Rewolucja made in Chile by Machuca
2007-02-13 11:57:32Gdy w 1973 roku chilijska historia dostała ataku czkawki, pierdołowaty Gonzalo postanowił zapałać przyjaźnią do hardego Pedro Machucy. Dzieliła ich przepaść społeczna.
Chilijskie zawirowania społeczno-polityczne z pewnością nie są tak atrakcyjne filmowo, jak afrykańskie rzezie. Jednak posługując się prawdziwymi ludźmi, zawsze można opowiedzieć interesującą historię. W „Machucy" obserwujemy przyjaźń ponad podziałami, które nijak zburzyć się nie dają.
Przyjaźń zawiązuje się w mało sprzyjających okolicznościach. Gdy do elitarnej szkoły dyrektor wprowadza kilku miejscowych biedaków, można się spodziewać jedynie podziałów, szykan i uprzedzeń w dawkach tak silnych, jak silna może być nienawiść i głupota młodych ludzi.
Ale ponieważ prześladowani najczęsciej trzymają się razem, to szkolna fajtłapa Gonzalo, zbliża się do Pedro i linia podziałów szybko się zmienia. Chłopców fascynuje w sobie inność, szukają zbra-tania, a może po prostu pożądają nieznanego. Wydelikacony Gonzalo z wypiekami na twarzy zanurza się w prawdziwy świat Pedro, poznaje życie w którym trzeba o siebie zadbać, które nie jest przez nikogo przygotowane i wychuchane.
W głowie zawraca mu Silvana, koleżanka Pedro, której zwierzęcość wytrąca go z rytmu nijakiego życia. Pierwsze pocałunki, subtelne przenoszenie akcentów w quasi erotycznym trójkącie to wrażenia silniejsze niż odczucia bogacza podziwiającego dziwny, acz fascynujący, świat zwierząt na safari. Wydaje się, że w Gonzalo coś jednak pękło, a jego uczucia są trwalsze niż snobistyczne fascynacje niższym stanem.
O tym, że to nie jest taka prosta sprawa, przekonuje nas historia która wkracza z butami, bez pardonu. Przewrót wojskowy to niepewność jutra, która zmywa kurtuazję i biedacy stają się na powrót „pieprzoną biedotą" nie tylko w ustach swobodnej moralnie matki Gonzalo, ale też w jego własnych.
Wzajemna fascynacja, obserwacja problemów rodzinnych, które istnieją po obu stronach cywilizacyjnych murów, zbliżenie; nagle uginają się pod ciężarem prawdziwego życia - wracamy do świata dorosłych. Ideologiczne hasła znikają z murów, junta wprawadza dyscyplinę, w której nie ma miejsca na niedorzeczne mezalianse społeczne. Porządek musi być.
Bohaterowie filmu Andrésa Wooda musieli ulec konicznościom polityczno-społecznym, ale w widzu pozostawili nadzieję na to, że dwa światy, których wzajemna niechęć jest jednym z największych problemów globalnych, mogą się dogadać. Nawet mimo przeszkód tak doniosłych jak piękna kobieta w pobliżu.
Marcin Gębicki
(marcin.gebicki@dlastudenta.pl)