Kajman bez zębów
2006-07-22 11:27:42Zapowiadany jako ostra satyra polityczna i frontalny atak na Silvio Berlusconiego film Nanniego Morettiego, rozczarowuje. Mało w nim polityki i dobrego kina.
Przed seansem w Teatrze Muzycznym Capitol kilka słów do publiczności wygłosił, grający w „Kajmanie" polskiego producenta Sturowskiego, Jerzy Stuhr. Powiedział, że zazdrości Morettiemu odwagi i chęci komentowania politycznej rzeczywistości za pomocą sztuki filmowej. Zaznaczył również, że nie jest to wypowiedź pojedynczego reżysera, ale apel włoskiej inteligencji. Jej przedstawiciele pojawiają się w filmie w rolach epizodycznych.
Te słowa zapowiadały rzeczywiście mocny głos elit w zasadniczych dla Państwa włoskiego kwestiach. Nic z tego. Nie jest to film o mechanizmach polityki ani o partii-firmie Berlusconiego. W zasadzie „Kajman" to historia innego człowieka - Bruno Bonomo. Niespełniony producent filmowy, któremu już tylko scenariusz o megalomańskim premierze może uratować karierę, wypełnia ekran swoimi problemami.
A nie jest ich mało. Bank upomina się o swoje pieniądze, wena twórcza się nie pojawia a starzy przyjaciele odchodzą. Jakby tego było mało nasz bohater jest w trakcie rozwodu i próbuje odnaleźć się w roli ojca.
Dlatego scenariusz jest jego jedyną szansą na sukces. Sukces, którego jego marna egzystencja wyczekuje od dawna. I w końcu się doczeka, ostatni dzień procesu Kajmana zostanie nakręcony. Ale koniec filmu to wielki niedosyt. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, niedomknięta zostaje historia Bruna. W końcówce pierwszeństwo oddane zostało Berlusconiemu, który - i to drugi powód niedosytu - przez cały film właściwie nie istniał. Postać tego bufona i politycznego kuglarza została przedstawiona niezwykle powierzchownie. Jeśli charakterystykę postaci opiera się na kilku sloganach, powszechnych sądach o polityce, to udana satyra, czy nawet przestroga, z tego nie powstanie.
Trudno uwierzyć, że ten film to głos włoskich intelektualistów. Jeśli tak, to wyjątkowo mało mają do powiedzenia. Z tak słabymi argumentami nie można stworzyć przenikliwego portretu człowieka władzy. Zwłaszcza, że dla logiki, jaką on się posługuje, słabe argumenty to tylko woda na młyn...
Marcin Gębicki
(marcin@dlastudenta.pl)