to ultra realistyczne przeżycie miało miejsce tylko przez niespełna 2 godziny, a wszystkie te dramatyczne wydarzenia to jedynie fikcja i wymysł autora. Na razie...
Stany już nie zjednoczone
Fabuła „Civil War” jest niepokojąco możliwa. Stany Zjednoczone balansują na krawędzi upadku. Skorumpowany prezydent wzywa obywateli do walki przeciwko „sojuszowi z Florydy i zachodnim siłom Teksasu i Kalifornii”. Fotografka wojenna Lee (Kirsten Dunst) wraz z dwoma doświadczonymi dziennikarzami (w tych rolach Wagner Moura i Stephen McKinley Henderson) chce dostać się do Waszyngtonu, będącego epicentrum dramatycznych wydarzeń, by przeprowadzić ostatni wywiad z prezydentem i oczywiście uwiecznić głowę podzielonego państwa zanim ta spadnie na zawsze.
W niebezpiecznej wyprawie towarzyszy im ambitna, lecz niedoświadczona fotoreporterka Jessie (Cailee Spaeny) – zapatrzona w Lee, pragnąca uczyć się od mistrzyni, mimo początkowej niechęci, zostaje jej mentorką. Po drodze grupka bohaterów doświadcza ekstremalnych przygód i balansując na granicy życia i śmierci cały czas dokumentuje tytułową wojnę domową. Oczywiste jest, że te doświadczenia zmienią każdego, a najbardziej młodą Jessie.
"Szeregowiec Ryan" naszych czasów
Alex Garland w nie bawi się w rozwleczoną prezentację postaci i półgodzinny wstęp zanim cokolwiek zacznie się dziać. Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć - mawiał Alfred Hitchcock. „Civil War” działa dokładnie w ten sposób! Bohaterów poznajemy w akcji, a ich przemiana jest wiarygodna i naturalna. Realizm to ogólnie słowo idealnie opisujące cały seans. Kamera zawsze jest blisko postaci, śmierć wokół jest brutalna i nagła, a praca kamery i zdjęcia to istne dzieło sztuki, które spokojnie może być porównywane do kultowego „Szeregowca Ryana” czy „Helikoptera w ogniu”.
Obowiązek dla studentów dziennikarstwa
„Civil War” to film wojenny, ale też dramat i thriller polityczny. Przerażające jest nie tylko to, co aktualnie dzieje się na ekranie, ale także poczucie, że „tak właśnie by było”. Przekrój społeczeństwa i modele postępowania różnych ugrupowań, na które natrafiają bohaterowie to niemal materiał na jakąś pracę zaliczeniową. A jeśli już o studiowaniu mówimy – ten film po prostu trzeba zobaczyć jeśli chcecie związać swoją karierę z dziennikarstwem albo fotografią, zwłaszcza w tematyce wojennej. Takich Lee i takich Jessie jest wiele, a ich praca jest bezcenna, ale drugie tyle zginęło utrwalając różne konflikty zbrojne na całym świecie. Jesteście na to gotowi?
Ocena końcowa: 9/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w Cinema City Wroclavia.
fot. materiały prasowe