A Ghost Story - recenzja festiwalowa

"A Ghost Story" to jeden z kilku filmów otwarcia 17. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty. Historia ducha, który wpada w pułapkę swego przywiązania do domu, była zapowiadana jako słodko-gorzka, pełna czarnego humoru opowieść, która zaskakuje. Czy faktycznie tak jest? Przeczytajcie recenzję!

Zobacz zdjęcia z gali otwarcia festiwalu>>

"A Ghost Story" prezentuje ciekawy i oryginalny pomysł, jeśli chodzi o podejście do historii o duchach. Nie mamy tu efektów specjalnych, ale aktora przebranego w prześcieradło z dziurami na oczy, niczym w dziecięcych zabawach. Nie mamy tu przenikania przez ściany, ale straszenia już nie zabrakło. Reżyser - David Lowery zrealizował swój film w oparciu o jeden pomysł i ten pomysł działa, ale niestety nie przez cały seans.  

Uwagę przyciągają gwiazdy obsady - Rooney Mara i Casey Affleck, którzy grają tu parę. Jednak tegoroczny laureat Oscara dość szybko ginie, po czym przybiera postać ducha i powraca do swojego domu, by obserwować jak z jego odejściem radzi sobie pozostawiona tak nagle dziewczyna. Dość szybko okazuje się jednak, że bohater przywiązany jest do miejsca, a nie osób tam mieszkających.

W początkowej fazie filmu widz wielokrotnie zaśmieje się na widok ubranego w prześcieradło ducha, który chodzi przez nikogo niezauważany. Jednak, gdy umowa z widzem zostaje już zawarta i przyzwyczajamy się do nietypowej, lekko ironicznej narracji, twórca zaczyna pogłębiać historię, bawiąc się motywem upływającego czasu i pętli, w którą nasz duch wpada, cofając się w czasie.

Jednak od tego momentu, każdy w miarę doświadczony widz, znający np. "Interstellar" nie da się zaskoczyć, a większość zwrotów akcji, łącznie z całym zakończeniem, da się rozszyfrować na długo przed ich prezentacją na ekranie. Przewidywalność przy tak ciekawie rozpoczętej opowieści uderza z podwójną siłą.

Na uwagę zasługuje naturalnie aktorstwo, jednak w tej kameralnej historii nie doświadczymy żadnych wodotrysków. Mara ma jedną "popisową" scenę, podczas której przez dobre dziesięć minut zjada pół tarty. Reszta jej roli w filmie jest oparta o jej urok osobisty i interakcje z Affleckiem. Ten jednak gdy już zakłada swój biały strój, nie ma do grania zbyt wiele. Mimo wszystko, fani tych aktorów powinni być zadowoleni.
     
Ciekawostką jest także zabieg czysto techniczny, polegający na ograniczeniu proporcji ekranu do klasycznego, telewizyjnego 4:4. Wymusza to naturalnie zupełnie inny sposób prezentacji fabuły, inne kadrowanie i ruchy kamery. Nie wzbogaca to historii, ale też nie męczy.

Podobać się może prezentacja upływu czasu oraz to jak reżyser zbudował atmosferę beznadziei "życia po życiu" głównego bohatera. Ostatecznie jednak nie jest to kino porywające, a film nie jest pozycją obowiązkową. Zadowoli widzów, którzy lubią filmowe eksperymenty, a miłośnicy czarnego humoru i kameralnych, klimatycznych opowieści znajdą tu sporo dobrego, z rewelacyjną piosenką w jednej ze scen na czele.

Michał Derkacz

A Ghost Story, reż. David Lowery, prod. USA, czas trwania 87 min

Film zobaczyłem podczas 17. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu.